- Watashi no mae ni tatsu! - powiedziałem patrząc w przestrzeń, z której najpewniej nadeszła istota. A słowa zaklęcia podziałały. Za Saraginą stała dziewczyna...
Z ust ściekła jej kropla krwi. Stała nachylona nad ''moją uczennicą'' i
wyglądała jakby miała zaraz wgryźć się w jej kark. Fakt, iż poczwara
posiadała trupio-bladą twarz oraz... Charakterystyczne kły nasuwał myśl,
że jest ona... WAMPIREM! Najpierw kłusownicy, a teraz... Teraz
wampiry!!!? Gdy dziewczyna spostrzegła, że ją zdemaskowałem...
Wystraszona zmieniła się w wilka. Jednak Saragina dalej pozostawała
unieruchomiona. Nienawidzę wampirów... Piją krew by samymi pozostać
wiecznie młodymi, by nie zabrakło im nigdy ich w ich własnej w tych
ponad tysiąc letnich żyłach... Znają się na czarnej magii. Umieją robić
niewidzialne rany, umieją hipnotyzować... Wgryzać się w swoje ofiary
tymi swoimi strzykawkowatymi zębami i wessać się obrzydliwie! W myślach
błagałem o przychylność losu, żeby Saragina się nie poruszyła, bo to
ardziej rozochoci bestię... Ja sam z rozbiegu ruszyłem na nią.
- Zostaw ją! - zawołałem.
- Hę...? - wampirzyca wyglądała na zdezorientowaną. Ja bez skrupułów skoczyłem na nią i odepchnąłem od wstrząśniętej Saraginy. Poczułem się dziwnie, wampirzy wzrok był taki przenikający... Otrząsnąłem się jednak.
- Znów te czarne sztuczki, co?! - darłem jej się prosto w twarz - Oj, coś czuję, że zaraz wyślę cię do równiny kar!
- Anata no te o gesha! - odparła obca wampirza wadera. Znaczyło to ,,Zabieraj łapy''! Cóż za zuchwałość! Ja jej wypaliłem:
- ,,Hitori de kanojo o nokosu! Anata no kiba o nyūshu!'' - czyli: ,,Zostaw ją! Zabieraj kły!''. Stworzenie było jednak tak uparte, że jeszcze z całej siły dostałem w łeb jej ręką, bo się cwaniara zmieniła w tę swoją więkrzą wersję wampira. Odskoczyłem i sam zmieniłem się w człowieka. Teraz to była ona ode mnie znacznie mniejsza. Saragina powoli podnosiła się z ziemi.
- Greill! - zawołała, ale ja kazałem jej się nie zbliżać. Sam chwyciłem miecz i ruszyłem z nim na poczwarę stojącą przede mną. Zrobiła piękny unik, a ja trafiłem w drzewo. Lecz wtedy do akcji wkroczyła Saragina rzucająca w dziwną istotę kulą ognia. Dziwne, że wampirza paskuda uniknęła takiego ciosu. Wreszcnie nie zostało mi nic innego jak... Wyjąć moją kosę! Ma długą rękojeść, więc pięknie dosięgnie wszystkiego ^.^. Ok, najpierw przymurowałem stworzenie do drzewa, a potem spytałem, czy Saragina nie widzi gdzieś w okolicy jakiegoś zaostrzonego kija. No cóż, wampiry zabija się najskuteczniej drewnianymi kołkami ^_^. Saragina biegała zdezorientowana po okolicy ( przy okazji kazałem jej ukąsić parę razy wampirzycę, która była teraz żywym manekinem ćwiczebnym. Ale sam musiałem uwarzać, bo mó nowy wróg to nie tylko krwiopijca, ale również bardzo wygimnastykowana istotka, która cały czas próbowała mnie ugryźć... Kiedy wreszcie Saragina przyniosła owy kijek o który ją prosiłem, nieco mocniej przycisnąłem potwora do drzewa. Może pałamię paskudzie przy okazji żebra, co? Jednak skoro miałem uczyć saraginę, to wsadziłem poczwarze kij w usta, żeby nie kąsała, a mojej uczennicy... Dałem drogę wolną do wgryzienia się naszej ofierze ( chociaż to my mieliśmy być jej ofiarami ) w gardło. W ten sposób chciałem przetestować jej umiejętności. Spisała się nadzwyczaj znakomicie. Wampirowi aż oczy się powywracały jak Saragina wisiała wgryziona w jej szyję. Kiedy moja uczennica się zmęczyła, jakby nigdy nic wsadziłem wampirowi kołek w serce. Niebezpieczna istota powoli zamykała oczy.
- Anata o chikushō! - powiedziała tracąc oddech... Osuwała się powoli na ziemię. Wreszcie zmieniła się tylko w małą stertę czarnych, zakrwawionych piór... A wiatr roziwał je wokół... Już nie żyła.
- To trzeba tępić... - powiedziałem patrząc z nienawiścią w kierunku, w którym odleciały jej szczątki - I rzeczywiście nie jesteś słaba... - powiedziałem z uśmiechem do Saraginy. Przy okazji oglądając moje wymazane krwią wampira ubranie.
( Saragina? Skróciliśy wampira o głowę ^_^! )
- Zostaw ją! - zawołałem.
- Hę...? - wampirzyca wyglądała na zdezorientowaną. Ja bez skrupułów skoczyłem na nią i odepchnąłem od wstrząśniętej Saraginy. Poczułem się dziwnie, wampirzy wzrok był taki przenikający... Otrząsnąłem się jednak.
- Znów te czarne sztuczki, co?! - darłem jej się prosto w twarz - Oj, coś czuję, że zaraz wyślę cię do równiny kar!
- Anata no te o gesha! - odparła obca wampirza wadera. Znaczyło to ,,Zabieraj łapy''! Cóż za zuchwałość! Ja jej wypaliłem:
- ,,Hitori de kanojo o nokosu! Anata no kiba o nyūshu!'' - czyli: ,,Zostaw ją! Zabieraj kły!''. Stworzenie było jednak tak uparte, że jeszcze z całej siły dostałem w łeb jej ręką, bo się cwaniara zmieniła w tę swoją więkrzą wersję wampira. Odskoczyłem i sam zmieniłem się w człowieka. Teraz to była ona ode mnie znacznie mniejsza. Saragina powoli podnosiła się z ziemi.
- Greill! - zawołała, ale ja kazałem jej się nie zbliżać. Sam chwyciłem miecz i ruszyłem z nim na poczwarę stojącą przede mną. Zrobiła piękny unik, a ja trafiłem w drzewo. Lecz wtedy do akcji wkroczyła Saragina rzucająca w dziwną istotę kulą ognia. Dziwne, że wampirza paskuda uniknęła takiego ciosu. Wreszcnie nie zostało mi nic innego jak... Wyjąć moją kosę! Ma długą rękojeść, więc pięknie dosięgnie wszystkiego ^.^. Ok, najpierw przymurowałem stworzenie do drzewa, a potem spytałem, czy Saragina nie widzi gdzieś w okolicy jakiegoś zaostrzonego kija. No cóż, wampiry zabija się najskuteczniej drewnianymi kołkami ^_^. Saragina biegała zdezorientowana po okolicy ( przy okazji kazałem jej ukąsić parę razy wampirzycę, która była teraz żywym manekinem ćwiczebnym. Ale sam musiałem uwarzać, bo mó nowy wróg to nie tylko krwiopijca, ale również bardzo wygimnastykowana istotka, która cały czas próbowała mnie ugryźć... Kiedy wreszcie Saragina przyniosła owy kijek o który ją prosiłem, nieco mocniej przycisnąłem potwora do drzewa. Może pałamię paskudzie przy okazji żebra, co? Jednak skoro miałem uczyć saraginę, to wsadziłem poczwarze kij w usta, żeby nie kąsała, a mojej uczennicy... Dałem drogę wolną do wgryzienia się naszej ofierze ( chociaż to my mieliśmy być jej ofiarami ) w gardło. W ten sposób chciałem przetestować jej umiejętności. Spisała się nadzwyczaj znakomicie. Wampirowi aż oczy się powywracały jak Saragina wisiała wgryziona w jej szyję. Kiedy moja uczennica się zmęczyła, jakby nigdy nic wsadziłem wampirowi kołek w serce. Niebezpieczna istota powoli zamykała oczy.
- Anata o chikushō! - powiedziała tracąc oddech... Osuwała się powoli na ziemię. Wreszcie zmieniła się tylko w małą stertę czarnych, zakrwawionych piór... A wiatr roziwał je wokół... Już nie żyła.
- To trzeba tępić... - powiedziałem patrząc z nienawiścią w kierunku, w którym odleciały jej szczątki - I rzeczywiście nie jesteś słaba... - powiedziałem z uśmiechem do Saraginy. Przy okazji oglądając moje wymazane krwią wampira ubranie.
( Saragina? Skróciliśy wampira o głowę ^_^! )
Czyżby japoński tu się pojawił? XD
OdpowiedzUsuńFajnie :D
Wampiry, kłusownicy... nareszcie coś tu się dzieje. XD
OdpowiedzUsuń~Rose
No ba, że japoński ^_^
OdpowiedzUsuń~Greill
PS: Nie chce mi się logować ;3