- Polana Tysiąca Westchnień! - wykrzyknął Benchamde
- Wodopój! - wykrzyknęłam równocześnie
Zrobiliśmy głosowanie - wygrała moja opcja. Zadowolona z małego
zwycięstwa ruszyłam, prowadząc nową parę. Szliśmy dwójkami : Assuva i
Swiftkill oraz ja i Benchmade.
- Co tam, Bench? - rzuciałam.
- Nic ciekawego - mruknął - rano miałem beznadziejne polowanie..
- Ja próbowałam polować na ryby dzisiaj.
- O! - zaciekawiłam go - i jak Ci poszło?
- To nie dla mnie - roześmiałam się
- Ja bym chętnie spróbował - mruknął.
- To moze jutro?
- czemu nie?
- Zapytam tamtej dójki - uśmiechnęłam się i zrównałam z zakochanymi -
Hej hej hej, zakochańce, mozę jutro urządzimy sobie dośc nietypowe
polowanie..
- na co? -zapytał podejrzliwie Assuva
- Na ryby - rozesmiałam się. - Umiecie pływać?
- jasne - odparli chórkiem.
- To swietnie - uśmiechnęłam się - A teraz wybacz, Assuva, ale zabieram Ci Swiftkill na chwilę..
- No skoro musisz - Udawał obrażonego
- Muszę - rozesmiałam się i zwolniłam razem z wilczycą, zęby basiory
szły przed nami. - I jak, Swiftkill, podoba Ci się już w tej watasze?
Taki bliski wilk jak Assuva powinien Ci uszczęśliwić dni. Strasznie się
cieszę z waszego powodu - mówiłam uśmiechnięta,.
(Swiftkill? Assuva? Benchamde?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz