-Nie.
Ściągnąłem medalion.
,,Terra?"-zapytałem.
,,Tak?"
,,Czy z Sayoną wszystko OK?"
,,Tak...'
,,Terra słuchaj mam dziwne przeczucie.''
,,Marlow. Sayona jest w ciąży''
,,Naprawdę?"-zapytałem jak głupi.
,,Tak.''
,,Dzięki. Cześć.''
,,Cześć''
Założyłem medalion.
-Słuchaj Masrerczulek. Nie mogę jednak z tobą iść.-powiedziałem i odbiegłem w stronę miasta. Zamierzałem znaleźć jakąś szkołe sztuk walki. Nie uszedłem daleko. Po kilku minutach zobaczyłem wielki szyld z napisem 'Szkoła dla Ninjów'. Wszedłem do środka i wykupiłem przyspieszony trzydniowy kurs oraz konia.
Kurs był szybki i trudny, ale jakoś udało mi się sprostać jego wymaganiom i po tych trzech dniach zostałem Ninją. W drodze powrotnej postanowiłem kupić jakiś podarek dla Sayony. Skoro nie mogła iść do świata ludzi niech ma chociaż to:
Z powrotem wróciłem do zagajnika, ale Masterczulka już tam nie było. Na powrót skontaktowałem się z Terrą.
,,Terra?"
,,Słucham.''
,,Czy nie mogłabyś mnie przeteleportować z powrotem do watahy?''
,,W sumie... Poczekaj chwilę''
,,OK Powinno działać''-odezwał się po chwili w mojej głowie Terra.
,,Czuję.''-odparłem i chwyciłem mocniej uzdy obu koni.
Wylądowałem tuż przed chatką Terry i nawet nie zmieniłem się w wilka tylko od razu wskoczyłem na konia i pognałem do jaskini. ,Zaparkowałem' przed nią konia i wszedłem do środka. Ucałowałem Sayonę w policzek i zapytałem:
-Sayona, skarbie, jak się czujesz?
Sayona?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz