niedziela, 17 marca 2013

Lyka c.d. Axany




Przeszłam powoli obok lokaja obserwując go bacznym wzrokiem. Jego twarz niezmiennie była chłodna, cicha wrecz zabójcza. Czułam się dziwnie ale nie omijałam jego wzroku... chciałam sie dowiedziec tylko jednej ważnej rzeczy... Czemu służy dziecku?
Nagle przede mną pojawiła się jego ręka, która zagrodziła mi przejście dalej. Axana i Wolpyx a tutaj raczej... Hanna i WolfGang stali w połowie drogi schodami wyczekując aż dojde.
-Stój nie tak szybko-powiedział z lekkim uśmiechem, który po chwili znikł. Spojrzałam na niego lekko poddenerwowana. Umiałam gotować a przewaznie miesne potrawy. Potrafiłam przyżądzic mieso na każdy mozliwy spopób ale lokajik chyba to wiedział... co on jasnowidz.
-Czego?-zapytałam stojąc naprzeciwko niego. On poważny jak zwykle nie pokazał nawed odrobiny zdenerowowania.
-Pierwszą zasada jest odzywanie się z szacunkiem do każdego gościa jak i mieszkańców-powiedizł. Przewróciłam oczami.
-A ty to z szacunkiem mówiłeś o tych tam chłopakach z fioletowymi czuprynami-westchnęłam uśmiechajac sie złowieszczo. Zacisnął pieść ale się uspokoił. Usmiechnęłam sie pod nosem. Mogłam naciagać granice jego mozliwości nerwowych.
-Wiec jak już mówiłem...-zaczał powoli
-Pośpiesz sie
-Masz zając sie przygotowaniem stołu a jesli skończysz przed czasem to wtedy mozesz pomóc im-jego twarz była poważna. Pochylił się lekko.- Wiem ze nie jesteście normalni.
-Ty też do nich nie należysz-szepnęłam usmiechajac sie lekko. Spojrzałam w jego oczy kóre zaświeciły sie na ułamek sekundy na czerwono. Lokaj pokłonił się i odszedł. Wzróciłam sie w strone jadalni.
-Ide przygotowac stół spotkamy sie później-powiedizłam powanie bez radosci i usmiechu. Axana zdziwiła sie.

<Axana? Wolpyx? i co u ciebie Greill?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz