Zaczęłam dyszeć. Byłam dumna, że po prostu zabiłam wampirzyce u boku tak bardzo dobrego nauczyciela..
-Ty.. ty jesteś wręcz nie pokonany w walce!..- westchnęłam, a Greill się lekko zarumienił. Krew przestała mi cieknąć -ech..
-co?- zareagował Greill i ukląkł na jedno kolano (jako człowiek)
-Uczę się mordować, mój brat jest przeklęty, moja rodzina to kram
zabójców, omal nie umarłam dwa razy..!- zaczęłam się użalać i podkuliłam
ogon. ''mój nauczyciel'' (na Aresa :U! trochę wkurza to ''mój
nauczyciel/moja uczennica'' cn? -_-'') zmienił się w wilka. Już nie
trzymał w rękach kosy, lecz jako wilk trzymał ją w pysku. Po chwili
odłożył narzędzie na bok.
-spokojnie, z czasem wszystko się dobrze ułoży, mówię ci! Ty.. ty co
najmniej nie jesteś Śmiercią.- pocieszał mnie, a na moim pysku ukazał
się cień uśmiechu. Greill lekko zadrżał z zimna, zaczęło padać.
Zamknęłam oczy. Gdy me wilcze powieki przykryły oczy, ujrzałam
W-Wo-Wolpyx'a... jak.. niszczy jakąś grote, będąc całkiem opętanym! *_*
-Wolpyx!- krzyknęłam
-Emm, halo...?! -_- Ja jestem Greill.. - zaczął
-Greill, znasz jakąś jaskinie, w której jest dużo jakiś talizmanów i eliksirów??- zapytałam
-Emm, no w mojej jaskini jest dużo takich rzeczy, (talizmany do przemian z wilków, w ludzi) a co??- odpowiedział
-Wolpyx...- tylko rzekłam i zaczęłam iść, co ja mówię?! Biegłam w głębię lasu, a Greill zapytał
-Gdzie idziesz?!- wołał. Wiedziałam, że on potrafi czytać w myślach
,,Zaprowadź mnie do swej jaskini.''. Zdezorientowany wilk niepewnie
potaknął. Biegliśmy przez las, który jakby się coraz bardziej dłużył.
Już nie padało... raczej zaczęła się burza śnieżna! Moje moce były bez
szans! Podczas biegu, tuż po zrobieniu kroku, nasze ślady znikały.
Wszędzie zrobiło się biało. Zatrzymaliśmy się.
-Dlaczego stajemy, Saragina?- zdziwił się
-Grr! Mogliśmy zabłądzić! Niech to! -o-'' - warczałam, po krótkiej ciszy
coś wymyśliłam. - cóż.. jest burza śnieżna, lecz może ktoś nas
usłyszy..!
Po chwili zebrałam całe siły i zawyłam, jak najgłośniej. Nic. Żadnej odpowiedzi.
-nic z tego. Zaraz.. przecież ty możesz nas z tond prze teleportować! - odparł
-nie mogę, przez ten śnieg moje moce wygasły. - szeptnęłam. Widziałam
już tylko sam śnieg spadający na nas, niczym deszcz meteorytów, oraz
rozmazanego Greill'a. Nie wiedziałam co robić. Na szczęście mam dobry
słuch.. Słyszałam jak Greill upada i znów mówi coś po jakimś języku.
Słyszałam dźwięki walki. Greill raczej nie ma takiego słuchu jak ja..
ślepy w bitwie, to bezbronny. Jestem winna nauczycielowi uratowanie
życia. Biegłam ku źródłu dźwięku walki, odróżniłam wroga od przyjaciela,
dzięki słuchu oszacowałam rozmiar wroga (był wielkości wilka ) i w
końcu zaatakowałam wrogo nastawioną istotę.
<Greill? (Od właścicielki Saraginy: Wiem, w mej głowie tłuczą się
różne myśli, gdyż jestem taka CRAZY 8D .. musze się leczyć..) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz