I nagle coś jakby ukuło mnie w sercu... Głęboko... W środku... On... On to czyste zło... A Alois... Alois jest poważnie zagrożony. To takie dziwne... Miałam od zawsze wrażenie, że kocham to dziecko... Od samego początku, tak mi bliskie. A tu co? Claude okazuje się jakąś kompletną mendą. Tylko czy on nie jest jak na kogoś złego za przystojny? Otrząsnęłam się. Przecież nawet najpiękniejsi mogą być złymi, bezwzględnymi i zimnymi zwyrodnialcami, zboczeńcami...
- Jeśli ty Claude zrobisz coś mojemu panu, jeśli ty... - zaczęłam się jąkać, a kamerdyner podszedł bardzo blisko mnie.
- Myślisz, że do kogo mówisz, co? To jesteś w porównaniu ze mną niczym... Niczym!!! - szeptał mi do ucha i nagle poczułam, że wkłada mi dłoń do gardła.
- Hannah! - wrzasnęła Lyka.
Z oczu zaczęły cieknąć mi łzy.
,,Co ty mi robisz?! Proszę, przestań! To boli...!'' - starałam się jakoś przemówić do wściekłego kamerdynera.
- No gadajcie, kim dokładnie jesteście, inaczej będzie jeszcze bardziej cierpiała... - powiedział Claude który prawą ręką mnie trzymał, żebym nie runęła na ziemię, a drugą próbował mi jakby rozerwać krtań.
( Lyka? Wolpyx? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz