niedziela, 21 lipca 2013

Grell CD Angel

     Zaśmiałem się cicho.
- Dziękuję Angel... - powiedziałem kiwając głową.
- Ja również... - Lyka przechyliła fikuśnie głowę.
Potem znów ruszyliśmy tańczyć. Było wspaniale, wszyscy wirowali w szalonym tańcu. Doskonale się bawiliśmy. Ten czas był magiczny dla nas wszystkich. Kątem oka spoglądałem na Angel, Williama i Tanakę którzy dobrze sie bawili.
- Panienko Angel! - wołał William - Twa uroda w tę noc jest tak cudowna, tańczmy! - wołał kompletnie pijany. Mój gburowaty przełożony najwidoczniej zakochał się w Angel i mu odwalało. Nie znałem go od tej strony. Natomiast Tanaka który wypił już jedną całą butelkę swojego ulubionego ryżowego wina zabrał się za żłopanie zielonej herbaty.
     Wziąłem Lykę na stronę, byliśmy już nieco zmęczeni. Pozostali dalej się bawili, a nam na razie nogi odpadały od tańczenia.
Objąłem moją żonę ramieniem.
- Nie sądzisz, że... Ostatnie miesiące były takie... Dziwne....? - powiedziałem cicho.
- Jakby się im przyjrzeć, to tak... - Lyka zmrużyła oczy spoglądając na srebrną tarczę księżyca, który był w pełni - Zaczęło się od mojego spotkania z Aresem... Wtedy przybyłeś ty - uśmiechnęła się - Potem urządzałeś niezłe krwawe masakry, aż zacząłeś wszystkich zmieniać w ludzi. Poszliśmy do świata ludzi. Działy się tu naprawdę dramatyczne i bolesne, lecz pasjonujące zdarzenia, które trwają. Wszystko ma sens - w jej oczach odbijały się refleksy wszystkich gwiazd.
- Jesteś piękna... - powiedziałem cicho.
Moja najdroższa zarumieniła się.
- Kocham cię... - przytuliła się do mnie.
Przez chwilę bawiłem się kosmykiem jej włosa.
- Przejdziemy się? Ta wyspa jest spora, tajemnicza i piękna... - uśmiechnąłem się do Lyki.
Ona od razu poderwała się na równe nogi.
- To chodźmy! - pociągnęła mnie za ręce.
Spacerowaliśmy podziwiając piękno wyspy Expire - niegdyś wyspy nienawiści, dzisiaj miejsca, które jest symbolem miłości.
Uwagę Lyki przykuło jeden z wodospadów.
Podbiegła do krystalicznej toni wodnej i przejrzała się w niej.
- To tutaj skakała Axana, to miejsce tak się zmieniło! Jest takie świetliste! - klasnęła w ręce.
Podziwialiśmy pozostałe widoki. Wszystkim miejscom w których byliśmy oznaczyliśmy różnymi nazwami.
Wodospad który minęliśmy nazwaliśmy ,,Wodospadem Nadziei''.

- Las Utopia

- Czerwona Woda


- Góry Tajemnic


- Las Ciszy


- Wody Prawdy



- Polana Neonów


- Grobowiec Świetlików

- Podwodne Miasto Pereł


- Wiśniowa Zatoka


- Klif Poświęcenia
- Opuszczona Osada


- Pusty Portal


***

      Ja i Lyka przemierzaliśmy przez wyspę z zachwytem, gdy weszliśmy na Klif Poświęcenia, moja ukochana zauważyła coś dziwnego.
- Tutaj wcześniej był jakieś ruiny, a teraz jest tam zamek, chodź! - pognała przed siebie ze śmiechem i na chwilę przystanęła czekając na mnie. Zmieniłem się w wilka - nie robiłem tego od dawna, muszę przyznać, że prawie odzwyczaiłem się od mojej prawdziwej formy - i pognałem za Lyką. Ona też zmieniła postać i razem pobiegliśmy do samych wrót zamku. Była to nietypowa budowla - z jednej strony gotycka, a kiedy indziej jej zdobienia mogły wskazywać na to, że zbudowały ją istoty magiczne. Znów zmieniliśmy się w ludzi i po schodach dotarliśmy do pewnej świetlistej sali. Przeszliśmy przez jedno z przejść i co się okazało? Przeniosło nas one na jedną z tutejszych łąk na których nie byliśmy było tam coś na wzór Altany, a tam...
( Uwaga, robię to na rzecz krucjat chcących przywrócenia zmarłej siostry Grella. Tak ładnie prosiliście, że nie odbiorę wam tej przyjemności i nie pozwolę, by to wszystko poszło na marne :3 )
Mnie i Lykę w tym momencie zatkało. Nie mogliśmy nic powiedzieć. Nagle uderzył w nas lekki, lecz stanowczy podmuch wiatru. Tam na tej Altanie... Były trumny. A w nich po kolei - Axana, pomiędzy nią a Claude'm chłopcy - Alois i Luca, a za nimi wszystkimi trójka fioletowłosych młodzieńców, których przecież jakiś czas temu zawiesiłem na drzewie i żywcem pokroiłem na kawałki!!! A wszyscy byli ubrani odświętnie. Tak właściwie... Jak na ślub. Białe, pięknie ułożone włosy Axany lśniły w świetle księżyca, jej blade oblicze emanowało spokojem, a usta wyginały się w lekkim uśmiechu. W jej złożonych dłoniach tkwił bukiet niebieskich róż, a jej sukienka była biała i zwiewna. Ten blondynek, który umarł najwcześniej z nich wszystkich - był ubrany również na biało i niezwykle specyficznie. Tak samo jak Trojaczki i ten cały Claude, którego moja siostra tak bardzo pokochała. Cieszył mnie fakt, że zw wszystkich zdjęła czar zmieniający ich w czyste zło. Teraz nawet ten kamerdyner był czysty... I wyglądał na szczęśliwego. Zauważyłem również małego Lucę - chłopca, którego kojarzę sprzed kilku lat. Axi mi o nim opowiadała, lecz myślałem, że coś jej się przyśniło. A okazało się, że to wszystko było PRAWDĄ. 
     Ja i Lyka staliśmy nie umiejąc się poruszyć, lub wydać z siebie chociażby najcichszy dźwięk. 
Nagle usłyszeliśmy za sobą znajomy głos Hadesa.
- Widzisz, jak skończyli, Grellu Sutcliff... - mówił spokojnie, lecz stanowczo - To miłość sprawiła, że... Otrzymali wieczny spokój - w pewnej chwili władca podziemi uśmiechnął się lekko - ...I przezwyciężyli zło i śmierć... - gdy to powiedział zniknął, a wtedy rozległ się głośny grzmot, na chwilę zapanował mrok. Trwało to przez około pięć minut. Ja i Lyka jednak nie czuliśmy strachu. Nie baliśmy się, lecz nie wiedzieliśmy również jak zareagować. Przed oczami przesuwała się nam jakby... Taśma z życia Axany, najważniejsze zdarzenia z jej dramatycznego życia...





Gdy ciemność zniknęła i powrócił krajobraz dzisiejszej nocy, musiałem podtrzymać Lykę, żeby nie zemdlała. Przed nami stała Axana, Alois, Luca, Claude, Timber, Catenburry, oraz Thompson - ŻYWI!!! Uśmiechali się do nas lekko nic nie mówiąc. Zrobiło mi się gorąco, pot wystąpił na moje czoło.
- Witaj bracie... - Axi przechyliła głowę wesoło, jak zawsze i uwiesiła mi się na szyi.
Objąłem ją nieco sztywno jednym ramieniem, którym nie podtrzymywałem przerażonej Lyki.
- W...Witaj Axi... - powiedziałem i poczułem jak szklą mi się oczy.




- Braciszku? Coś się stało? - spytała Axana, a ja pokręciłem głową.
- To za duża presja...! - rozpłakałem się jak dziecko.
Miewam takie ataki, lecz rzadko. Przeważnie wojuję i pomagam tym którzy płaczą, rzadziej smucę się sam. 
Axana widząc to, jak Lyka omdlewa oblała ją wodą. No cóż -  w końcu moja siostra jest wilkiem wody... 
Gdy Lyka się przebudziła wróciliśmy do pozostałych. Ja, moja kochana żona, a także siostra i jej... Hmmmm... Rodzina? 
Gdy tylko nas wszyscy zobaczyli zapadła cisza. Nikt się nie spodziewał akurat takiego dziwnego obrotu wydarzeń... Życie jest zaskakujące bardziej niż się wydaje...

< Lyka? Rose? Angel? A może inny wilczek? Sorki, że napisanie tego opowiadania zajęło mi tak długo, ale jak już Freda wspomniała - w wakacje jest wiele wyjazdów i trudno jest odpisywać systematycznie. >

piątek, 19 lipca 2013

Komunikat

Do wszystkich wilków!

Przepraszam, że w czasie ostatniego miesiąca nie pojawiały się żadne opowiadania, ale to całe zaliczanie przed wakacjami mnie wykończyło. Potem od razu wyjechałam i dopiero teraz wróciłam, a do tego nie miałam internetu... Ale nie o tym tu teraz. Przez całe wakacje opowiadania będą pojawiały się po kilka w sporych odstępach czasowych lub nie pojawią się wcale. To zależy od tego czy mi coś wyślecie.... Jeśli ktoś nie napisze nic przez całe wakacje niech się nie martwi nie wyrzucimy go z Watahy. Nie dostanie także wezwania do napisania opowiadań.

Rose

Nuit CD Cleveleen

- wiesz, nawet nigdy jej nie widziałam - dodałam cicho.
- Ja też..
To było przygnębiające. Nie miałam siły nawet miec nadziei, ze będzie lepiej.
- Ale mamy siebie. - powiedziałam, siląc się na optymizm.
- Noo - na chwile na pysku wadery pojawił się uśmiech, ale po chwili zgasł.
- Eh.. - westchnęłam.
Zapadła cicha, ale wcale nie była niezręczna. Wtem zza krzaków wypadł na nas wilk. Nie znałam go, nie był z watahy. 
- Atakujemy! - krzyknęłam i rzuciłam się na basiora.

<Cleveleen?>

Nuit CD Picallo

- Nie ma sprawy - powiedziałam cicho. Czułam, jak z mojej tylnej łapy płynie ciepła krew.
- Jesteś ranna. - powiedziała spokojnie wadera.
- Taa.. - mruknęłam - zaraz przejdzie.
Ale nie przechodziło. Czułam, ze słabnę.
- Jest tu niedaleko jakiś strumień? - zapytałam cicho.
- Tak, widziałam jakiś.
- MOżesz mnie do niego zaprowadzic?
Odpowiedzi nie było, Picallo po prostu wstała i spojrzała na mnie z góry.
- nie dasz rady pójść - oznajmiła zwięźle - Pójde po wodę dla Ciebie.
Zgodziłam się w milczeniu, patrząc jak odchodzi.
A potem straciłam przytomność.

<Picallo?>