Byliśmy gotowi.
Valixy świetnie wszystkich wytrenowała, a ja byłam pewna, że damy radę...
Kiedy nastał świt wojownicy zebrali się na polu bitwy.
Ja, Valixy, Rex, Raiser, Angel, Jacob, Tolan, Rose, Starshine, Marlow, Rouzi, Juan oraz nowy wilk Fick.
Mieliśmy dwunastu wojowników.
Byliśmy przerażeni i gotowi, wystarczy już tylko czekać...
****************************
Nagle zza horyzontu wyłoniła się wataha czarnych wilków.
Z moich obliczeń wynikało, że jest ich co najmniej trzydziestka...
"Nie damy rady..."- pomyślałam.
Kiedy nasze watahy stanęły naprzeciw siebie, nasz nowy negocjator Fick odezwał się.
- Można załatwić to pokojowo...
- Milcz.- ucięła Eden.
Zaatakowali.
Na początku szło mi świetnie, pokonałam czterech!
Lecz później...
Jakiś wilk mnie powalił...
- Blue!- usłyszałam czyjś głos.
Ale było już za późno...
Zamknęłam oczy.
Wilk który mnie zaatakował musiał myśleć, że nie żyję, bo odszedł...
Ja jednak jeszcze żyłam...
Jednak w takich chwilach jak tak, nikt nie miałby ochoty żyć.
Ktoś pokojowo nastawiony pochylił się nade mną.
- Blue!
Nie mogłam otworzyć oczu...
< Ktoś dokończy? Nie pozwólcie mi umrzeć! xp>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz