Wstałam i przeciągnęłam się.
'Gdzie ja jestem?' zapytałam samą siebie.
I wszystko nagle mi się przypomniało.
Polowanie. Duży jeleń. Poroże. Uderzenie o drzewo. Ciemność.
Uderzyłam się łapą po pysku, po chwili tego żałując. Zaskomlałam cicho.
'Jak mogłam być tak głupia?' - wyrzucałam samej sobie - 'Najpierw poluję
na kogoś, z kim mam niewielkie szanse, daję się rzucać o drzewa, tracę
przytomność, a potem jeszcze sama robię sobie krzywdę'. Na głowie miałam
kilka siniaków, to w nie trafiłam łapą. Nie wiedziałam, ile czasu
spędziłam nieprzytomna w lesie, byłam głodna. Naprawdę głodna. Ale nie
byłam w stanie polować.
- Ałć, ałć, ałć - mruczałam, lekko utykając na przednią łapę. Nie byłą
złamana, ale bolało, kiedy próbowałam chodzić. - Byle do wodopoju, tam
mnie ktoś znajdzie - mruczałam pod nosem. - Tam ktoś mi pomoże.
Z trudem wyczołgałam się z Księżycowego Lasu, a z jeszcze większym
dotarłam nad wodopój. W końcu dotarłam, jednak wysiłek był niesamowity.
Łapy załamały się pode mną, upadłam na pysk.
- Pomocy.. - szepnęłam, bo nie miałam siły na nic więcej.
I znowu zemdlałam.
(Pomoze ktoś? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz