czwartek, 25 kwietnia 2013

On Axany - ,,Wizja''

    

     Dzisiejszy wieczór był ciężki. Rano muszę być w pełnej gotowości na rozkazy Panicza... Prędko położyłam się spać. Sen był twardy, ale śniły mi się dziwne rzeczy. To jakiś koszmar... Od początku wiedziałam, że to wizja tego, co się niedługo zdarzy. Stałam w deszczu... Był czysty, aż nagle stał się czerwony. Wytknęłam język, by zobaczyć co to... To była krew. To nie ustawało, a nagle pojawiła się przede mną szubienica i gilotyna, na którą prowadził mojego pana... CLAUDE! Ruszyłam biegiem w ich stronę, płakałam, krzyczałam. Alois był cały poobijany, z jego oczu biło jednak zaufanie do jego oprawcy.
- ,,Paniczu! Błagam! Nie! On Cię prowadzi na skazanie! On Cię powoli zabija!'' - wrzeszczałam jak opętana i zaczęłam bić demona. On zdawał się być nieczuły na moje ciosy. gdy uderzyłam go w twarz wyciągnął długi sztylet i przebił nim Panicza i mnie na wylot za jednym zamachem. Otworzyłam szerzej oczy i chwyciłam w ramiona osuwającego się na ziemię panicza. O dziwo ja stałam, pomimo miecza w brzuchu...
- ,,Czemu?'' - szepnęłam ze łzami w oczach. Claude zamknął wtedy oczy.
- ,,Nie od początku byłem demonem... Zostałem oszukany i wybuchła we mnie bomba nienawiści... Więc teraz jestem tym czym jestem, wiecznie nieszczęśliwym i wyklętym przez świat... Nie pragnę szczęścia mego pana...''
Zacisnęłam zęby.
- ,,Czemu! Co w sobie ma ten Ciel Phantomhive, że tak nienawidzisz tego dziecka!'' - spojrzałam rozgoryczona na martwego Aloisa.
- ,,Ta dusza ma dobry posmak...'' - powiedział Claude - ,,...Ale jest zbyt kochająca, by mnie zadowolić, nienawiść Ciela bardziej mi odpowiada, to dziecko jest tylko narzędziem do zdobycia panicza, którego zawłaszcza sobie Sebastian Michaelis''
- ,,NIE POZWALAM NA TO!'' - krzyknęłam - ,,Pomogę wam obu! Pomogę wam wszystkim! Kocham was!'' - drżałam rozpaczając.
Na ustach Claude'a pojawił się lekki uśmiech.
- ,,Rób jak chcesz, sama najprawdopodobniej przypłacisz to życiem, ale próbuj... Nie wierzę, żeby ci się udało, ale próbuj nędzna istoto...''
Tym zakończył się mój sen. Otworzyłam oczy, obudziłam się... Jako wilk! Ale teraz wyglądałam inaczej!
     Nade mną stali Trojaczki.
- Wojowniczka... - szepnął Timber.
- Róża, która zadusi kolcami klątwę... - Catenburry zakrył usta rękami.
- To ta zapowiedziana... Wyzwoli nas spod tego okrutnego uroku... Hannah, wstań, zaraz zaczną zjeżdżać się goście!
Patrzyłam na nich zmieszana.
- Nie boicie się mnie jako wilka?
- Nie, jesteśmy demonami, lecz nie z własnej woli. To wina Claude'a, ale on też ma jakieś problemy ze sobą!
- Wizja... - szepnęłam.
Chłopcy spojrzeli na mnie jak na wariatkę. Przyłożyłam sobie palec do ust na znak, że powiem im o wszystkim później. Pobiegłam do sypialni Panicza, bo usłyszałam, że mnie woła. Obok niego stał nasz żandarm - ''przemądrzała lokainka'', jak to mówiła Lyka. Spuściłam wzrok i spytałam cicho Panicza, czego ode mnie żąda, a on... Kazał mi się rozebrać. Spojrzałam na niego przerażona.
- Al...Ale czemu? - otworzyłam szerzej oczy.
- Ciel nie może mnie rozpoznać, potrzebuję babskich ciuchów, a ty jedyna masz nadające się do mojego planu. Zdejmuj...
Spojrzałam raz na Claude'a, raz na panicza.
- To moglibyście chociaż wyjść?
- NIE! - ryknął Alois - To zabierze nam więcej czasu! Dawaj!
Westchnęłam tylko, spuściłam głowę... Jak oni mogą tak za wszelką cenę walczyć o majątki? Przecież to i tak nie da im wiecznego szczęścia, kiedyś poumierają i do widzenia... Mniejsza o to. Stałam na środku pokoju w samiutkiej bieliźnie. Wtedy panicz wziął śmiejąc się serdecznie moje ubrania i z radością pobiegł się przebrać za: ,,Kuszącą kobitkę, która powinna omamić Ciela i będzie mógł go zabić''. Natomiast Claude'owi kazał wytrzasnąć dla mnie jakąś dobrą wieczorową sukienkę, żebym nie przyniosła rodzinie Trancy wstydu. Tym bardziej, że miałam grać tego wieczoru na jakiejś hipnotyzującej harmonii, czy czymś... Lokaj zgiął się lekko w pół w kierunku swego pana i przyniósł mi czarną, dopasowaną sukienkę. Podziękowałam mu, a on tylko przewrócił oczami i wyszedł bez słowa. Muszę przyznać, że prezentowałam się całkiem nieźle... Zbiegłam na dół. Krzątali się tam moi przyjaciele - Lyka, Wolpy, Grell, a także.. Rose! Ona tak uroczo wyglądała z brzuszkiem!
- Witaj Rose! Witajcie! - podeszłam do nic. Przywitali mnie lekko zatroskanymi uśmiechami - ..Rose, ślicznie wyglądasz! - powiedziałam zachwycona.
- Ty też dzisiaj po prostu lśnisz... Wiem co się stało i jakie panują tu zasady, Grell mi trochę opowiadał! - alfa puściła do mnie oko.
- A wiesz, ze ja i Grell bierzemy ślub!? - zawołała Lyka i uradowana chwyciła mnie za ręce, po czym zaczęłyśmy się kręcić w kółko. Śmiałam się, byłam szczęśliwa. Przybywało coraz więcej gości. Cieszyli się potrawami, dobrze się bawiliśmy. Na początku panicz przyszedł przebrany za wampira. Po jakimś czasie zniknął i wrócił w stroju dziewczyny. Wyglądał bardzo przekonująco. Zauważyłam, jak zaczepia Ciela i gdzieś go ciągnie, podobnie było z Claude'm i Sebastianem. To dziwne, Lyka była niespokojna, gdy tylko patrzyła na Czarnego Kamerdynera. W końcu nadszedł czas na mój występ. Podeszłam do Harmonii Hipnozy, usiadłam na stołku i oblizałam sobie palce u rąk. Tylko wilgotnymi palcami można wydobyć dźwięk z tego instrumentu. Zaczęłam grać... A cała sala była wpatrzona we mnie...


< ...Kto dokończy co było dalej? Jakby co, to mogę na stałe zmienić wygląd jako wilk? ;3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz