- Angel... - jęknąłem.
- Przepraszam... - powiedziała moja koleżanka i wręcz przeszyła wzrokiem Williama.
- A pokaże mi Pan z łaski swojej jak to działa? - spytała.
- Oczywiście... - Will przyłożył dłoń do piersi i się ukłonił - ...Tak dla wyjaśnienia, jestem przełożonym Grella z czasów, w których jeszcze wolno mu było przebywać w instytucie... - spiorunował mnie wzrokiem - Ale za nieprzestrzeganie zasad musiałem wywalić mojego przełożonego, ale ogólnie dalej mogę nazwać go współpracownikiem, tak więc... Grellu Sutcliff, pomóż mi zaprezentować tej młodej damie jak działa moja Kosa Śmierci.
- Debilu, chcesz mnie nią zabić na środku salonu?! - warknąłem.
William poprawił okulary i spojrzał na mnie bez uczuciowo.
- Małą by ponieśli stratę... Ale działanie Kosą Śmierci względem shinigami'ego byłoby nieetyczne, wberw zasadom i pokazałoby tylko moją niższość.
Spiorunowałem go wzrokiem.
- Nie zapominaj, że to ja tu rządzę, jak chcesz się pobawić w rządzenie to idź do tej swojej ukochanej pracy... - mruknąłem. William udawał, że mnie nie słyszy.
- Mógłbym pokazać Panience działanie tego sprzętu jutro, gdy będzie co ustrzelić na porannym niebie... - powiedział z romantyzmem w głosie. Wzdrygnąłem się. William i romantyzm? Coś tu jest nie tak, czy spotkał tego dillera opium przyjaźniącego się z Sebastianem i Ciel'em Phantomhive'm z którymi biłem się o możliwość schwytania wariatki z morderczym aparatem fotograficznym?! Wątpię... Ale będę miał powód do prawienia mu docinków.
- Ogarnij się Romeo... - syknąłem przez zęby patrząc na niego kątem oka. Mówiłem tak, żeby jak najtrudniej było to usłyszeć - A tak dla rozluźnienia atmosfery, napijmy się herbaty! - uśmiechnąłem się nagle, by odwrócić jakoś uwagę Williama i pozostałych od docinków jakie sobie prawiliśmy.
( Angel? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz