- Kiedy zemdlałaś mi udało się cię wydostać z tego dołu i poszłam szukać Starshine- powiedziała Rose.
- I oczywiście mnie znalazła.- wtrąciła Starshine.
- I ona była... Jakby... No takie jakby... Pnącza chciały ją wciągnąć w ścianę...
- Ścianę?- spytałam.
Kiwnęły głową równocześnie.
- Ale potem Rose udało się mnie uratować i zaniosłyśmy cię tu.- wyjaśniła Starshine bez zbędnych szczegółów.
- Jasne.- uśmiechnęłam się krzywo.
Dziewczyny wyszły z jaskin, a ja pozostałam sama z Terrą i swoimi przemyśleniami...
********************************
Kilka dni później.
Kiedy wyzdrowiałam od razu poszłam zobaczyć się z Carlito:
- Hej, Carlito.- zaczęłam.
- Cześć.- odpowiedział głosem wypranym z uczuć.- Jesteś nowa?
Co?! Dlaczego nie może się domyśleć, że to ja jestem Blue?!
Spojrzałam na swoje łapy. Rude łapy... Przypomniałam sobie, że już nie jestem... blue...
Spochmurniałam.
- Nie... Nie jestem nowa... Jestem Blue.
- Blue?
Kiwnęłam głową.
- Czyli jak rozumiem jesteś moją nową matką?
Zastanowiłam się i po chwili kiwnęłam głową.
- Aha, jasne.- powiedział szybko i bez większego przekonania.- Co zrobiliście z moimi rodzicami?
- Co? Nie, nic!
- Jak to nic? Na moją watahę napadła Eden! Na waszą też chce napaść!- powiedział, ale ja nie doszukałam się w tym wyjaśnienia.
Spojrzał na mnie ze wściekłością i odbiegł.
Spuściłam wzrok...
- Blue?- powiedziała jakaś wilczyca.
Spojrzałam przed siebię.
- Tak, Valixy?
- Mamy za mało wojowników, jeśli nie nazbiera się więcej chętnych na pewno odniesiemy porażkę...
Od razu zrozumiałam o co chodzi.
Weszłam na skałę i zawołam wszystkie wilki.
- Mam dwa ogłoszenia!
- Kim ona niby jest?!- mamrotał ktoś w tłumie.
- A więc zacznę od tego- kontynuowałam- Jak pewnie zauważyliście... Nieco się zmieniałam... Przez naszych wrogów. Ale to nadal jestem ja! Ta sama ja!
W tłumie zaczęły się rozmowy i pomrukiwania.
- A drugą wiadomością jest to, że mamy za mało wojowników, więc...
- Uważaj Blue!- przerwała mi Valixy.
Odwróciłam się by ujrzeć czarnego wilka wrzeszczącego:
- Zemsta!
Biegnącego w moim kierunku.
Zepchnął mnie ze skały.
Rozpaczliwie przebierałam łapami.
Z dołu dochodziły do mnie wrzaski.
- Nie!
- Blue!
Ale czy to ma jakieś znaczenie?
Zacisnęłam zęby w przygotowaniu na śmierć.
Śmierć jet szybka...
Prosta... Łatwiejsza niż życie...
Ale... Jaka śmierć?
Byłam przekonana, że nie żyję, ale w końcu...
Otworzyłam oczy.
Wszystkie wilki patrzyły na mnie z przerażeniem...
Czy po upadku było zemną, aż tak źle?
Ale... Jakim upadku?
Spojrzałam w dół...
Teraz dopiero wilki wydawały mi się małe...
Latałam.
Unosiłam się w powietrzu!
Powoli opadłam na ziemię.
Chwilkę po tym jak do zgromadzonych doszło co właściwie się stało wszyscy mnie otoczyli i zaczęli zadawać tysiące pytań. Czułam się jak otoczona przez paparazzi.
Przez tłum udało się przecisnąć Valixy.
- Woda.- rzuciła tylko. Zrozumiałam.
- Powiedz im, że każdy wojownik i samiec będą musieli walczyć.
Kiwnęła głową i wspięła się na skałę. Zaczęła przemowę.
Pobiegłam do mojego zamarzniętego jeziorka i zanurkowałam.
Spróbowałam wziąć oddech... I to był błąd.
Zaczęłam się krztusić, wypadłam na powierzchnię i wyplułam wodę.
- Ty wiedźmo!- krzyknęłam.- Dlaczego mi to robisz?!
Dopiero teraz to zrozumiałam. Wyrocznia odbierałam mi to co dla mnie najcenniejsze.
< Rose, Starshine, sorry, że za was dokończyłam, ale chciałam się już wydostać z tej jaskini...xp>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz