Szłam przez las, głowę miałam wielką jak balon, cała ta sprawa z wojną
mnie przytłaczała... Rozmyślałam nad planem ataku i zbiorem wojowników,
kiedy nagle usłyszałam Sayonę:
-Cześć Valixy!
-O cześć Sayona. Właśnie szukam wojowników do walki z Eden...
-Właśnie do ciebie szłam w tej sprawie. Czy ja też bym mogła walczyć?
Spojrzałam na nią krzywo, nie wydawało mi się, że Sayona nadaje się do walki...
-Proszę...Przecież znam jej taktykę i słabe strony.
Zastanowiłam się, w sumie każda pomoc się przyda, no i rzeczywiście Sayona zna słabe punkty Eden, mogłaby się przydać... No i jeszcze nie wspominając, że nawet jeśli nie jest wojowniczką to chce walczyć, rzeczywiście jest oddana watasze... muszę przyznać, że mam do niej nutkę podziwu.
-No dobrze możesz walczyć.-powiedziałam z lekkim uśmiechem.
(Sayona?)
-Cześć Valixy!
-O cześć Sayona. Właśnie szukam wojowników do walki z Eden...
-Właśnie do ciebie szłam w tej sprawie. Czy ja też bym mogła walczyć?
Spojrzałam na nią krzywo, nie wydawało mi się, że Sayona nadaje się do walki...
-Proszę...Przecież znam jej taktykę i słabe strony.
Zastanowiłam się, w sumie każda pomoc się przyda, no i rzeczywiście Sayona zna słabe punkty Eden, mogłaby się przydać... No i jeszcze nie wspominając, że nawet jeśli nie jest wojowniczką to chce walczyć, rzeczywiście jest oddana watasze... muszę przyznać, że mam do niej nutkę podziwu.
-No dobrze możesz walczyć.-powiedziałam z lekkim uśmiechem.
(Sayona?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz