- Ty... Ty jesteś demonem...? - powiedziałem zszokowany.
- No ba... - odparła Emily - ...Ty i Wolpyx również.
Coś się we mnie zagotowało. Ja demonem? Powaliło ją!
- JA-JESTEM-SHINIGAMI! - powiedziałem powoli i wyraźnie.
- A jaka różnica? - spytała wadera.
- TO-ŻE-SHINIGAMI-TO-ŚMIERĆ! Nie demon! Pokażę ci coś jak taka mądra jesteś. Ale to zaraz. Dobrze, że jesteśmy pod domem Terry, bo znowu będzie miała ze mną robotę! - tak zacząłem mój wykład - Shinigami z definicji jest Kosiarzem. Natura shinigamich jest agresywna z racji ich profesji... Mają upodobania sadystyczne. Nienawidzą się z demonami, nie współpracują z nimi, więc moim przeznaczeniem jest wynajdywanie nowych sposobów na tępienie was! A info o każdym ginącym mam tu! - powiedziałem wyjmując z kieszeni coś, co ukrywałem dawno. Wsadziłem to Emily przed nos - Tutaj mam życiorysy każdej istoty mającej zginąć w tym roku. I muszę wypełniać obowiązki. On na razie nie jest w planach. Ja z nim chciałem tylko pogadać na spokojnie, a wtedy zaczął! A teraz ci coś pokażę. Tobie nawet krew nie trysnęła po tym przecięciu! Teraz pokażę ci małą różnicę! - powiedziałem po czym uniosłem katanę do góry.
- Głupi jesteś... - zaśmiała się Emily. Ja spojrzałem na nią, jakbym miał ją zamordować i wsadziłem sobie w brzuch katanę. Zwinąłem się z bólu i padłem na kolana. Krew zaczęła tryskać z rany.
- Dziękuję ci, on teraz zginie... - powiedział Wolpyx.
- Przykro mi, ale nie - mój drogi... - odparła Emily.
- Ja nie mogę zginąć od czegoś takiego... Wiem to... Ale w przeciwieństwie do ciebie krwawię - i to jest cały fenomen... Żeby wiedzieć, jaką karę wymierzyć dla kogoś za jego życie, albo... Albo zgasić je, o tak... - powiedziałem i wyczarowałem płomień własnego życia - Normalnie by się tak nie żarzył... Ale płonie niespokojnie, bo shnigami w przeciwieństwie do ducha odczuwa bół. - powiedziałem i zamaszystym ruchem wyjąłem z siebie zimny metal, po czym poszedłem obrażony na tereny watahy... Phi! Shinigami i demony, też coś... Młodsza, mniej wie o życiu i tak się mądrzy... Zmieniłem się w wilka. Pobiegłem przed siebie zostawiając krwawe ślady na śniegu. Biegłem, aż... Drogę zastąpił mi jakiś dziwny wilk.
- Kim ty jesteś? - warknąłem.
- Nie pyskuj mi tu młody... - powiedział - ...jestem Hades.
- Weź pod uwagę, że nikogo nie czczę, więc daruj sobie... - odparłem.
- Nie musisz wierzyć, możesz zostać... Kimś jak... No znajomym!
- Ale po co ci ja?
- Bo jesteś dobry...
- A niby w czym...? - spytałem.
- A w tym, że jesteś do mnie podobny...
- Pfff... - parsknąłem i wyminąłem go.
- Jeszcze się spotkamy... Wypowiedz tylko me imię... - powiedział, a gdy odwróciłem się już go nie było...
( Emily? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz