Otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia. Do moich uszu dobiegło parę
znajomych głosów. Odwróciłem się natychmiast w stronę zamieszania, jakie
nagle powstało. Z wyglądu poznałem tylko jedną osobę. Tak, Greilla nie
można zapomnieć ani pomylić z nikim innym.
-Angel! No chodź już! -powiedział wyciągając z masy ludzi... No właśnie:
kogo? Angel... Ale ta dziewczyna wygląda zupełnie inaczej. Choć mogła
od naszego ostatniego spotkania wypić jakiś eliksir czy co tam
sprzedawali w watasze... W każdym razie skoro jest możliwość, że to TA
Angel, to nic mnie nie powstrzyma...
-A ty gdzie?! -krzyknęła Lurani wgryzając się w mój ogon. Dalej mówiła
nieco niewyraźnie z racji tego, że ogon to mam dość puchaty- Znów cię
gdzieś niesie?! Zaraz mamy zdjęcia! Nie może cię zabraknąć!
-Owszem, MACIE -mruknąłem próbując dalej iść do przodu, ale Lurani nie
ustępowała ani trochę. Przewróciłem oczami- Ale ja nawet nie brałem
udziału w wyścigach.
-Jesteś w drużynie to nie ma znaczenia.
-Ale tam jest Angel! -krzyknąłem zaniepokojony, bo członkowie watahy zniknęli już za rogiem ulicy.
-Taaaa, przywidziało ci się -odpowiedziała moja przyjaciółka- No już! Chodź!
"Aha, z nią się nie dyskutuje" -pomyślałem- "Ale znam inny sposób..."
Przestałem ciągnąć do przodu i zawróciłem w "odpowiednią" (dla Lurani)
stronę. Ona nie odczepiła się ode mnie tylko szła obok z zadowoloną
miną. Z trudem ukrywałem uśmiech. "Jakby nie domyślała się co mogę
zrobić!" Więc chwilę później trąciłem łapą moją "strażniczkę" w bok, a
ponieważ ma łaskotki, w jednej chwili otworzyła pyszczek jednocześnie
mnie uwalniając. Jeszcze zanim zorientowała się, co właśnie się stało,
ja już biegłem w stronę ulicy, gdzie straciłem z pola widzenia moich
znajomych. Pogoń wyglądała trochę jak tamtego dnia, gdy uciekałem przed
złymi człekokształtnymi. Z tą różnicą, że nie jestem teraz w lesie,
tylko w tłumie tych istot, które w przeciwieństwie do drzew depczą po
łapach... Pomijając te pewne niedogodności wypadłem w końcu na prawie
pustą ulicę na której drugim końcu (na szczęście nie tak odległym) stały
poszukiwane przeze mnie osoby.
-Heeej! - krzyknąłem, na co... trójka? Tak doszła jeszcze jakaś
dziewczyna. No, w każdym razie obrócili się a ja mogłem ich w końcu
dogonić.
-Tylko szybko, bo się spieszymy -machnął ręką Greill gdy tylko się zbliżyłem na co kiwnąłem głową.
-Jak tylko się da. Chciałem przeprosić cię, Angel, że wtedy odszedłem
bez pożegnania -spojrzałem jej w oczy czekając na odpowiedź.
Przez chwilę się wahała po czym powiedziała...
<Angel? Co powiedziałaś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz