- Ogarnij się facet, nie wiesz z kim zadzierasz... - potem odrzuciłem go na bezpieczny kawałek, ludzie byli wstrząśnięci. W dłoniach pojawiła mi się piła łańcuchowa, uniosłem ją do góry i wbiłem w to nic, jakie zostało po dziewczynie. Jej ukochany zemdlał, ludzie się jeszcze bardziej podburzyli, lecz nie zwracałem na nich uwagi.
- Spoczywaj w pokoju... - powiedziałem przeprowadzając ją na drugą stronę. Nie moja głowa w tym, jak zostanie osądzona. Błyskawicznie wskoczyłem na dach pobliskiego domu i znów zmieniłem się w czerwonego popaprańca.
,,Nie panikujcie tak, sami kiedyś zginiecie...'' - starałem się przynajmniej ich garstkę uspokoić za pomocą telepatii. Widziałem nagranie z życia tej, którą wprowadziłem do innego świata. Miała na imię Miriana Middleford, dwadzieścia lat, szczęśliwe życie za sobą i przed sobą... Lecz ta nieszczęsna sekunda, jeden zapłon... I wszystko co miała - szczęśliwy, krótki związek, piękny dom... Oraz inne dobra przestały być jej na cokolwiek potrzebne.
- Ach ci patrzący na wszystko tak płytko ludzie... - mruknąłem sam do siebie - ...Powinienem sprawdzić co u Rose i innych dziewczyn. Otworzyłem wpierw moją Księgę Żniw i zobaczyłem na niej imię... Następnej kobiety ginącej z winy tego dziwnego zapłonu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz