Spogladałam radośnie na róze. Nie wiedziałam ze w zieme jeszcze jakieś sie znajda ale sa wyjactki. Mój wzrok utkwił na Greillu. Nie mogłam go opisać. Zadziwiał mnie w każdej sytuacji i potrafił poprawić humor. Zasmiałam sie ciszo. Na moim ramieniu usiadł Lost.
-Spisałeś sie?-zapytałam malucha. Wydał dziwny dźwiek i znów zaczał latac. Bardzo lubiłam małego towarzysza. Od poczatku wiedziałam ze z Greillem sie polubia. Był żywiołowy i śmieszny i to był jedyny młody feniks jakiego zdołałam złapać. eszta albo uciekała albo miałam spotkanie z ich rodzicami co było dosyc...nieprzyjemne. Nagle usłyszłam szelst. Od razu wiedziałam co w trawie piszczy.
-Wol! Moon!-zawołałam. Greill spojrzła na mnie zdziwiony tymi imionami. Zamyslił sie na chwile. Uśmiechnełam sie czekajac...jedank niczego sie nie doczekałam. Zza krzaków wybiegły dwa kotki. Usidłąm na ziemi nie straszac ich moja wyszszościa. Maluchy podbiegły do mnie.
-Co w trawie piszczy?-zapytałam Moona. Kociak spojrzła na mnie zwoimi małymi oczkami. Po chyliłam sie na on zaczął mi mówić wszystko co sie stało. Westchnełam.
-Co jest?-zapytał zdziwiony Greill.
-Nic. Miałam im zabronic podsłuchiwania innych ale sa dobry nawed bardzo-odparłam i spojrzlam w doł. Kociaków juz nie było. Widziałm jak znikaja za krzakami a których wyszły. Wstałam z ziemi otrzepujac sukienke.
<Greill?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz