-Dam sobie radę..- szeptnęłam i zaczęłam iść po woli w stronę Wolpyx'a,
zmieniając się w wilczycę. Wolpyx wpatrywał się w niebo. Ja stanęłam
przed nim i ujrzałam całego zmasakrowanego wilka.
-Uważaj!- krzyknął Greill.
-Wolpyx..- zaczęłam -dobrze wiem co się z tobą dzieje, jesteś opętany przez naszego dziadka...!
Mój brat nie reagował.. zmieniłam się ponownie w człowieka. Stanęłam
znowu przed bratem. Wilkowi oczy zaświeciły się na czerwono. Każdy by
zaczął uciekać, lecz nie ja.
-Zapchlony szczeniaku...!!- mówiłam.
Po chwili Wolpy był tak wściekły, że aż skoczył na mnie wrogo, lecz w
ostatniej chwili zrobiłam pole siłowe z ognia. Mój jedyny żyjący brat
upadł.
-Greill! Szybko!- krzyknęłam, a on od razu pobiegł, a po kilku krokach
zamienił się w człowieka. -Przytrzymaj go, ja czegoś poszukam!
Zaczęłam biegać dookoła, aż znalazłam.. linę. Wiedząc, że Greill czyta w
myślach pomyślałam ,,Przywiążmy go do tamtego drzewa'' i pokazałam
palcem na wielki dąb. Wolpyx był nieprzytomny dość długo. Gdy się
obudził zauważył mnie i Greilla jako ludzi.
-But I can't compete with a she-wolf,
who has brought me to my knees
What do you see in those yellow eyes?
'Cause I'm falling to pieces
I'm falling to pieces
I'm falling to pieces
I'm falling to pieces
Falling to pieces- śpiewał Wolpyx
Wiedziałam, że w nim tkwi dobro.. Wolpy na pewno jest zagubiony..
Podeszłam do brata. Greill zatrzymał mnie trzymając za ramię.
-Uważaj, on może być nieprzewidywalny..- ostrzegł. Cofnęłam się o jeden krok.
-Greill, pokaż mu jego płomień życia..- szeptałam. wilk to zrobił.
Płomień raz ledwo się tlił, a raz rozprzestrzeniał się. Dookoła nie było
niczego.. tylko nasza trójka, oraz płomień. Jak znikąd pojawił się
sypiący śnieg. spojrzałam w oczy Wolpyx'a. Widziałam, że nadal ma w
sobie demona, lecz w jego duszy panował strach, niepewność.. i miłość..
Uklękłam i dotknęłam ręką głowę brata, jego rany.. z tego co wyczytał
Greill z mych myśli wykonał zadanie. Pokazał Wolpyx'owi jego życie. Z
pysku mego brata wydobywały się słowa, pierwsze były z czasu opętania,
lecz drugie były po powrocie do zwykłego stanu..
-Greill...Morderca...Zabójca... P********* ********...-W połowie
oglądania zaczął mówić już zwykłym głosem-L..Laris..Lyka <3... Wol..
Greill... Hades...
-Ale.. ale co się stało?! Dlaczego on jest już (w miarę) normalny?!- dziwił się Czerwonowłosy chłopak.
-Wolpy.. słyszysz mnie?- pytałam się brata.
-Co się stało...?- zdziwił się
-Greill, Wolpyx, macie się pogodzić..- powiedziałam, dwoje spojrzało
niechętnie na siebie. Zmieniłam się w wilczycę i zębami przecięłam linę.
dwa wilki stanęły naprzeciwko. -Greill, proszę.. zrób to dla mnie..
Lyki.. dla watahy.. dla dobrej przyszłości.. - szeptałam
<Greill?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz