niedziela, 31 marca 2013
Lyka CD Axany
Patrzałam na Hanne, która teraz miała tylko jedno oko. Drugie zaś miała w bandarzu. Nie mogłam się otrząsnąć. Tyle się wydarzyło w ciągu tylko jednego dnia... Chciałam sobie wszystko poukładać ale mi nie szło. Zacisnęłam pięść.
-Koniec!-wrzasnęłam na całe gardło. Hanna spojrzała na mnie szeptajac bym sie uspokoiła. Podniosłam rękę, która nadal miałam w bandarzu uderzyłam nią jak najmocniej w porecz od schodów. Reka zaczerwieniła sie. Hanna chciała złapać moja wrecz krwawiącą rękę jednak ja wyrwałam sie cofając jednocześnie w tył. Westchnęłam z rezygnacją wymijajac moich towarzyszy.
-Ann...-zaczeła Axana odwracajac sie do mnie.
-Nie-szepnęłam. Znów chcieli mnie powstrzymać. Poczułam czyjaś reke na moim ramieniu. Odwróciłam się. Reka należała do Wolpyxa.
-Wiecie... może i trojaczki czy ty WolfGang, czy ty Hanna potraficie znosic te męczarnie, zadania i wieczne problemy z tym panem najmądrzejsza lokainka ale ja nie i nie mam zamiaru. Juz na początku drażnił on mnie jednak chciałam... ah nieważne-odróciłam wzrok.
-Tak?-usłyszłam spokojny głos Axany.
-Robiłam to...-zaciełam sie na chwile- Dla was! Dla ciebie Hanna! chciałam zebysmy razem przeżyli super przygode...no i oto żeby Greill przekonał się ze sami sobie poradzimy w świecie ludzi, ale jak tak NIE umiem.-zaczełam z szybkoscia wiatru zbiegałam po schodach. Słyszłam jak Hanna coś mówiła jednak ja nie słuchałam. Po chwili byłam juz pod drzwiami.
-A ty do kad? Twoja praca sie jeszcze nie skończyła-usłyszłam głos za sobą. Zacisnęłam zęby.
-Wiem ale ja nie mam zamiaru znosić tego co tutaj sie dzieje!-krzyknęłam i wyszłam na zewnatrz zatrzaskujac drzwi. Po chwili za mna stali już Claude i Hannna, która ze smutkiem patrzała jak zabieram konia. Odwróciłam się do nich ze wsciekłoscią.
-Hop, hop-szepnełam do zwierzecia przysikajac kolana. Zwierze ruszyło jak torpeda. Nie odwqracałam sie. Nie chciałam robić przykrosci Hannie jednak...
Jechałam w strone wielkiego mmiasta, które malowało sie na horyzoncie. Po pól godziny drogi byłam prawie na miejscu. Gdy jednak wiechałam w alejki miasta mój kon zaczał wierzgac. Nie byłam zbyt dobrym jeżdzcem wiec gdy tylko koń stanął deba spadłam na ziemie. Leżałam gdy moje zwierze odbiegało w dal. Wstajac potarłam swój płaszcz, który wisiał na mnie luźno. Poszłam do parku i zaczełam chodzic wypominajac wszystkie moje udreki. Szłam zamyslona gdy nagle wpadłam na kogoś. Upadłam na kolana i dostałam laską w brzuch. Zaczełam kaszleć wypluwajac troche krwi.
-Przepraszam-usłyszłam głos jakiegoś dziecka. Powoli zaczełam wstawać. W sumie aż tak mnie nie zabolało wiec juz po chwili stałam normalnie. Przed moimi oczami ukazali sie jakieś dziecko i jego (kolejny -.- ) lokaik. Wyglądali tak:
Patrzałam na nich przez chwile. Staliśmy w milczeniu co mnie przygnąbiało.
-Głupi demon-szepnęłam przykominajac sobie walke z Calude.
-Słucham?-zapytał dostojnie mały, słodki chłopiec z laską.
-A nic,nic po prostu spotkałam nie jakiego głupiego,nadentego demonika, lokainke o imieniu Calude, którego z całego serca nienawidze, tak jak tego jego pana blondska.-funknęłam a facecik w garniturku usmiechnął sie tajemniczo.
-Jestem Hrabia Ciel Phantomhive-przedstawił sie. Zerknął na pana garnitura (wiem dziwnie nazywam ludzi ale taki juz mój urok)
-Jestem Sebastian Michaelis-ukłonił się lekko. Uśmiechnęłam się.
-Angelina Durless-równierz choć niechetnie sie ukłoniłam.- Mały wredny blondasek o imieniu Alois wspominał o was jako o wrogach ale według mnie jesteśmy milsi od niego-odpowiedziałam ostatnie słowa wrecz szepczac. Znów na twarzy Sebastiana zagoscił uśmieszek.
-Mamy wiele do omówienia-powiedział Ciel. Usmiechęłam sie zerkajac w droge, która prowadzi do rezydencji Trancych.
-Zgodze się-odparłam uśmiechajac sie do nich.
(Axana? Wolpyx?)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz