- Ty i tak nic tu nie kapujesz! - powiedziałem - Ja z nim chciałem normalnie wszystko wyjaśnić! No i mu się przyznałem, że to właśnie ja jestem Żniwiarzem, który zabił mu matkę! A teraz się na mnie mści! Jak chce się lać, to proszę! - warknąłem i nie zwracając uwagi na Emily dźgnąłem bez słowa Wolpyxa kataną... Wadera jednak nie dawała nam spokoju. Plątała mi się między nogami, żeby utrudnić mi poruszanie się... Ale Wolpyxa to nie tykała... No ba, jak nie ma się czym dziecko bronić, to nie zaatakuje wilka z mega klątwą! Klątwa a natura ( jak to jest w moim przypadku ) ma między sobą różnicę. Ile ja mam im jeszcze gadać, że on się na mnie mści za rodzinę! Ba, pół świata może się na mnie mścić! W końcu posunąłem się do ostateczności. Dla zmylenia przeciwnika odwróciłem się i pobiegłem niczym wariat do chatki Terry. Nie wpadłem do środka, tylko zatrzymałem się tak, żeby Wolpyx walnął z rozpędu w ścianę. Osiągnąłem zamierzony cel. Ale... Od strony z której on przylazł, biegła również... Rety, znowu Emily?
( Emily, mały fantomie? XD )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz