Rose pobiegła w stronę tego budynku, a my stałyśmy jeszcze przez chwilę w miejscu. Spojrzałam na Angel, która zrobiła to samo. Wzruszyłyśmy ramionami po czym (dość szybko, żeby jej nie zgubić) podążyłyśmy za przyjaciółką.
-Heeeej! Czekaj! -krzyczałam, ale nie dawało to większego skutku. Budynek był jeszcze kawałek drogi stąd, a mi powoli zaczęło brakować sił. Angel biegła dalej, z resztą jeszcze chwila a znajdzie się obok Rose. Przeklęłam cicho. Co jest?! To już nie pierwszy raz w ostatnim czasie, kiedy tak szybko się męczę. Za szybko... Zwolniłam jeszcze bardziej. Właściwie to prawie się zatrzymałam. Łapałam oddech, chodź przychodziło mi to z trudem.
-Czekajcie... -szepnęłam jeszcze, ale przecież tego to już na pewno nikt nie usłyszał. Dookoła nie było żywej duszy... Przynajmniej ta mi się wydawało. Czas jakby się zatrzymał, Słońce świeciło coraz jaśniej... Prawie żadnego dźwięku. Tylko szum, który z czasem przeobraził się w narastający warkot silnika. Podniosłam głowę i spojrzałam przed siebie. Światło odbijało się od czegoś niezidentyfikowanego i dawało po oczach, tak że ciężko to sobie wyobrazić. Zasłoniłam twarz przedramieniem, a ponieważ nic mi to nie pomogło, zrobiłam parę kroków to w jedną to w drugą stronę, aż do skutku... A razem ze zniknięciem rażącego światła, powróciła mi zdolność odbierania tego co się na prawdę działo wokół mnie. A działo się dużo! Samochód z piskem opon w ostatniej chwili mnie wyminął. Przestraszona straciłam równowagę i przewróciłam się na asfalt. No tak, znalazłam się na ulicy. Człowiek zatrzymał samochód, wysiadł z niego i z gamą słów, których przytoczyć mi nie wypada machał ręką, choć właściwie nie wiem w jaki celu. Poczułam szarpnięcie. To Rose i Angel podniosły mnie na nogi, a potem pociągnęły z powrotem w stronę stadniny.
-Co ty wyprawiasz! Jeszcze jeden krok a coś by ci się stało! -mówiła zdenerwowana Rose, choć tak naprawdę na jej twarzy malowało się zmartwienie- Masz szczęście!
Tym razem biegłyśmy znacznie wolniej. Choć nadal brakował mi sił starałam się to ukryć. Tylko bym nas opóźniała... I tak już dużo staciłyśmy.
<Rose? Angel? Jak wyglądała nasza lekcja jazdy konnej? >
<PS A mną się nie przejmujcie, taki plan (choć wątpię by ktokolwiek się przejmował, ale to tak na wszelki wypadek)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz