- Właź! - syknęłam wpychając Lykę do mojego pokoju - Wolpyx, właź! - syknęłam.
- Co ty taka nerwowa? - spytała Lyka.
- Bo Claude lub Panicz zobaczą... - jęknęłam.
- WALIĆ CLAUDE'a I JEGO DEBILNE FOBIE! - zaczęła śmiać się Lyka i wywaliła się na moje łóżko tuląc do siebie watę cukrową i pozostałe przysmaki. Westchnęłam. Wolpyx wyglądał na ciekawego.
- Jedzenie... Słodycze... - mówił rozanielony.
- Dobra, jemy! - powiedziałam śmiejąc się i zamykając drzwi na klucz. Rzuciliśmy się do specjałów. Ja wsuwałam watę cukrową w tempie karabinu maszynowego. Wata właziła mi we włosy... Balanga na całego. Śmiałam się jak wariatka, gdy nagle coś nam wybiło szybę w oknie.
( Lyka? Wolpy? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz