Dziękuję, że bierzecie udział w ankiecie! (Mówię to do 11 osób.)
Aha i... "Bardzo dziękuję" za "miłe" zdania o mojej, według was starej pannie z kotami! (Do 3 osób.)
:P
I przypominam o jutrzejszym hallowen!
Aha! Ono trwa tylko jutro!
Więc jeśli np. Blue (czyli ja xp) napiszę opowiadanie do np. Rose o hallowen czyli coś w rodzaju:
- Pójdziemy po cukierki?- spytałam.
W takim wypadku Rose może mi odpisać tylko juto! Nie kiedy indziej!
O hallowen piszmy od godziny 00:01 1 listopada! ( A poco ta jedna minuta? Żeby się nikomu nie kojarzyło z Kopciuszkiem.xp)
Dziękuję za uwagę!
p.s. Stroje na hallowen trzeb opisać e w opowiadaniu, a nie przysyłać mi linki! Trochę kreatywności!
środa, 31 października 2012
Od Juana C.D. Blue
Uśmiechnąłem się.
-Ale wiesz, jakbyś jednak potrzebowała pomocy, to możesz na mnie liczyć! Blue też się uśmiechnęła, choć nieznacznie. Rozeszliśmy się w swoje strony. Spojrzałem jeszcze za siebie, na wilczycę... Czy byłem na nia zły? Ani trochę! Miałem tylko nadzieję, że... szybko wróci jej dobry humor i będzie się częściej uśmiechać... I wpadłem na pomysł: Przywołałem grupę leśnych ptaków i poprosiłem żeby zaśpiewały najładniejszą piosenkę jaką znają specjalnie dla Blue... <Co o tym sądzisz, Blue? > |
||
Od Gringera C.D. Blue
- Bardzo... - zastanowiłem się - ...nieprawdopodobne! - uśmiechnąłem się
- Ta... Mało kto mi wierzy.
Powiał zimny wiatr. Zadygotałem.
- Robi się późno. Wracajmy. - powiedziałem
- Ale tę gwiazdy bardzo ładnie wyglądają. - wskazała na jedną z większych znajdującą się na granatowym niebie
- Błagam! - powiedziałem rozpaczliwie
- Dobra!
Szliśmy przez tereny watahy do jaskiń (a żeby było w tym więcej matematyki) w linii prostej. Odprowadziłem ja do jaskini.
- Dobranoc - powiedziałem z uśmiechem i pobiegłem do mojego ,,mieszkania''
Jednakże zanim zasnąłem dużo myślałem o dzisiejszych wydarzeniach.
Tajemnicze zniknięcie siostry. Spotkanie Blue i Seitti. Czy przeniosłem się do innego wymiaru? Może po prostu Blue się teleportowała? Ile pytań w mojej głowie tyle problemów.
- Ta... Mało kto mi wierzy.
Powiał zimny wiatr. Zadygotałem.
- Robi się późno. Wracajmy. - powiedziałem
- Ale tę gwiazdy bardzo ładnie wyglądają. - wskazała na jedną z większych znajdującą się na granatowym niebie
- Błagam! - powiedziałem rozpaczliwie
- Dobra!
Szliśmy przez tereny watahy do jaskiń (a żeby było w tym więcej matematyki) w linii prostej. Odprowadziłem ja do jaskini.
- Dobranoc - powiedziałem z uśmiechem i pobiegłem do mojego ,,mieszkania''
Jednakże zanim zasnąłem dużo myślałem o dzisiejszych wydarzeniach.
Tajemnicze zniknięcie siostry. Spotkanie Blue i Seitti. Czy przeniosłem się do innego wymiaru? Może po prostu Blue się teleportowała? Ile pytań w mojej głowie tyle problemów.
Od Shouta- Co ze mną!?
Savana nie żyje, więc nie mam się gdzie podziać. Poszedłem do brata.
- Carlito...?
- Tak malcu? - uśmiechnął się do mnie
Jego oczy... były inne niż zwykle. Takie rozmarzone i... inne!
- Co że mną będzie?
<Carlito?>
- Carlito...?
- Tak malcu? - uśmiechnął się do mnie
Jego oczy... były inne niż zwykle. Takie rozmarzone i... inne!
- Co że mną będzie?
<Carlito?>
wtorek, 30 października 2012
od Blue C.D. Gringera
- Felixa zamarła?...- powtórzyłam.
Kiwnął głową ze smutkiem.
Na prawdę nie wiedziałam co mam zrobić...
Jakby...
Zależało mi i na Gringerze i na Juanie, ale... Na którym bardziej?
No pięknie...
Moje życie zamieniło się w komedię romantyczną!
Ale czy...
Czy Gringer też o mnie pamięta? Czy może jetem dla niego nic nie znaczącą kumpelą, która biegała za nim w czasach młodości?
Nie wiem...
Tak bardzo chciałam zadać mu to pytanie, ale...
Jak by to brzmiało?
Komicznie...
- Dlaczego odeszłaś?- wyrwał mnie z zamyślenia.
- Ja tego nie chciałam... Był taki wodospad nad który nie mogłam chodzić, ale... Jakoś kierowała mną myśl "zasady są po to żeby je łamać".- uśmiechnęłam się- I kiedy zanurzyłam się w jeziorze... Złapałam oddech... I okazało się, że mogę oddychać pod wodą. Kiedy się wynurzyłam, byłam tu.
< Gringer? Bo tym razem ja się rozpiszę! xp>
Kiwnął głową ze smutkiem.
Na prawdę nie wiedziałam co mam zrobić...
Jakby...
Zależało mi i na Gringerze i na Juanie, ale... Na którym bardziej?
No pięknie...
Moje życie zamieniło się w komedię romantyczną!
Ale czy...
Czy Gringer też o mnie pamięta? Czy może jetem dla niego nic nie znaczącą kumpelą, która biegała za nim w czasach młodości?
Nie wiem...
Tak bardzo chciałam zadać mu to pytanie, ale...
Jak by to brzmiało?
Komicznie...
- Dlaczego odeszłaś?- wyrwał mnie z zamyślenia.
- Ja tego nie chciałam... Był taki wodospad nad który nie mogłam chodzić, ale... Jakoś kierowała mną myśl "zasady są po to żeby je łamać".- uśmiechnęłam się- I kiedy zanurzyłam się w jeziorze... Złapałam oddech... I okazało się, że mogę oddychać pod wodą. Kiedy się wynurzyłam, byłam tu.
< Gringer? Bo tym razem ja się rozpiszę! xp>
Od Blue C.D. Juana
Dogoniłam go.
- Przepraszam cię...- powtórzyłam- Ale są kłopoty z którymi muszę zmierzyć się sama.
< Juan?>
- Przepraszam cię...- powtórzyłam- Ale są kłopoty z którymi muszę zmierzyć się sama.
< Juan?>
Od Juana C.D. Blue
Chyba jednak się coś stało, a Blue próbowała to ukryć...
-Mi możesz powiedzieć. Obiecuję, nie będę nikomu tego zdradzał! -powiedziałem w końcu- Chciałbym ci pomóc, a nie zdołować jeszcze bardziej, więc zanim cokolwiek powiem powinienem wiedzieć o co właściwie chodzi... To co?
-Przykro mi, ale... nie tym razem. -odpowiedziała.
-W porządku... Nie musisz mówić... Chciałem tylko pomóc...
Ruszyłem w swoją stronę. Byłem trochę przygnębiony...
Szedłem na tyle wolno, że jeszcze przez chwilę Blue mogła mnie dogonić, zanim zniknąlem jej z oczu.
<Chcesz coś dodać, Blue?>
-Mi możesz powiedzieć. Obiecuję, nie będę nikomu tego zdradzał! -powiedziałem w końcu- Chciałbym ci pomóc, a nie zdołować jeszcze bardziej, więc zanim cokolwiek powiem powinienem wiedzieć o co właściwie chodzi... To co?
-Przykro mi, ale... nie tym razem. -odpowiedziała.
-W porządku... Nie musisz mówić... Chciałem tylko pomóc...
Ruszyłem w swoją stronę. Byłem trochę przygnębiony...
Szedłem na tyle wolno, że jeszcze przez chwilę Blue mogła mnie dogonić, zanim zniknąlem jej z oczu.
<Chcesz coś dodać, Blue?>
Od Gringera C.D. Blue
-
Rodzice... - powtórzyłem - Najpierw niezmiernie rozpaczali. Później
twój ojciec się uspokoił. Stwierdził, że trzeba zacząć normalnie
funkcjonować. Matka jeszcze długo, długo po tym płakała po nocach. To
tak skrócie.
- A jakieś ważniejsze wydarzenia?
- Felixia zmarła. Uroczysty pogrzeb, aż za bardzo uroczysty. Ale panowała watahą ponad 20 lat. To wymagało takiego pożegnania. Tyle wiem dopóki nie zostałem z siostrą wygnany. A co u ciebie się działo? I dlaczego zniknęłaś?
<Blue?>
- A jakieś ważniejsze wydarzenia?
- Felixia zmarła. Uroczysty pogrzeb, aż za bardzo uroczysty. Ale panowała watahą ponad 20 lat. To wymagało takiego pożegnania. Tyle wiem dopóki nie zostałem z siostrą wygnany. A co u ciebie się działo? I dlaczego zniknęłaś?
<Blue?>
poniedziałek, 29 października 2012
Od Blue C.D. Ficka
- Ja... Jasne, spoko.- uśmiechnęłam się delikatnie.
Ruszyliśmy przed siebie.
Przez chwile rozmawialiśmy, ale po jakimś czasie zaczęło brakować tematów...
I zapadła ta słynna niezręczna cisza...
Miałam nadzieję, że rudy wilk ją przerwie...
< Fick?>
Ruszyliśmy przed siebie.
Przez chwile rozmawialiśmy, ale po jakimś czasie zaczęło brakować tematów...
I zapadła ta słynna niezręczna cisza...
Miałam nadzieję, że rudy wilk ją przerwie...
< Fick?>
Od Blue C.D. Gringera
Jak się czułam?
Zła, przygnębiona, smutna, zagubiona...
Moja przyjaciółka nie żyje, Gringer wrócił, lubię Juana, nawet bardzo i... Jak tu być spokojnym?!
- Przepraszam...- powiedziałam przez łzy.
- Spokojnie.- uśmiechnął się.
Odsunęłam się od niego o krok i wytarłam łzę z policzka.
"Och! Gdyby ktoś mógł mi doradzić! Pomóc..."- pomyślałam.
- A... Co robiłeś kiedy mnie nie było? Jak moi rodzice?- spytałam jak gdyby nigdy nic.
< Gringer?>
Zła, przygnębiona, smutna, zagubiona...
Moja przyjaciółka nie żyje, Gringer wrócił, lubię Juana, nawet bardzo i... Jak tu być spokojnym?!
- Przepraszam...- powiedziałam przez łzy.
- Spokojnie.- uśmiechnął się.
Odsunęłam się od niego o krok i wytarłam łzę z policzka.
"Och! Gdyby ktoś mógł mi doradzić! Pomóc..."- pomyślałam.
- A... Co robiłeś kiedy mnie nie było? Jak moi rodzice?- spytałam jak gdyby nigdy nic.
< Gringer?>
Od Blue C.D. Juana
- Cieszę się, że dobrze się czujesz.- powiedziałam z uśmiechem.
- A ja się cieszę, że tobie nic się nie stało.
Wbiłam wzrok w ziemię.
Nie wiedziałam co mam robić...
Teraz Gringer, moja miłość z dawnych lat, wrócił, ale...
Wydawało mi się, że między mną a Juanem coś zaiskrzyło...
Ale wydaje mi się, że Kate go lubi...
A Gringera chyba lubi Seitti...
Ale co ja mam niby zrobić?
Coś mi się wydaje, że z tego mojego życia towarzyskiego to nic nie będzie...
Postarałam się o uśmiech, jednak Juan chyba wyczuł, że nie jest do końca szczery.
- Co się stało?- spytał.
- Co? Nic, nic...
Chyba wiedział, że kłamię, ale nic nie powiedział...
Chyba uznał, że powinien zostawić mnie z tym problemem samą...
< Juan?>
- A ja się cieszę, że tobie nic się nie stało.
Wbiłam wzrok w ziemię.
Nie wiedziałam co mam robić...
Teraz Gringer, moja miłość z dawnych lat, wrócił, ale...
Wydawało mi się, że między mną a Juanem coś zaiskrzyło...
Ale wydaje mi się, że Kate go lubi...
A Gringera chyba lubi Seitti...
Ale co ja mam niby zrobić?
Coś mi się wydaje, że z tego mojego życia towarzyskiego to nic nie będzie...
Postarałam się o uśmiech, jednak Juan chyba wyczuł, że nie jest do końca szczery.
- Co się stało?- spytał.
- Co? Nic, nic...
Chyba wiedział, że kłamię, ale nic nie powiedział...
Chyba uznał, że powinien zostawić mnie z tym problemem samą...
< Juan?>
Od Gringera C.D. Blue
- Ej... Dlaczego "niestety"? - przechyliłem łeb lekko w prawo
- Poprzedni wygląg bardziej mi się podobał.
- O który poprzedni ci chodzi? Ten z twoich niesamowitych opowieści czy ten w którym cię widziałem zanim tajemniczo zniknęłaś?
- Ten z opowieści! - zaśmiała się
- Trudno mi to sobie wyobrazić, ale na pewno nie byłaś ładniejsza niż teraz. Choć tę dziwne kropki pod oczami... A z resztą co ja tam wiem?! - machnąłem łapą
Uśmiechneliśmy się do siebie. Ta chwila mogła by trwać wiecznie, gdyby nie to, że przerwałem ciszę.
- Dorobiłaś się pozycji. Dziwię ci się. Nigdy nie lubiłaś się wywyższać.
- Wierz mi, to bardzo uciążliwa pozycja. - zaśmiała się
- Bycie wojownikiem też nie jest łatwe.
- Jesteś wojownikiem? Niedawno była wojna.
- Słyszałem o tym od Seitti.
- Aha...
Wyczułem smutek w jej głosie. Jakby coś było nie tak.
- Coś się stało? - zapytałem niepewnie - Nie chcę wyciągać z ciebie informacji na siłę! - zapewniłem szybko widząc jej minę
- Moja przyjaciółka zginęła! - wybuchła płaczem
- "I weź ją pocieszaj" - pomyślałem przewracając oczami
- Tylko nie płacz - objąłem ją - Z czyich rąk zginęła?
- Eden - wychlipała
- "Gdzieś słyszałem to imię" - pomyślałem
W takich rozpaczliwym chwilach czasami jest najlepiej zapłakać. Lecz ja nie umiałem uronić ani jedej łzy. Nawet gdybym to zrobił byłyby w zupełności sztuczne, nieszczere. Więc milczałem. W tej ciszy trwałem dobrą godzinę, ba zanim Blue się uspokoiła minęło trochę czasu.
Zbliżał się wieczór. Na niebie pojawiły się gwiazdy.
<Blue, dokończ. Za bardzo bym się rozpisała >
- Poprzedni wygląg bardziej mi się podobał.
- O który poprzedni ci chodzi? Ten z twoich niesamowitych opowieści czy ten w którym cię widziałem zanim tajemniczo zniknęłaś?
- Ten z opowieści! - zaśmiała się
- Trudno mi to sobie wyobrazić, ale na pewno nie byłaś ładniejsza niż teraz. Choć tę dziwne kropki pod oczami... A z resztą co ja tam wiem?! - machnąłem łapą
Uśmiechneliśmy się do siebie. Ta chwila mogła by trwać wiecznie, gdyby nie to, że przerwałem ciszę.
- Dorobiłaś się pozycji. Dziwię ci się. Nigdy nie lubiłaś się wywyższać.
- Wierz mi, to bardzo uciążliwa pozycja. - zaśmiała się
- Bycie wojownikiem też nie jest łatwe.
- Jesteś wojownikiem? Niedawno była wojna.
- Słyszałem o tym od Seitti.
- Aha...
Wyczułem smutek w jej głosie. Jakby coś było nie tak.
- Coś się stało? - zapytałem niepewnie - Nie chcę wyciągać z ciebie informacji na siłę! - zapewniłem szybko widząc jej minę
- Moja przyjaciółka zginęła! - wybuchła płaczem
- "I weź ją pocieszaj" - pomyślałem przewracając oczami
- Tylko nie płacz - objąłem ją - Z czyich rąk zginęła?
- Eden - wychlipała
- "Gdzieś słyszałem to imię" - pomyślałem
W takich rozpaczliwym chwilach czasami jest najlepiej zapłakać. Lecz ja nie umiałem uronić ani jedej łzy. Nawet gdybym to zrobił byłyby w zupełności sztuczne, nieszczere. Więc milczałem. W tej ciszy trwałem dobrą godzinę, ba zanim Blue się uspokoiła minęło trochę czasu.
Zbliżał się wieczór. Na niebie pojawiły się gwiazdy.
<Blue, dokończ. Za bardzo bym się rozpisała >
Od Juana
Otworzyłem oczy. Byłem w jakimś nowym miejscu...
-Juan! -ktoś krzyknął radośnie- Martwiłam się o ciebie!
-Co się stało...
-Zostałeś ranny... Ale teraz jest już w porządku! Terra cię wyleczyła i żyjesz! -dopiero teraz rozpoznałem głos.
-Seitti... -szepnąłem- Tak, dobrze się czuję, ale... Nie zaznam chyba spokoju jeśli nie dowiem się jednej rzeczy...
Siostra popatrzyła się na mnie trochę zdziwiona.
-To... Co chcesz wiedzieć?
-Czy... Czy Blue nic nie jest...
Seitti uśmiechnęła się.
-Nie, z nią wszysko w porządku. Przynajmniej tak było...
Przeraziłem się, a to chyba rozbawiło moją siostrę jeszcze bardziej.
-Jeśli chcesz wiedzieć to sam się z nią spotkaj!
Spróbowałem wstać. Nie było źle... Spojrzałem na Terrę, która stała niedaleko. Kiwnęła tylko głową... Wybiegłem z domu i popędziłem szukać Blue. Seitti dogoniła mnie cały czas się uśmiechając.
-Idź za mną! Wiem gdzie jest!
Dałem się zaprowadzić. A gdy w końcu ujrzałem Blue w moim sercu zapanował spokój jakiego jeszcze nie znałem... Podszedłem bliżej.
-Blue... -zacząłem i... Na tym skończyłem. Chciałem się spytać o to jak się czuje, jak wyszła wojna, powiedzieć że martwiłem się o nią ale...Zabrakło mi słów. Jeśli Blue umie czytać w myślach to zobaczyłaby tylko jeden wielki bałagan.
-Juan! -ktoś krzyknął radośnie- Martwiłam się o ciebie!
-Co się stało...
-Zostałeś ranny... Ale teraz jest już w porządku! Terra cię wyleczyła i żyjesz! -dopiero teraz rozpoznałem głos.
-Seitti... -szepnąłem- Tak, dobrze się czuję, ale... Nie zaznam chyba spokoju jeśli nie dowiem się jednej rzeczy...
Siostra popatrzyła się na mnie trochę zdziwiona.
-To... Co chcesz wiedzieć?
-Czy... Czy Blue nic nie jest...
Seitti uśmiechnęła się.
-Nie, z nią wszysko w porządku. Przynajmniej tak było...
Przeraziłem się, a to chyba rozbawiło moją siostrę jeszcze bardziej.
-Jeśli chcesz wiedzieć to sam się z nią spotkaj!
Spróbowałem wstać. Nie było źle... Spojrzałem na Terrę, która stała niedaleko. Kiwnęła tylko głową... Wybiegłem z domu i popędziłem szukać Blue. Seitti dogoniła mnie cały czas się uśmiechając.
-Idź za mną! Wiem gdzie jest!
Dałem się zaprowadzić. A gdy w końcu ujrzałem Blue w moim sercu zapanował spokój jakiego jeszcze nie znałem... Podszedłem bliżej.
-Blue... -zacząłem i... Na tym skończyłem. Chciałem się spytać o to jak się czuje, jak wyszła wojna, powiedzieć że martwiłem się o nią ale...Zabrakło mi słów. Jeśli Blue umie czytać w myślach to zobaczyłaby tylko jeden wielki bałagan.
Od Sayony C.D. Blue
Odeszłyśmy...Nie mogłam znieść faktu, że tylko niewnni umieraja za
winnych...Gdy tylko rozeszłyśmy się w swoje drogi ruszyłam przez las aby
odnaleźć Eden i załatwić tę sprawę raz na zawsze...Kiedy dotarłam na
jej teren od razu zaczęły się szepty...
-Patrzcie!Córka Wyklęta wróciła!
-Po co tu przyszła?
-Skąd mam wiedzieć???-Kiedy dotarłam na dziedziniec wyłoniła się Eden i jej partner.
-No proszę a gdzie reszta?
-Zostaw ich.Dobrze wiesz, że to sprawa między mną a tobą.-Rzuciłam i zaczęłam z nią walczyć.Powaliła mnie i już byłam gotowa na śmierć kiedy jakiś wilk rzucił sie na Eden i ja ogłuszył.
-Rose!
Rose dokończysz?
-Patrzcie!Córka Wyklęta wróciła!
-Po co tu przyszła?
-Skąd mam wiedzieć???-Kiedy dotarłam na dziedziniec wyłoniła się Eden i jej partner.
-No proszę a gdzie reszta?
-Zostaw ich.Dobrze wiesz, że to sprawa między mną a tobą.-Rzuciłam i zaczęłam z nią walczyć.Powaliła mnie i już byłam gotowa na śmierć kiedy jakiś wilk rzucił sie na Eden i ja ogłuszył.
-Rose!
Rose dokończysz?
Od Blue C.D. Gringera
- Ja... Jasne.- uśmiechnęłam się krzywo.
"Zwiedzanie" zaczęliśmy od Polany Tysiąca Westchnień.
- Tysiące kwiatów...- zaczęłam mówić głosem niczym z horroru- Nie jeden już w ich utonął...
Gringer się zaśmiał.
Miał na prawdę uroczy śmiech.
Później pokazałam mu tereny do polowań, Las Dusz i całą resztę.
Ale może przy Molo się zatrzymam:
Spojrzałam na Gringera.
Właściwie nic się nie zmienił...
Ale ja....
Ja to inna historia.
- Blue?- odezwał się- Czy mogę spytać czemu... Tak wyglądasz?
- Ja...
-Nie musisz nic mówić.
Kiwnęłam głową, ale mimo to usiadłam i zaczęłam opowiadać...
Powiedziałam mu wszystko.
- No... Dlatego tak wyglądam... - podsumowałam- Niestety...
< Gringer, bądź mężczyzną i pocieszaj XD>
"Zwiedzanie" zaczęliśmy od Polany Tysiąca Westchnień.
- Tysiące kwiatów...- zaczęłam mówić głosem niczym z horroru- Nie jeden już w ich utonął...
Gringer się zaśmiał.
Miał na prawdę uroczy śmiech.
Później pokazałam mu tereny do polowań, Las Dusz i całą resztę.
Ale może przy Molo się zatrzymam:
Spojrzałam na Gringera.
Właściwie nic się nie zmienił...
Ale ja....
Ja to inna historia.
- Blue?- odezwał się- Czy mogę spytać czemu... Tak wyglądasz?
- Ja...
-Nie musisz nic mówić.
Kiwnęłam głową, ale mimo to usiadłam i zaczęłam opowiadać...
Powiedziałam mu wszystko.
- No... Dlatego tak wyglądam... - podsumowałam- Niestety...
< Gringer, bądź mężczyzną i pocieszaj XD>
Od Grringera C.D. Blue
Przyjrzałem jej się. Ani trochę nie przypominała tej starej Blue.
- "Znowu magia" - pomyślałem
Seitti wyglądała na zagubioną w tej sytuacji.
- To ja pójdę... - uśmiechnęła się i wyszła
Śledziłem ją wzrokiem dopóki nie zniknęła mi z pola widzenia.
- Więc... - spojrzałem w ziemię - Możesz mi pokazać tereny watahy?
<Blue?>
- "Znowu magia" - pomyślałem
Seitti wyglądała na zagubioną w tej sytuacji.
- To ja pójdę... - uśmiechnęła się i wyszła
Śledziłem ją wzrokiem dopóki nie zniknęła mi z pola widzenia.
- Więc... - spojrzałem w ziemię - Możesz mi pokazać tereny watahy?
<Blue?>
Od Blue C.D. Angel i Sayony
Angel i Sayona zostały.
Kiedy ktoś umiera najpierw nie możemy uwierzyć, potem myślimy, że tak smutno jak nam, jeszcze nigdy nikomu nie było, potem jest złość, a dalej...
Zrozumienie.
- Chodźmy- odezwałam się cicho.
Odeszłyśmy i zostawiłyśmy dwa groby za sobą.
< Angel? Sayona?>
Kiedy ktoś umiera najpierw nie możemy uwierzyć, potem myślimy, że tak smutno jak nam, jeszcze nigdy nikomu nie było, potem jest złość, a dalej...
Zrozumienie.
- Chodźmy- odezwałam się cicho.
Odeszłyśmy i zostawiłyśmy dwa groby za sobą.
< Angel? Sayona?>
Od Sayony C.D. Blue
Zostałam
razem z Blue...Jakoś nie mogłam odejść...Ostatni wyczuwałam taki ból
gdy zobaczyłam martwych rodziców...Spojrzałam na Blue.
Blue?
Blue?
Od Sayony C.D. Blue
Zostałam
razem z Blue...Jakoś nie mogłam odejść...Ostatni wyczuwałam taki ból
gdy zobaczyłam martwych rodziców...Spojrzałam na Blue.
Blue?
Blue?
Od Sayony C.D. Blue
Zostałam
razem z Blue...Jakoś nie mogłam odejść...Ostatni wyczuwałam taki ból
gdy zobaczyłam martwych rodziców...Spojrzałam na Blue.
Blue?
Blue?
Od Angel C.D. Blue
Zostałam
razem z Blue. W sumie nie wiele znałam Savanę. Jednak nie chciałam
zostawić Blue samej. Nie rozmawiałyśmy. Tak na prawdę to nie próbowałam
nawet pocieszać alphy. Uważałam, że w tej sytuacji milczenie będzie
lepszym wyjściem
|
|
Od Blue C.D. Sayony
- Wiem...- starłam łzę spływającą mi po policzku łapą.- Wiem...- powtórzyłam.
Po jakimś czasie wszyscy zaczęli odchodzić w swoje strony...
Najdłużej zostałam ja i...
< Kto został?>
Po jakimś czasie wszyscy zaczęli odchodzić w swoje strony...
Najdłużej zostałam ja i...
< Kto został?>
Od Sayony C.D. Blue
Podeszłam do Blue i powiedziałam:
-Będzie dobrze...Przecierz Savana będzie z nami....Tyle że na tamtym świecie...-Kiedu to powiedziałam było mi nieco głupio bo nie umiałam pocieszać... Blue? |
|
Od Blue C.D. Gringera
"Gringer..."- powtórzyłam w myślach.
- Gringer?..- odezwałam się.
Przybysz kiwnął głową.
- Nie pamiętasz mnie?
Zmarszczył nos.
- Wyglądam inaczej...- westchnęłam.- Ale to ja... Blue.
- Blue?- chyba zrozumiał...
Kiwnęłam głową z uśmiechem.
- To ja! Ile czasu minęło?...
- Sporo...
- Stop, stop, stop...- przerwała nam Seitti.- O co chodzi?
- Gringer był ze mną w watsze, nim założyłam tą.
Spojrzałam na niego.
Właściwie nie pamiętałam go dobrze... Byliśmy znajomymi...
Nawet był taki czas, że byłam w nim zakochana, ale...
Jak to mówią:
Dawno i nieprawda.
< Gringer?>
- Gringer?..- odezwałam się.
Przybysz kiwnął głową.
- Nie pamiętasz mnie?
Zmarszczył nos.
- Wyglądam inaczej...- westchnęłam.- Ale to ja... Blue.
- Blue?- chyba zrozumiał...
Kiwnęłam głową z uśmiechem.
- To ja! Ile czasu minęło?...
- Sporo...
- Stop, stop, stop...- przerwała nam Seitti.- O co chodzi?
- Gringer był ze mną w watsze, nim założyłam tą.
Spojrzałam na niego.
Właściwie nie pamiętałam go dobrze... Byliśmy znajomymi...
Nawet był taki czas, że byłam w nim zakochana, ale...
Jak to mówią:
Dawno i nieprawda.
< Gringer?>
Od Blue "Pogrzeb"
Koniec wojny... Nie mogłam uwierzyć, że tak dobrze poszło!
Nikt nie poległ!
To wprost niesamowite!
Przechadzałam się po polu bitwy i nagle...
Za... Za drzewami ujrzałam...
Umierającą Savanę.
- Savana!- wrzasnęłam i do niej przybiegłam.
Myślałam, że ona nie bierze udziału w bitwie!
Ale... Jednak...
Spróbowała zmienić pozycję by zobaczyć kto mówi, ale tylko jęknęła.
- To ja Blue.- odezwałam się- Zaniesiemy cię do Terry, zobaczysz, wszystko będzie dobrze.
- Nie, Blue, nie będzie... Zakradłam się od tyłu i chciałam zaatakować Eden, ale ona... Była szybsza...- wycharczała i już miała zamknąć oczy...
- Nie! Savona! Pomocy! Pomocy!- zaczęłam wrzeszczeć, po chwili zjawiła się cała wataha.
- Żegnajcie...- powiedziała i zamknęła oczy, by już nigdy ich nie otworzyć...
Tego samego dnia znaleźliśmy też Krystal.
Zakopaliśmy je, a ja zawyłam przeciągle...
Wszyscy do mnie dołączyli.
To... Jak minuta ciszy. Wycie to oddanie czci, pokazanie, że szanowało się osobę która już...
Nie żyje...
< Ktoś dokończy?...>
Savana odchodzi.
Odeszła bo chciała.
O śmierci Krystal wiedzieliśmy już dawno...
Nikt nie poległ!
To wprost niesamowite!
Przechadzałam się po polu bitwy i nagle...
Za... Za drzewami ujrzałam...
Umierającą Savanę.
- Savana!- wrzasnęłam i do niej przybiegłam.
Myślałam, że ona nie bierze udziału w bitwie!
Ale... Jednak...
Spróbowała zmienić pozycję by zobaczyć kto mówi, ale tylko jęknęła.
- To ja Blue.- odezwałam się- Zaniesiemy cię do Terry, zobaczysz, wszystko będzie dobrze.
- Nie, Blue, nie będzie... Zakradłam się od tyłu i chciałam zaatakować Eden, ale ona... Była szybsza...- wycharczała i już miała zamknąć oczy...
- Nie! Savona! Pomocy! Pomocy!- zaczęłam wrzeszczeć, po chwili zjawiła się cała wataha.
- Żegnajcie...- powiedziała i zamknęła oczy, by już nigdy ich nie otworzyć...
Tego samego dnia znaleźliśmy też Krystal.
Zakopaliśmy je, a ja zawyłam przeciągle...
Wszyscy do mnie dołączyli.
To... Jak minuta ciszy. Wycie to oddanie czci, pokazanie, że szanowało się osobę która już...
Nie żyje...
< Ktoś dokończy?...>
Savana odchodzi.
Odeszła bo chciała.
O śmierci Krystal wiedzieliśmy już dawno...
Od Blue C.D. Rose
Zachwiałam się na łapach.
- Co?... Nie, nic nic... A co do medalionu to idźcie do Sayony, spoko.
Mieli już wyjść, kiedy jeszcze powiedziałam.
- Narcyz? Witaj w naszej watasze.
Wilk się uśmiechnął i wraz z Rose wyszedł.
< Rose? Narcyz? Któreś z was dokończy?>
- Co?... Nie, nic nic... A co do medalionu to idźcie do Sayony, spoko.
Mieli już wyjść, kiedy jeszcze powiedziałam.
- Narcyz? Witaj w naszej watasze.
Wilk się uśmiechnął i wraz z Rose wyszedł.
< Rose? Narcyz? Któreś z was dokończy?>
Od Blue C.D. Angeli
- Chcesz, żebyśmy były przyjaciółkami?- chciałam się upewnić.
Wilczyca niepewnie skinęła głową.
- Ja... Jasne.- uśmiechnęłam się.- A co do tego, że jestem samicą alfa, to... Ja i tak mam już dość że wszyscy się mnie boją, jestem taka jak wy, nikt nie ma powody się mnie bać więc... Rozumiesz?
Kiwnęła głową z uśmiechem.
< Angel? Chcesz coś jeszcze dodać?>
Wilczyca niepewnie skinęła głową.
- Ja... Jasne.- uśmiechnęłam się.- A co do tego, że jestem samicą alfa, to... Ja i tak mam już dość że wszyscy się mnie boją, jestem taka jak wy, nikt nie ma powody się mnie bać więc... Rozumiesz?
Kiwnęła głową z uśmiechem.
< Angel? Chcesz coś jeszcze dodać?>
Od Rose C.D. Blue
-No więc. To jest Narcyz. Mój kolega z poprzedniej watahy.
-Zaraz, zaraz. Przecierz ta wataha przestała istnieć jak dostałaś medalion.
-Ona dalej nic nie rozumie.-szepnął mi do ucha Narcyz.
-Też myślałam, że nie istnieje do czasu aż spotkałam Narcyza. Ale dalej. Narcyz powiedział mi która wilkczyca dała mi ten medalion. Okazało się, że to była Eden.-Blue zawarczała odruchowo.-Juz wiemy dlaczego byłam jedną z jej ofiar. Inni prawdopodobnie też nie są przypadkowymi ofiarami Eden. W mojej starej watasze też kilka wilczyc dostało od niej medaliony.
-Zostaliśmy zaatakowani wczraj koło południa.-dorzucił swoje 3 grosze Narcyz.-Przeucili cały teren i najpierw zabili Sherinę, Zikę, Molę i Tifanię. Póżniej zajęli się resztą. Na moje szcęśnie nie sprawdzali stanu iliści ofiar. Udało mi się uciec gdy zabijali Tifanię.
-Ok.-powiedziała Blue.-Rose możesz kontynuować?
-Oczywiście Blue. Najprawdopodobniej Eden szuka teraz nie tylko Sayone ale też mnie. Medalionami oznaczała sobie swoje cele. Trzeba spytać Sayonę czy czasem nie ma takiego medalionu... Blue? Blue!!! Co ci jest?
<Blue, dopiszesz coś?>
-Zaraz, zaraz. Przecierz ta wataha przestała istnieć jak dostałaś medalion.
-Ona dalej nic nie rozumie.-szepnął mi do ucha Narcyz.
-Też myślałam, że nie istnieje do czasu aż spotkałam Narcyza. Ale dalej. Narcyz powiedział mi która wilkczyca dała mi ten medalion. Okazało się, że to była Eden.-Blue zawarczała odruchowo.-Juz wiemy dlaczego byłam jedną z jej ofiar. Inni prawdopodobnie też nie są przypadkowymi ofiarami Eden. W mojej starej watasze też kilka wilczyc dostało od niej medaliony.
-Zostaliśmy zaatakowani wczraj koło południa.-dorzucił swoje 3 grosze Narcyz.-Przeucili cały teren i najpierw zabili Sherinę, Zikę, Molę i Tifanię. Póżniej zajęli się resztą. Na moje szcęśnie nie sprawdzali stanu iliści ofiar. Udało mi się uciec gdy zabijali Tifanię.
-Ok.-powiedziała Blue.-Rose możesz kontynuować?
-Oczywiście Blue. Najprawdopodobniej Eden szuka teraz nie tylko Sayone ale też mnie. Medalionami oznaczała sobie swoje cele. Trzeba spytać Sayonę czy czasem nie ma takiego medalionu... Blue? Blue!!! Co ci jest?
<Blue, dopiszesz coś?>
Od Seitti C.D. Gringera
Stałam jak zwykle na granicy i pilnowałam żeby nikt nieproszony nie
wkradł się na tereny watahy. Przez cały czas myślałam o Juanie. Żeby
tylko szybko wrócił do zdrowia... Czarno-biały wilk skaczący po liściach
zupełnie mnie zaskoczył, tak jakby wyrósł nagle z podziemi! Mimo
wszystko to był mój błąd... co zepsuło mi humor jeszcze bardziej. No bo
nie poowinnam myśleć o niczym innym niż o bezpieczeństwie granic. Choćby
nie wiem co się działo. To bardzo duża odpowiedzialność...
Podeszłam do wilka i wymieniłam z nim kilka słów. Zabłądził... No tak, trzeba będzie go wziaść do Blue i zapytać co z nim zrobić. Gwizdnęłam trzy razy. To był umówiony sygnał, że ja muszę gdzieś iść a zwiadowca obok będzie do czasu jak wrócę pilnować też na "mojej" części granic. Prowadziłam Gringera do Blue nie odzywając się wcale ale nie spuszczając z niego wzroku. Kto wie, jakie ma zamiary obcy wilk, który ni stąd ni z owąd pojawia się podczas wojny. Nawet jeśli wygląda i zachowuje się tak niewinnie...
Byliśmy już blisko celu- w domu Terry było zamieszanie...
-Seitti, co się tu dzieje? -spytał Gringer.
-Wojna...-westchnęłam.
-Aha... A ten wilk jest do ciebie podobny!
-Tak... Bo to mój brat. Bliźniak.
-Masz brata? A ja mam siostrę! No... Jeśli jeszcze żyje...
Popatrzyłam na wilka. Zrobiło mi się go żal... Ja przynajmniej wiem co się dzieje z Juanem a on nawet nie wie czy siostra żyje... Przerwałam myślenie, gdy zauważyłam brązową wilczycę.
-Blue? Pewnie jesteś zajęta, ale Gringer... Zabłądził. Co z nim zrobić?
<Blue?>
Podeszłam do wilka i wymieniłam z nim kilka słów. Zabłądził... No tak, trzeba będzie go wziaść do Blue i zapytać co z nim zrobić. Gwizdnęłam trzy razy. To był umówiony sygnał, że ja muszę gdzieś iść a zwiadowca obok będzie do czasu jak wrócę pilnować też na "mojej" części granic. Prowadziłam Gringera do Blue nie odzywając się wcale ale nie spuszczając z niego wzroku. Kto wie, jakie ma zamiary obcy wilk, który ni stąd ni z owąd pojawia się podczas wojny. Nawet jeśli wygląda i zachowuje się tak niewinnie...
Byliśmy już blisko celu- w domu Terry było zamieszanie...
-Seitti, co się tu dzieje? -spytał Gringer.
-Wojna...-westchnęłam.
-Aha... A ten wilk jest do ciebie podobny!
-Tak... Bo to mój brat. Bliźniak.
-Masz brata? A ja mam siostrę! No... Jeśli jeszcze żyje...
Popatrzyłam na wilka. Zrobiło mi się go żal... Ja przynajmniej wiem co się dzieje z Juanem a on nawet nie wie czy siostra żyje... Przerwałam myślenie, gdy zauważyłam brązową wilczycę.
-Blue? Pewnie jesteś zajęta, ale Gringer... Zabłądził. Co z nim zrobić?
<Blue?>
Od Rouzi
Szłam przez watahę nagle zobaczyłam szarego wilka podeszłam do niego i spytałam się
-Jak mas zna imię?
-Narcyz,a ty?
-Rose...
Przyznam że był przystojny.
-Znasz już tereny watahy?-zapytałam
-Nie.
-Może cię oprowadzić?
<Narcyz?>
-Jak mas zna imię?
-Narcyz,a ty?
-Rose...
Przyznam że był przystojny.
-Znasz już tereny watahy?-zapytałam
-Nie.
-Może cię oprowadzić?
<Narcyz?>
Od Angel
(Po walce )
Przechadzałam się po watasze zamyślona o nowych członkach watahy. Doszło ich wielu ale nikt nie zwracał na mnie uwagi jakby było coś ze mną źle. A jeżeli to prawda. No nic.... idąc przed siebie. Wpadłam na Blue.
- Przepraszam nie zauważyłam cię. - Powiedziałam tak skruszona jakbym popełniła morderstwo.
- Nie ma sprawy. - Uśmiechnęła się.
Przyjrzałam jej się bliżej. Zawsze chciałam, żeby Blue była moją przyjaciółką, ale mogłam o tym tylko pomarzyć. Zapytałam się jej oto.
- Posłuchaj... - Zaczęłam. - Bo ja zawsze chciałam mieć przyjaciółkę - Wilczyca popatrzyła się na mnie z dziwnym wyrazem w oczach. Nie dziwię się. Niecodziennie rozmawiamy a ja od razu rozpoczynam rozmowę od przyjaciółek.... Na dodatek z alfą. Nie chciałam wiedzieć co teraz o mnie myśli.
<Blue?>
Przechadzałam się po watasze zamyślona o nowych członkach watahy. Doszło ich wielu ale nikt nie zwracał na mnie uwagi jakby było coś ze mną źle. A jeżeli to prawda. No nic.... idąc przed siebie. Wpadłam na Blue.
- Przepraszam nie zauważyłam cię. - Powiedziałam tak skruszona jakbym popełniła morderstwo.
- Nie ma sprawy. - Uśmiechnęła się.
Przyjrzałam jej się bliżej. Zawsze chciałam, żeby Blue była moją przyjaciółką, ale mogłam o tym tylko pomarzyć. Zapytałam się jej oto.
- Posłuchaj... - Zaczęłam. - Bo ja zawsze chciałam mieć przyjaciółkę - Wilczyca popatrzyła się na mnie z dziwnym wyrazem w oczach. Nie dziwię się. Niecodziennie rozmawiamy a ja od razu rozpoczynam rozmowę od przyjaciółek.... Na dodatek z alfą. Nie chciałam wiedzieć co teraz o mnie myśli.
<Blue?>
niedziela, 28 października 2012
Środa!
Uwaga! W środę odbędzie się hallowen!
Nasze wilki też oczywiście będą świętować. :)
Nawet dorośli mogą chodzić od jaskini do jaskini i wrzeszczeć:
Cukierek, albo psikus!
Ale...
W środę mnie nie będzie...
Biorę wolne od watahy. Opowiadania i nowe wilki są oczywiście mile widziane, ale dodam je na bloga w czwartek i wtedy też odbędzie się hollowen!
Przygotujcie kostiumy i worki na słodycze!
Miłej zabawy! :))
Nasze wilki też oczywiście będą świętować. :)
Nawet dorośli mogą chodzić od jaskini do jaskini i wrzeszczeć:
Cukierek, albo psikus!
Ale...
W środę mnie nie będzie...
Biorę wolne od watahy. Opowiadania i nowe wilki są oczywiście mile widziane, ale dodam je na bloga w czwartek i wtedy też odbędzie się hollowen!
Przygotujcie kostiumy i worki na słodycze!
Miłej zabawy! :))
Od Gringera
Sen.
Piękny sen. Wszystko było takie proste i ułożone. Nie wiem ile śniłem,
ile byłem nieprzytomny. Straciłem dużo krwi. Wstałem i rozejrzałem się
nieprzytomnym wzrokiem.
- Siostra! - krzyknąłem Brak odpowiedzi. Najwidoczniej uciekła. Wstałem i pobiegłem w stronę bardziej mi nieznaną. Drobny zanik pamięci spowodował, że nie pamiętałem gdzie leży mój rodzimy dom. Usłyszałem szum potoku. Pobiegłem szybko w stronę dźwięku. Woda nie płynęła tak szybko jak wskazywał na to szum. Magia... czułem magię w powietrzu. Spojrzałem w wodę. Potrząsnąłem głową. Brązowa sierść zamieniła się w czarną, a kawowy brzuch i znaki pod oczami są teraz białe. - "Magia!" - pomyślałem i pobiegłem dalej Nad moją głową zamiast drzew pojawiło się lazurowe niebo. Powiał wiatr. Dostałem czymś w głowę. Zdjąłem to "coś" łapż z pyska. Bez zastanowienia stwierdziłem, że jest to czerwony szalik. Ponieważ nie znam się na modzie (tym bardziej ludzkiej) założyłem go również nie myśląc o tym dłużej. Zbiegłem na polanę. Pożółkła trawa i tony liści. Rozejrzałem się z uśmiechem i skoczyłem na liście. Obudził się we mnie szczeniak. Właściwie to jestem szczeniakiem. Przecież dzisiaj dorosłem. Dzieciństwo miałem krótkie. Matka na moich oczach popełniła samobójstwo skacząc z klifu. Ojciec nas opuścił zaraz po tym. Jako sieroty zostaliśmy z siostrą wygnani z watahy. Pewnego dnia błąkając się po lesie zaatakowały nas dwa rosłe wilki. Moja siostra uciekła, a ja walczyłem. I przegrałem. Uważają , że nie żyję. Może to i lepiej...? Zaśmiałem się głośno. Nie chciałem się przejmować przeszłością. - Dobrze się czujesz? - zapytał ktoś z wyraźnym zniesmaczeniem w głosie Nim zorientowałem się o co chodzi doturlałem się do tajemniczego wilka. - Dobrze się czujesz? - powtórzyła (teraz wyraźnie było słychać, że to wadera) Wstałem i jak najszybciej otrzepałem się z liści. - Ten szalik to po co? - wskazała na moją nową zdobycz wciąż trzymającą się na szyi - Ozdoba - odpowiedziałem strzepując z siebie ostatni liść - Jakoś ci nie pasuje. - Jestem Gringer. - próbowałem pominąć ten temat - Seitti - uśmiechnęła się - Robisz tu coś konkretnego? - Czy tarzanie się w liściach uważasz za konkretne zajęcie? - zaśmiałem się - Dobra, ale po co tu jesteś? - Zabłądziłem - starałem się uniknąć wyjawiania prawdy, była za bardzo bolesna - Aha... - kiwnęła głową rozciągając wyraz - Chodź za mną! Ufałem jej więc poszedłem za nią. <Seitti, chcesz dokończyć? Jak nie to ja mogę.> |
|
Od Ficka
Szłęm przez polanę nagle zobaczyłem brązową wilczycę.Miała piękne
zielone oczy,a na pysku widniał promienny uśmiech.Podeszłem do wilczycy i
powiedziałem
-Witaj...Ty jesteś Blue?
-Tak,a ty Fick?
-Tak...
-Czy przejdziesz się ze mną na spacer?
Wilczyca oczarowała mnie swoim pięknem i wymnknęło mi się.
<Blue?>
-Witaj...Ty jesteś Blue?
-Tak,a ty Fick?
-Tak...
-Czy przejdziesz się ze mną na spacer?
Wilczyca oczarowała mnie swoim pięknem i wymnknęło mi się.
<Blue?>
Od Terry C.D. Okami
Kiedy byłam dla niego nie miła po raz pierwszy zrobiło mi się z tego powodu głupio.
- Ja też nie umiem walczyć.- powiedziałam.- Ja jestem tu by leczyć.
" Nie po to by się zakochiwać"- dodałam w myślach patrząc na niego...
< Dokami?>
- Ja też nie umiem walczyć.- powiedziałam.- Ja jestem tu by leczyć.
" Nie po to by się zakochiwać"- dodałam w myślach patrząc na niego...
< Dokami?>
Od Carlito C.D. Emily
Kiedy zasnąłem tej nocy...
Miałem koszmar.
Skoczyłem do wody i nie mogłem się wynurzyć...
Ale nagle... Woda zmieniła się w Polanę Tysiąca Westchnień, a...
Przede mną stała Emily uśmiechając się ciepło.
Miałem koszmar.
Skoczyłem do wody i nie mogłem się wynurzyć...
Ale nagle... Woda zmieniła się w Polanę Tysiąca Westchnień, a...
Przede mną stała Emily uśmiechając się ciepło.
Od Blue C.D. Rose
Rose i Narcyz patrzyli na mnie wyczekująco.
- Stop! Stop, stop!... Zwolnijcie troszkę i mówcie od początku.
< Rose? Na serio nic nie rozumiem.xp>
- Stop! Stop, stop!... Zwolnijcie troszkę i mówcie od początku.
< Rose? Na serio nic nie rozumiem.xp>
Od Rose
Uff.
Nareszcie noc. Wreszcie mam czas tylko dla siebie. Leżałam w jaskini.
,,Nie mogę myśleć wśród tylu chrapiących wilków!"-pomyślałam. Wyszłam na
zewnątrz i pobiegłam w las. Nagle mój medalion zaczał świecić
jaskrawym, białym światłem. Zdziwiona przystanęłam. W tym samym momencie
talizman zaczął mnie ciągnąć na północ, w stronę zakazanych terenów.
Zdezorientowana potrzebowałam kilkanaście sekund, aby ocenić sytuację.
Kiedy zrozumiałam o co chodzi zaparłam się mocno i zaczęłam iść w drugaą
stronę. Gdy przesunęłam się o kilka metrów, medalion przestał ciągnąć,
ale za to zacisną się na mojej szyi jak wąż boa. Zrobił to z taką siłą,
że straciłam przytomność. Ostatkiem świadomości poczułam, że uderzam
głową o coś ostrego.
<dziewczyny, któraś z was może dokończyć?>
<dziewczyny, któraś z was może dokończyć?>
Od Dokami C.D. Terry
Jej historia bardzo mnie poruszyła.
-Nikomu nie powiesz?
-Będę milczał jak grób.-Przysięgłem.I podeszłem aby zobaczyć kogo bada...Zamarłem.To była Sayona!!!Terra najwyrażniej wyczuła moje przerażenie.
-Nic poważnego jej nie jest.A ty niepowinieneś walczyć?
-Zabrzmi to trochę dziwnie ale walczę tylko czarami....-Wilczyca parschnęł śmiechem.
-Piwrwsze słyszę, że basior nie umie walczyć!!!
Terra dodasz coś?
-Nikomu nie powiesz?
-Będę milczał jak grób.-Przysięgłem.I podeszłem aby zobaczyć kogo bada...Zamarłem.To była Sayona!!!Terra najwyrażniej wyczuła moje przerażenie.
-Nic poważnego jej nie jest.A ty niepowinieneś walczyć?
-Zabrzmi to trochę dziwnie ale walczę tylko czarami....-Wilczyca parschnęł śmiechem.
-Piwrwsze słyszę, że basior nie umie walczyć!!!
Terra dodasz coś?
Od Rose C.D. Narcyza
-Hhmmm... Nie mam jeszcze chłopaka... Oczywiście możesz się nie zgodzić.
-Nie, nie. Tak szczeże... zawsze cię kochałem, Rose. Jesteś piękna.
-Naprawdę? Dziękuję!-ucieszyłam się. Po raz pierwszy usłyszałam taki komplement.
-To co teraz?
-Czekaj.. mówiełeś o napadach... Szybko do Blue!
-Że co?-zapytał.
-Nie ważne! Sheron!!!-wołałam-Tu jesteś. Chodź. Wracamy. Koniec na dziś. I tak swietnie sobie radzisz.
-Dziękuję Rose.-teraz spojrzał na Narcyza.-Kto to jest?
-Mój stary znajomy.
Gdy dotarliśmy na miejsce Narcyz od razu zaczął swoje opowiadanie o moim medalionie i o Eden. Wcześniej jego opowiadanie było takie krótkie, teraz jednak strasznie mi się dłużyło. Nareszcie koniec. Zanim zdążyłam coś powiedzieć Blue odezwała się:
<Blue co powiedziałaś?>
-Nie, nie. Tak szczeże... zawsze cię kochałem, Rose. Jesteś piękna.
-Naprawdę? Dziękuję!-ucieszyłam się. Po raz pierwszy usłyszałam taki komplement.
-To co teraz?
-Czekaj.. mówiełeś o napadach... Szybko do Blue!
-Że co?-zapytał.
-Nie ważne! Sheron!!!-wołałam-Tu jesteś. Chodź. Wracamy. Koniec na dziś. I tak swietnie sobie radzisz.
-Dziękuję Rose.-teraz spojrzał na Narcyza.-Kto to jest?
-Mój stary znajomy.
Gdy dotarliśmy na miejsce Narcyz od razu zaczął swoje opowiadanie o moim medalionie i o Eden. Wcześniej jego opowiadanie było takie krótkie, teraz jednak strasznie mi się dłużyło. Nareszcie koniec. Zanim zdążyłam coś powiedzieć Blue odezwała się:
<Blue co powiedziałaś?>
Od Blue C.D. Juana
To co powiedział do mnie przemówiło...
Mieć rodzinę to szczęście...
Nagle poczułam, że muszę i chcę się nim zająć...
- Czy chcesz żeby ciebie adoptowała?- spytałam.- Jeśli chcesz możemy pójść na tereny watahy i poznać innych, którzy chcieli by cię adoptować... Decyzja należy do ciebie.
< Sebastian?>
Mieć rodzinę to szczęście...
Nagle poczułam, że muszę i chcę się nim zająć...
- Czy chcesz żeby ciebie adoptowała?- spytałam.- Jeśli chcesz możemy pójść na tereny watahy i poznać innych, którzy chcieli by cię adoptować... Decyzja należy do ciebie.
< Sebastian?>
Od Juana C.D. Blue
Popatrzyłem na szczeniaka. Ma taką pocieszną minę...
-Ja... nie mam pojęcia... -odpowiedziałem Blue- Chyba alfy mają dużo spraw do załatwiania i w sumie to szczeniaki są kolejnymi... źródłami spraw, a skoro masz już Carlito... -myślałem cały czas. Blue pyta się mnie o radę? Ja właściwie nic nie znaczę...- Ale chyba nie możemy go tak zostawić. Mieć rodzinę to szczęście... A ja w jego wieku miałem już tylko siostrę... często czuliśmy się bardzo samotni, niepotrzebni nikomu... Nie chciałbym, żeby inni przeżywali to samo... -spojrzałem na wilczycę. Słuchała mnie uważnie... - Może ktoś z Watahy będzie chciał go przygarnąć.... na przykład Rose...
-Rose? -popatrzyła się na mnie jakoś tak, że zupełnie się poplątałem.
-No tak... Seitti trochę z nią rozmawiała... Mówiła że chce mieć szczeniaki...
<To co teraz, Blue?>
-Ja... nie mam pojęcia... -odpowiedziałem Blue- Chyba alfy mają dużo spraw do załatwiania i w sumie to szczeniaki są kolejnymi... źródłami spraw, a skoro masz już Carlito... -myślałem cały czas. Blue pyta się mnie o radę? Ja właściwie nic nie znaczę...- Ale chyba nie możemy go tak zostawić. Mieć rodzinę to szczęście... A ja w jego wieku miałem już tylko siostrę... często czuliśmy się bardzo samotni, niepotrzebni nikomu... Nie chciałbym, żeby inni przeżywali to samo... -spojrzałem na wilczycę. Słuchała mnie uważnie... - Może ktoś z Watahy będzie chciał go przygarnąć.... na przykład Rose...
-Rose? -popatrzyła się na mnie jakoś tak, że zupełnie się poplątałem.
-No tak... Seitti trochę z nią rozmawiała... Mówiła że chce mieć szczeniaki...
<To co teraz, Blue?>
Od Narcyza
Tego dnia spacerowałem spokojnie po lesie kiedy ujrzałem znaną mi biała wilczycę.
-Niemożliwe...-wyszeptałem.
-Narcyz..?-zapytała niepewnie.
-Rose!!! Rose ty żyjesz!!! Myśleliśmy, że umarłaś.
-Tak jak ja myślałam o was. No ale opowiedaj. Co tam w watasze?
-Napadła nas jedna wataha... Jej samicą Alfa była ta sama wilczyca, która dała ci ten medalion.
-Eden...-wyszeptała.
-Że co proszę?
-Nic, nic. Opowiadaj dalej.-ponagliła.
-Ja się uratowałem bo uciekłem ale inni... nie żyją. A co u ciebie?
- Należe do Watahy Żywiołów. A skoro... tamta wataha nie istnieje... Zapraszan cię do tej. Blue napewno się zgodzi.
-Blue? A kto to jest Blue?
-Alfa watahy do której teraz należę.
-Myślisz, że mnie przyjmie? Nie władam żadny żywiołem.
-Zakład?
-Zakład.
-Skup się. Zamknij oczy i...-komenderowała.-...pomyśl o czymś miłym... oczymś co najbardziej kochasz... A teraz pomyśl jakim żywiołem chcesz władać... Tylko nie mów tego na głos! I... Hmm... Jest jesień a coś strasznie tu ciepło.
-Udało się!!!
-To twoja sprawka?-zapytała.
-Tak... Sorki ale chciałem żeby było ci ciepło.
-Jesteś wilkiem ognia?
-Tak.. A ty?
-Zgadnij.
-Hmmm... Nie wiem.
-Dam ci jedną podpórkę.-zachichotała i... nagle zaczęła się unosić!
-Jesteś wilkiem powietrza!
-Brawo.
Już miałem odejść kiedy Rose odchrząknęła.
-Ach! No tak. A co chcesz?-zapytałem.
<właśnie Rose co chcesz?>
-Niemożliwe...-wyszeptałem.
-Narcyz..?-zapytała niepewnie.
-Rose!!! Rose ty żyjesz!!! Myśleliśmy, że umarłaś.
-Tak jak ja myślałam o was. No ale opowiedaj. Co tam w watasze?
-Napadła nas jedna wataha... Jej samicą Alfa była ta sama wilczyca, która dała ci ten medalion.
-Eden...-wyszeptała.
-Że co proszę?
-Nic, nic. Opowiadaj dalej.-ponagliła.
-Ja się uratowałem bo uciekłem ale inni... nie żyją. A co u ciebie?
- Należe do Watahy Żywiołów. A skoro... tamta wataha nie istnieje... Zapraszan cię do tej. Blue napewno się zgodzi.
-Blue? A kto to jest Blue?
-Alfa watahy do której teraz należę.
-Myślisz, że mnie przyjmie? Nie władam żadny żywiołem.
-Zakład?
-Zakład.
-Skup się. Zamknij oczy i...-komenderowała.-...pomyśl o czymś miłym... oczymś co najbardziej kochasz... A teraz pomyśl jakim żywiołem chcesz władać... Tylko nie mów tego na głos! I... Hmm... Jest jesień a coś strasznie tu ciepło.
-Udało się!!!
-To twoja sprawka?-zapytała.
-Tak... Sorki ale chciałem żeby było ci ciepło.
-Jesteś wilkiem ognia?
-Tak.. A ty?
-Zgadnij.
-Hmmm... Nie wiem.
-Dam ci jedną podpórkę.-zachichotała i... nagle zaczęła się unosić!
-Jesteś wilkiem powietrza!
-Brawo.
Już miałem odejść kiedy Rose odchrząknęła.
-Ach! No tak. A co chcesz?-zapytałem.
<właśnie Rose co chcesz?>
Od Blue C.D. Juana i Sebastiana
Juan był na prawdę fajny...
Może kiedyś będziemy najlepszymi przyjaciółmi? Albo... i kimś więcej?
Nagle usłyszałam jakieś szuranie w krzakach.
Ja i Juan spojrzeliśmy po sobie i poszliśmy to sprawdzić.
W krzakach leżał mały biały wilk z niebieskimi skrzydełkami.
Dowiedziałam się, że uciekł od rodziców.
- Pani zostanie moją mamą?
Zamarłam.
Co miałam niby odpowiedzieć?
Co?!
- Nie pani, jestem Blue.
- Blue- powtórzył.
- Tak, dokładnie i... Nie wiem... Możesz dołączyć do mojej watahy, a potem wszystko się jakoś ułoży... Może twoi rodzice tu wrócą?
Jego oczy zdawały się krzyczeć:
- Oby nie!
- Ja już adoptowałam Carlito, a... I tak poświęcam mu za mało czasu...
Sebastian spuścił wzrok.
- Juan?- spytałam go- Co o tym myślisz?
- Ale o czym?
- Czy powinnam go adoptować?...
Mały chyba nas słyszał i miał nadzieję, że się zgodzę...
< Juan, jaka jest twoja rada? Sebastian, może coś dopiszesz?>
Może kiedyś będziemy najlepszymi przyjaciółmi? Albo... i kimś więcej?
Nagle usłyszałam jakieś szuranie w krzakach.
Ja i Juan spojrzeliśmy po sobie i poszliśmy to sprawdzić.
W krzakach leżał mały biały wilk z niebieskimi skrzydełkami.
Dowiedziałam się, że uciekł od rodziców.
- Pani zostanie moją mamą?
Zamarłam.
Co miałam niby odpowiedzieć?
Co?!
- Nie pani, jestem Blue.
- Blue- powtórzył.
- Tak, dokładnie i... Nie wiem... Możesz dołączyć do mojej watahy, a potem wszystko się jakoś ułoży... Może twoi rodzice tu wrócą?
Jego oczy zdawały się krzyczeć:
- Oby nie!
- Ja już adoptowałam Carlito, a... I tak poświęcam mu za mało czasu...
Sebastian spuścił wzrok.
- Juan?- spytałam go- Co o tym myślisz?
- Ale o czym?
- Czy powinnam go adoptować?...
Mały chyba nas słyszał i miał nadzieję, że się zgodzę...
< Juan, jaka jest twoja rada? Sebastian, może coś dopiszesz?>
Od Terry C.D. Dokami i Sayony
Zmierzyłam go spojrzeniem.
Wydawał się fajny i miły.
Taa... Szkoda, że ja taka nie jestem.
- To nie jest twoja strawa.- ucięłam.
Nieco się przestraszył i cofnął o kilka kroków, ale ponieważ nie miałam w zwyczaju przepraszać- wróciłam do swoich zajęć.
Nagle wpadła ta brązowa samica alfa ze śmiesznymi kropkami pod oczami.
- Kolejny pacjent...- westchnęłam.
Pogadałam chwilę z Blue, a kiedy poszła odezwałam się do Dokami:
- Kiedy byłam mała rodzice mnie porzucili... Przygarnęła mnie para alfa... Eden i jej chłopak... Teraz niszczą watahy by mnie odnaleźć bo... Uciekłam.
Nie wiem czemu mu to powiedziałam...
Wydawał się godny zaufania i byłam pewna, że nikomu nie powie...
< Dokami?>
Wydawał się fajny i miły.
Taa... Szkoda, że ja taka nie jestem.
- To nie jest twoja strawa.- ucięłam.
Nieco się przestraszył i cofnął o kilka kroków, ale ponieważ nie miałam w zwyczaju przepraszać- wróciłam do swoich zajęć.
Nagle wpadła ta brązowa samica alfa ze śmiesznymi kropkami pod oczami.
- Kolejny pacjent...- westchnęłam.
Pogadałam chwilę z Blue, a kiedy poszła odezwałam się do Dokami:
- Kiedy byłam mała rodzice mnie porzucili... Przygarnęła mnie para alfa... Eden i jej chłopak... Teraz niszczą watahy by mnie odnaleźć bo... Uciekłam.
Nie wiem czemu mu to powiedziałam...
Wydawał się godny zaufania i byłam pewna, że nikomu nie powie...
< Dokami?>
Od Carlito C.D. Emily
Wracaliśmy do watahy śmiejąc się i żartując.
- Zobaczymy się jeszcze?- spytałem kiedy wchodziła do jaskini.
< Emily?>
- Zobaczymy się jeszcze?- spytałem kiedy wchodziła do jaskini.
< Emily?>
Od Seitti C.D. Rose
-Jak
to?! Mam tu siedzieć i nic nie robić! Co on sobie wogóle myśli! Mam
czekać nie wiadomo ile i się denerwować? Jeśli im nie pomogę i przegramy
bitwę i tak czeka mnie śmierć! Przecierz byliśmy razem od początku!
Tyle przeszliśmy... Nie musiał się o mnie martwić. Wiem, że Juan jest
troskliwy, to miłe z jego strony, że się o mnie troszczy, ale jestem
jego siostrą i mam tyle samo lat co on! I nie zniosę tego jak mu się coś
stanie! -mówiłam do siebie chodząc po jaskini bez celu. W końcu nie
mogłam wytrzymać i pobiegłam na pole bitwy. No cóż, to nie był przyjemny
widok... Juan był cały... na razie! Ale moją uwagę zwróciła leżąca,
biała wiczyca. Coś się jej stało... Biegłam do niej co sił w łapach.
Leżała nieprzytomna, zaniosłam więc ją do chatki Terry. Szamanka miała
mnóstwo roboty na głowie. Nie ucieszyła się za bardzo na widok nowego
pacjenta. Oddałam ranną wilczycę pod opiekę Terry a sama czekałam przed
jej domem. Martwiłam się o wilki. Tak bardzo nie lubię cierpienia! Ale
zachowywałam względny spokój, wierząc w możliwości szamanki... dopóki
nie zjawiły się wilki z naszej watahy, które jeszcze przed chwilą
walczyły, a teraz niosły rannych, w śród których był... Juan...
-Bracie... -szepnęłam i zalałam się łzami...
-Bracie... -szepnęłam i zalałam się łzami...
Od Juana
Trała
walka, co chwila jakiś wilk padał na ziemię. Udało mi się parę razy
zabić wrogów, gdy chcieli zaatakować naszych. Z jednym wyjątkiem...
Blue. Zobaczyłem ją jak już leżała na ziemi. Czym prędzej pobiegłem tam
żeby jej pomóc, ale coś mnie zatrzymało... Poczułem straszny ból. Nie
chcę umierać! Nie teraz, kiedy Blue potrzebuje pomocy! Próbowałem się
wyrywać, ale wilk zadał mi jeszcze większy ból. Zanim straciłem
przytomność zdążyłem zobaczyć tylko dwie sceny: Jak moja siostra biegnie
w czyjąś stronę (Co ona tu robi! Przecież nie walczy! Miała być
bezpieczna poza polem bitwy...) i jak Angel i Fick biorą gdzieś Blue.
Mam nadzieję, że nic im nie będzie....
Od Juana C.D. Blue
<To było jeszcze przed walkami>
Podszedłem bliżej krawędzi Molo i usiadłem koło Blue. Nigdy wcześniej jej właściwie z tak bliska nie widziałem i nie miałem okazji jej poznać. A jest... naprawdę...no...śliczna. Ale co ja sobię myślę! Ona pewnie ma wielu wielbicieli, z resztą nie dziwiłbym się temu, a ja to jestem taki zwyczajny, nie ciekawy... A jednak choć trochę miałem nadzieję, że może jednak znajdzie w swoim sercu miejsce i dla mnie... Popatrzyłem jej w oczy... chciałbym tak patrzeć jeszcze długo... Czas jakby się zatrzymał. Nie przejmowałem się właściwie niczym... Chyba powinienem coś powiedzieć, ale co?...
<Blue, jak chcesz to dokończ >
Podszedłem bliżej krawędzi Molo i usiadłem koło Blue. Nigdy wcześniej jej właściwie z tak bliska nie widziałem i nie miałem okazji jej poznać. A jest... naprawdę...no...śliczna. Ale co ja sobię myślę! Ona pewnie ma wielu wielbicieli, z resztą nie dziwiłbym się temu, a ja to jestem taki zwyczajny, nie ciekawy... A jednak choć trochę miałem nadzieję, że może jednak znajdzie w swoim sercu miejsce i dla mnie... Popatrzyłem jej w oczy... chciałbym tak patrzeć jeszcze długo... Czas jakby się zatrzymał. Nie przejmowałem się właściwie niczym... Chyba powinienem coś powiedzieć, ale co?...
<Blue, jak chcesz to dokończ >
Od Juana C.D. Kate
(To zdarzyło się jeszcze przed walkami...)
-Brakuje mi słów żeby to opisać! To miejsce jest wspaniałe! -popatrzylem się na Kate. Wyglądała na zadowoloną z mojej odpowiedzi. Spacerowaliśmy jeszcze trochę po korytarzach, było trochę zimno ale i tak przyjemnie. W końcu doszliśmy do wniosku, że trzeba już wracać. Inne wilki zaczęłyby się o nas martwiś i szukać, a skoro miejsce miało być tajemnicą... Po drodze do jaskiń jeszcze długo rozmawialiśmy. Odprowadziłem Kate do jej jaskini.
-Do zobaczenia na warcie! -powiedziałem
-Do zobaczenia! -odpowiedziała wilczyca i poszła do swojej jaskini. Ja poszedłem jeszcze chwilę się przejść, dotarłem na Polanę Tysiąca Westchnień. Siedziałem chwilę rozmyślając, gdy zaczepiła mnie Blue...
<Kate, możesz zacząć pisać o warcie, jeśli chcesz a i to będzie o tej co była jeszcze przed walkami>
-Brakuje mi słów żeby to opisać! To miejsce jest wspaniałe! -popatrzylem się na Kate. Wyglądała na zadowoloną z mojej odpowiedzi. Spacerowaliśmy jeszcze trochę po korytarzach, było trochę zimno ale i tak przyjemnie. W końcu doszliśmy do wniosku, że trzeba już wracać. Inne wilki zaczęłyby się o nas martwiś i szukać, a skoro miejsce miało być tajemnicą... Po drodze do jaskiń jeszcze długo rozmawialiśmy. Odprowadziłem Kate do jej jaskini.
-Do zobaczenia na warcie! -powiedziałem
-Do zobaczenia! -odpowiedziała wilczyca i poszła do swojej jaskini. Ja poszedłem jeszcze chwilę się przejść, dotarłem na Polanę Tysiąca Westchnień. Siedziałem chwilę rozmyślając, gdy zaczepiła mnie Blue...
<Kate, możesz zacząć pisać o warcie, jeśli chcesz a i to będzie o tej co była jeszcze przed walkami>
Nowy wilk! Powitajmy Gringera!
Imię: Gringer
Wiek: 2 lata
Płeć: Samiec
Moce: Wzywanie ptaków, spełnianie życzeń, rozwiązywanie sporów, niewidzialność
Na czym polegają moce?:
*Wzywanie ptaków - Kiedy zagwiżdże zlatują się do niego wszystkie kruki w promieniu 300 m
*Spełnianie życzeń - Może spełnić czyjeś życzenie (o ile nie dotyczy miłości!)
*Rozwiązywanie sporów - Przecież każdą kłótnię da się rozwiązać
*Niewidzialność - Myśli o znikaniu i znika
Żywioł: Powietrze
Charakter: Miły i pomocny. Roztrzepany, lubi towarzystwo. Jednak zupełnie nie zna się o romantyźmie. Choć... Może się zna, nigdy nie sprawdzał.
Religia: Religia?! Po co wilkowi religia? Trudno wybrać tak od razu.
Stanowisko: Wojownik
Zauroczenie: Chciałby, ale nie umie się zakochać.
Talizman:
Od Sebastiana
Moja historia nie jest zbyt wesoła.Urodziłem się w jaskini za wodospadem.W przeciwieństwie do mojego rodzeństwa miałem
skrzydełka. Były przydatne nie tylko do latania ale dawały też duże przyśpieszenie w wodzie.Jednak i tak wszyscy traktowali mnie jak
odmieńca.Uciekłem z tamtąd jak najdalej się dało. Po długiej podróży
znalazłem watahe Żywiołów i do niej dołączyłem.
Tego dnia kiedy znalazła mnie Blue kiedy lerzałem w krzakach
zaczeliśmy rozmowe.
-Kim jesteś?
-Jestem Sebastian . odpowiedziałem
-Gdzie twoja mama? zapytałam
-Uciekłem do niej. odpowiedziałem
--Aha.. powiedziałam
-Pani zostanie moją mamą? zapytałem nie śmiało.
(Blue dokończysz?)
skrzydełka. Były przydatne nie tylko do latania ale dawały też duże przyśpieszenie w wodzie.Jednak i tak wszyscy traktowali mnie jak
odmieńca.Uciekłem z tamtąd jak najdalej się dało. Po długiej podróży
znalazłem watahe Żywiołów i do niej dołączyłem.
Tego dnia kiedy znalazła mnie Blue kiedy lerzałem w krzakach
zaczeliśmy rozmowe.
-Kim jesteś?
-Jestem Sebastian . odpowiedziałem
-Gdzie twoja mama? zapytałam
-Uciekłem do niej. odpowiedziałem
--Aha.. powiedziałam
-Pani zostanie moją mamą? zapytałem nie śmiało.
(Blue dokończysz?)
Od Emily C.D. Carlito
Rozumiem. Tylko umieram z ciekawosci co tam jest!
-Zabawna jesteś...Ale choćmy do reszty.
-Dobra.-Poszliśmy a po drodze żartowaliśmy i śmialiśmy się.
Carlito dasz ciąg dalszy?
-Zabawna jesteś...Ale choćmy do reszty.
-Dobra.-Poszliśmy a po drodze żartowaliśmy i śmialiśmy się.
Carlito dasz ciąg dalszy?
sobota, 27 października 2012
Od Carlito C.D. Emily
Wilczyca spuściła wzrok, a ja nie wiedziałem co mam powiedzieć...
- Przepraszam, ale nie możesz się denerwować, bo się o ciebię martwię...
<Emily?>
- Przepraszam, ale nie możesz się denerwować, bo się o ciebię martwię...
<Emily?>
Od Sayony C.D. Blue
-Nie naj lepiej...
-A możesz wstać?-Zapytała Blue.Spróbowała się podniesc lecz padłam.Blue zaniosła mnie do Terry. Blue masz coś do dodania? |
||
Od Dokami
Biegłem przez las za mną biegły psy myśliwskie.
-Juz nie żyjesz!-Wrzasnął naj większy.
-Ta, na pewno.-Powiedziałem i z uśmiechem na pysku biegłem dalej.
-Nie masz dokąd uciec!!!!
-Aha...Uważaj bo uwierzę!-Zawołałem i...Znikłem.Jako niewidzialny biegłem przed siebie a kiedy ich zgubiłem znowu stałem się widzialny.To był błąd jakieś wilki rzuciły się na mnie i boleśnie poraniły.Znowu zaczęłem uciekać.Dotarłem do jakiegoś domu. Weszłem do środka i tam zobaczyłem piękną wilczycę...
-Co tu robisz?!-Zapytała złowrogo.
-Ja tylko szukam schronienia.Mogę tu zostać na trochę?
-No dobra.-Zgodziła się. Zaczęłem penetrowć dom kiedy wilczyca zapytała:
-Jak ci na imię?
-Dokami.A ty?
-Terra.Ty bez watahy?
-Tak.-Odpowiedziałem a Terra spojrzała na mnie nieco uspokojona i zapytała:
-Opowiedz mi coś o sobie.
-A więc wychowłem się w watasze Eden która była jak koszmar...Eden z wszelką cenę próbowała zabić moja rodzinę. Udało jej się...Moi rodzice nie żyją.
-A to ci zbieg okoliczności!-Krzyknęła Terra.
-Co masz na myśli?
-Twoje dwie siostry należą do watahy z którą współpracuję.U mnie się leczą.
-Naprawdę?!-Wykrzyknęłem.
-Tak.-Odpowiedziała i spojrzała mi w oczy...Były one piękne a zarazem budziły respekt.
-A ty?Jaka masz historię?
Terra oppwiesz mi cos o sobie?
-Juz nie żyjesz!-Wrzasnął naj większy.
-Ta, na pewno.-Powiedziałem i z uśmiechem na pysku biegłem dalej.
-Nie masz dokąd uciec!!!!
-Aha...Uważaj bo uwierzę!-Zawołałem i...Znikłem.Jako niewidzialny biegłem przed siebie a kiedy ich zgubiłem znowu stałem się widzialny.To był błąd jakieś wilki rzuciły się na mnie i boleśnie poraniły.Znowu zaczęłem uciekać.Dotarłem do jakiegoś domu. Weszłem do środka i tam zobaczyłem piękną wilczycę...
-Co tu robisz?!-Zapytała złowrogo.
-Ja tylko szukam schronienia.Mogę tu zostać na trochę?
-No dobra.-Zgodziła się. Zaczęłem penetrowć dom kiedy wilczyca zapytała:
-Jak ci na imię?
-Dokami.A ty?
-Terra.Ty bez watahy?
-Tak.-Odpowiedziałem a Terra spojrzała na mnie nieco uspokojona i zapytała:
-Opowiedz mi coś o sobie.
-A więc wychowłem się w watasze Eden która była jak koszmar...Eden z wszelką cenę próbowała zabić moja rodzinę. Udało jej się...Moi rodzice nie żyją.
-A to ci zbieg okoliczności!-Krzyknęła Terra.
-Co masz na myśli?
-Twoje dwie siostry należą do watahy z którą współpracuję.U mnie się leczą.
-Naprawdę?!-Wykrzyknęłem.
-Tak.-Odpowiedziała i spojrzała mi w oczy...Były one piękne a zarazem budziły respekt.
-A ty?Jaka masz historię?
Terra oppwiesz mi cos o sobie?
Od Blue C.D. Sayony
Sayona padła na ziemię bez oddechu.
Szybko zabraliśmy ją do Terry, a ona zaczęła się budzić.
- Jak się czujesz?- spytałam.
< Sayona?>
Szybko zabraliśmy ją do Terry, a ona zaczęła się budzić.
- Jak się czujesz?- spytałam.
< Sayona?>
Od Terry C.D. Blue
Było z nimi źle.
Czarno-czerwony wilk miał głęboką ranę szarpaną na boku, ale z tym nie będzie wielkiego problemu.
Ten... Taki niebiesko-zielono-morsko-coś był ogłuszony.
Ten z blizną przebiegającą przez oko... Miał najgorzej.
Złamana łapa, szarpana rana na boku i grzbiecie...
Jednyna ranna, czarna wilczyca była ogłuszona, ale zaraz po tym jak do mnie przyszła- odeszła i dołączyła do walki.
Zajmowałam się rannymi kiedy do chatki wszedł ktoś jeszcze...
Rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Witaj- odezwałam się nieco zła, że sam nie wpadł na to by się przywitać.
- Hej- powiedział czarny wilk.- Jestem Dokami.
- Terra.- rzuciłam.
< Dokami?>
Czarno-czerwony wilk miał głęboką ranę szarpaną na boku, ale z tym nie będzie wielkiego problemu.
Ten... Taki niebiesko-zielono-morsko-coś był ogłuszony.
Ten z blizną przebiegającą przez oko... Miał najgorzej.
Złamana łapa, szarpana rana na boku i grzbiecie...
Jednyna ranna, czarna wilczyca była ogłuszona, ale zaraz po tym jak do mnie przyszła- odeszła i dołączyła do walki.
Zajmowałam się rannymi kiedy do chatki wszedł ktoś jeszcze...
Rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Witaj- odezwałam się nieco zła, że sam nie wpadł na to by się przywitać.
- Hej- powiedział czarny wilk.- Jestem Dokami.
- Terra.- rzuciłam.
< Dokami?>
Co? Kolejny nowy wilk? Radujmy się i cieszmy!
Imię: Dokami
Wiek:3 lata (nieśmiertelny) Płeć:basior Moce:Kamienne Oko, Wir Otchłani, Bagno Śmierci, Niewidzialność Na czym polegają moce?: *Kamienne Oko-Wzrokiem zamienia w kamień lub zabija. *Wir Otchłani- Naturą potrafi stworzyć wir który pochłania wszystko na swojej drodze. *Bagno Śmierci-Tworzy bagno które wciąga wszystko. *Niewidzialność-Może być niewidzialny. Żywioł: Ziemia Charakter:rzadko miły, odważny, oddany, czasem agresywny, złośliwy (ale rzadko), tolerancki, empatyczny. Religia: brak Stanowisko: (Ja wybieram, zawsze możesz się zgodzić. W takim wypadku zmienię). Zauroczenie: Zakochał się w Terze od pierwszego wejrzenia Talizman:Nie wierzy w przesądy |
|
Nowy wilk!
Imię: Sebastian
Wiek: 1 rak 5 miesięcy ( 2 klasa)
Płeć:Basior(Samiec)
Moce:Latanie,oddychanie pod wodą,pioruny kuliste,wodna niewidzialność,Teleportacja
Na czym polegają moce:
*Latanie-umie latać
*Oddychanie pod wodą-oddycha pod wodą
*Pioruny kuliste-potrafi wywołać piorun kulisty i rzucić nim w przeciwnika
*Wodna niewidzialność-w wodzie może stać się niewidzialny
*Teleportacje-potrafi w mgnieniu oka znaleźć się gdzieś indziej niż był
Żywioł:Woda
Charakter:Miły,pomocny,romantyczny,inteligentny,odważny,waleczny,
wciąż łaknie nowych przygód
Religia:natury
Stanowisko:Szczenie
Zauroczenie:Szuka
Talizman:
piątek, 26 października 2012
Od Emily C.D. Carlito
Jak chcesz...-Mruknełam niepewnie.
-Ja niechcę tylko żeby coś się ci stało...
-Rozumiem.-Odpowiedziałam.
Carlito jak chcesz to dokończ.
-Ja niechcę tylko żeby coś się ci stało...
-Rozumiem.-Odpowiedziałam.
Carlito jak chcesz to dokończ.
Od Sayony C.D. Blue
-Dobrze...Ale radzę uważać mogą gwałtownie zaragować...Choc moga byc też zdezorientowane czyli punkt dla nas.-Podeszłam do Eden.
-Crucio Evanesco.-Wilk zaczęły się ruszać ale...Wpadały na siebie.
-Co im jest?
-Mała kmbinacja w czarach.Są ślepi.
-Czasem masz szalone pomysły.-Stwierdziła Blue podchodząc do jednego wilka i zadając mu ciosy.Wilk padł ale wilki nie mogły się zorientować co się dzieje.Walczyłyśmy z Blue kiedy któryś z wilków krzykną:
-Nox!!!
-O nie...-Szepnęłam.
-Co się stało?
-To zaklecie powiększa wilki i wzmacnia ich moce....
-Czy da się to odkręcić?
-A ufasz mi?-Zapytałam.
-Tak.
-To zatkaj uszy.
-Muffliato Tarrantallegra Wingardium Leviosa!!!!-Nagle zerwał sie wiatr i niesamowity chałas objął całe pole walki.Wilki które zaczęły się powię kszać teraz zrobiły się wielkości karalucha.
-Sayona?-Zapytała Blue.-Wszysto w porządku?
-Tak.-Szepnęłam pół martwym głosem.
-Na pewno?
-Ta...Uważaj!-Blue się odwróciła ale wilk był szybszy.
-Waddiwasi...-Rzekł i Blue padła na ziemię (jak kogoś interesuje to zaklęcie powoduje, że dusza i ciało cierpia straszne męki).Przez chwile nie wiedziałam co robić..Gdybym rzuciła jeszcze jedno zaklęcie mogłabym stracić życie...
-,,Zaufaj Terze"-Przeszło mi przez myśl.Podniosłam sie i wrzasnęłam:
- Impervius!!!-Znowu rozpętał się haos i wilk umarł a w Blue wstąpiło nowe życie a ja padłam...
Blue co ze mną zrobisz?
-Crucio Evanesco.-Wilk zaczęły się ruszać ale...Wpadały na siebie.
-Co im jest?
-Mała kmbinacja w czarach.Są ślepi.
-Czasem masz szalone pomysły.-Stwierdziła Blue podchodząc do jednego wilka i zadając mu ciosy.Wilk padł ale wilki nie mogły się zorientować co się dzieje.Walczyłyśmy z Blue kiedy któryś z wilków krzykną:
-Nox!!!
-O nie...-Szepnęłam.
-Co się stało?
-To zaklecie powiększa wilki i wzmacnia ich moce....
-Czy da się to odkręcić?
-A ufasz mi?-Zapytałam.
-Tak.
-To zatkaj uszy.
-Muffliato Tarrantallegra Wingardium Leviosa!!!!-Nagle zerwał sie wiatr i niesamowity chałas objął całe pole walki.Wilki które zaczęły się powię kszać teraz zrobiły się wielkości karalucha.
-Sayona?-Zapytała Blue.-Wszysto w porządku?
-Tak.-Szepnęłam pół martwym głosem.
-Na pewno?
-Ta...Uważaj!-Blue się odwróciła ale wilk był szybszy.
-Waddiwasi...-Rzekł i Blue padła na ziemię (jak kogoś interesuje to zaklęcie powoduje, że dusza i ciało cierpia straszne męki).Przez chwile nie wiedziałam co robić..Gdybym rzuciła jeszcze jedno zaklęcie mogłabym stracić życie...
-,,Zaufaj Terze"-Przeszło mi przez myśl.Podniosłam sie i wrzasnęłam:
- Impervius!!!-Znowu rozpętał się haos i wilk umarł a w Blue wstąpiło nowe życie a ja padłam...
Blue co ze mną zrobisz?
Od Yuki
,,Wataha Żywiołów”
Szłam lasem, wspominając to co się przed paroma godzinami temu stało: moja wataha została zaatakowana przez wrogie wilki, a mnie jednej udało się uniknąć strasznego losu. Zwykle kontrolowałam emocje i nie pozwalałam im sobą zawładnąć, ale poczułam wielki smutek, który rozdzierał mnie od środka.
Nagle zauważyłam wilka, który bacznie mnie obserwował. Była to wilczyca, zapewne zwiadowca.
- Myślisz, że cię nie widzę? – zapytałam lekko zdenerwowana
- Nie, ale co robisz na terenie mojej watahy? – zapytała wilczyca, stawiając kilka kroków w moim kierunku
- Twojej? No proszę zwiadowca i przywódca w jednym. – odpowiedziałam lekceważącym głosem.
Zauważyłam, że mocno zdenerwowałam wilczycę.
- Wiesz, nie chciałabym ci przerywać w obrażaniu mnie, ale widzę, że wyglądasz mizernie. Może chcesz żeby ci pomóc? Zaproponowała mi nieznajoma przyglądając się moim ranom.
Faktycznie byłam mocno pogryziona nie wspominając o mojej przedniej łapie.
- No dobra – odparłam – Ale nie zbliżaj się do mnie za bardzo.
Szłam za wilczycą przyglądając jej się uważnie : była dobrze zbudowana, z pewnością była wilkiem wody, co można było zauważyć po kolorze jej sierści i co mnie zdziwiło obdarzyła mnie dużym zaufaniem.
- Jak masz na imię – spytała.
- Yuki, a ty?
- Blue.
Doszłyśmy do miejsca gdzie znajdowało się całe stado. Do Blue podeszła wilczyca o bardzo pięknej sierści. Chwilę ze sobą rozmawiały po czym Blue zwróciła się do mnie:
- To jest Colet, zajmie się tobą – powiedziała wskazując na wilczycę.
Przez miesiąc rany się zagoiły, a ja poznałam większą część Księżycowego Lasu. Pewnego dnia kiedy b
łam w stanie sama zapolować, Blue odwiedziła mnie w jaskini w której tymczasowo mieszkałam.
- Mogę z tobą pomówić – spytała
- Jasne – odpowiedziałam lekko zmartwiona tonem jakim Blue rozpoczęła rozmowę
- Wiele wilków polubiło cię więc jeżeli zechcesz to będziesz mogła zostać i zająć drugie stanowisko zwiadowcy. Jutro powiedz mi co postanowiłaś, dobrze? –Zaproponowała
- Dobra. Jutro powiem ci co postanowiłam – Odpowiedziałam
Kiedy Blue wyszła z jaskini zaczęłam się zastanawiać nad decyzją. Było mi tu fajnie lecz wspomnienie o moim stadzie nie dawało mi spokoju, ale pomyślałam, że moi bliscy nie chcieliby żebym tak cierpiała i straciła szansę na nowe życie. Postanowiłam zostać i nie pozwolić aby los mojego stada podzieliła Wataha Żywiołów.
Następnego dnia postanowiłam od razu pobiec do Blue. Znalazłam ją dopiero przy wodopoju.
- Postanowiłam zostać – Oznajmiłam nawet się nie witając.
- To świetnie – Odparła z zadowoleniem Blue.
- A i jeszcze jedno. Chciałam cię przeprosić za ta jak potraktowałam cię przy naszym pierwszym spotkaniu. Nie wiem dlaczego nie przeprosiłam za to wcześniej – dodałam skruszona.
- Niema sprawy – Odparła Blue uśmiechając się do mnie – Niedługo będziemy się z tego śmiać zobaczysz.
Szłam lasem, wspominając to co się przed paroma godzinami temu stało: moja wataha została zaatakowana przez wrogie wilki, a mnie jednej udało się uniknąć strasznego losu. Zwykle kontrolowałam emocje i nie pozwalałam im sobą zawładnąć, ale poczułam wielki smutek, który rozdzierał mnie od środka.
Nagle zauważyłam wilka, który bacznie mnie obserwował. Była to wilczyca, zapewne zwiadowca.
- Myślisz, że cię nie widzę? – zapytałam lekko zdenerwowana
- Nie, ale co robisz na terenie mojej watahy? – zapytała wilczyca, stawiając kilka kroków w moim kierunku
- Twojej? No proszę zwiadowca i przywódca w jednym. – odpowiedziałam lekceważącym głosem.
Zauważyłam, że mocno zdenerwowałam wilczycę.
- Wiesz, nie chciałabym ci przerywać w obrażaniu mnie, ale widzę, że wyglądasz mizernie. Może chcesz żeby ci pomóc? Zaproponowała mi nieznajoma przyglądając się moim ranom.
Faktycznie byłam mocno pogryziona nie wspominając o mojej przedniej łapie.
- No dobra – odparłam – Ale nie zbliżaj się do mnie za bardzo.
Szłam za wilczycą przyglądając jej się uważnie : była dobrze zbudowana, z pewnością była wilkiem wody, co można było zauważyć po kolorze jej sierści i co mnie zdziwiło obdarzyła mnie dużym zaufaniem.
- Jak masz na imię – spytała.
- Yuki, a ty?
- Blue.
Doszłyśmy do miejsca gdzie znajdowało się całe stado. Do Blue podeszła wilczyca o bardzo pięknej sierści. Chwilę ze sobą rozmawiały po czym Blue zwróciła się do mnie:
- To jest Colet, zajmie się tobą – powiedziała wskazując na wilczycę.
Przez miesiąc rany się zagoiły, a ja poznałam większą część Księżycowego Lasu. Pewnego dnia kiedy b
łam w stanie sama zapolować, Blue odwiedziła mnie w jaskini w której tymczasowo mieszkałam.
- Mogę z tobą pomówić – spytała
- Jasne – odpowiedziałam lekko zmartwiona tonem jakim Blue rozpoczęła rozmowę
- Wiele wilków polubiło cię więc jeżeli zechcesz to będziesz mogła zostać i zająć drugie stanowisko zwiadowcy. Jutro powiedz mi co postanowiłaś, dobrze? –Zaproponowała
- Dobra. Jutro powiem ci co postanowiłam – Odpowiedziałam
Kiedy Blue wyszła z jaskini zaczęłam się zastanawiać nad decyzją. Było mi tu fajnie lecz wspomnienie o moim stadzie nie dawało mi spokoju, ale pomyślałam, że moi bliscy nie chcieliby żebym tak cierpiała i straciła szansę na nowe życie. Postanowiłam zostać i nie pozwolić aby los mojego stada podzieliła Wataha Żywiołów.
Następnego dnia postanowiłam od razu pobiec do Blue. Znalazłam ją dopiero przy wodopoju.
- Postanowiłam zostać – Oznajmiłam nawet się nie witając.
- To świetnie – Odparła z zadowoleniem Blue.
- A i jeszcze jedno. Chciałam cię przeprosić za ta jak potraktowałam cię przy naszym pierwszym spotkaniu. Nie wiem dlaczego nie przeprosiłam za to wcześniej – dodałam skruszona.
- Niema sprawy – Odparła Blue uśmiechając się do mnie – Niedługo będziemy się z tego śmiać zobaczysz.
Nowe stanowisko od Rose!
Przywódca zwiadowców zwiadowcy też potrzebują rygoru. Co by zdziałali biegając samopas po łące jak szczęśliwe sarenki?
Nowy wilk! Powitajmy Narcyza!
Imię: Narcyz
Wiek: 2 lata
Płeć: Samiec
Moce: Zieje ogniem, Wydziela ciepło, Zmienia kolor
Na czym polegają moce?:
*Zieje ogniem-potrafi ze swojego pyska wytoczyć ogromną ilość ognia,
*Wydziela ciepło-gdy tego chce morze wydzielić więcej ciepła i ogrzać innego wilka,
*Zmienia kolor-gdy się boi instynktownie zmienia kolor sierści na czerwony
Żywioł: Wilk Ognia
Charakter: Miły, przyjacielski, lubi szczeniaki, potrafi się poświęcić dla przyjaciół lub ukochanej, pomocny, inteligentny
Religia: Natury
Stanowisko: Nauczyciel szczeniąt
Zauroczenie: Nie grzeszy urodą, ale jak dotąd żadna wilczyca się w nim nie zakochała
Talizman:Ma mętlik w głowie. Mama dała mu 2 talizmany i powiedziała by ten drugi dał swojej ukochanej
Od Carlito C.D. Emily
Tak naprawdę to o Sayonie powiedziałem mają nadzieję, że ona nie zgodzi się pójść, a Emily odpuści, ale...
Nie.
- Przykro mi, tam jest niebezpiecznie, nie zgadzam się, żebyś tam poszła, a... Tak właściwie to jestem synem alfy.
< dodasz coś?>
Nie.
- Przykro mi, tam jest niebezpiecznie, nie zgadzam się, żebyś tam poszła, a... Tak właściwie to jestem synem alfy.
< dodasz coś?>
Od Blue C.D. Rose
- Dziękuję.-uśmiechnęłam się nieznacznie i ponieważ nie było już o czym mówić- odeszłam.
Od Blue C.D. Ficka, Angel i Sayony
- Co?... Gdzie ja jestem?...
- U Terry.- odpowiedział nowy wilk.
- Ale... Walka!- chciałam się zerwać na równe łapy ale szamanka i Fick mnie powstrzymali.
- Musisz odpoczywać...
Później powiedział mi jeszcze, że on i Angel zanieśli mnie tu.
" Walka... Nie mogę ich tak zostawić!"- myślałam.
- Mam gdzieś, co się stanie. Idę walczyć u boku moich przyjaciół!
Terra i Fick już nie mogli mnie zatrzymać.
Ruszyłam walczyć.
Ale...
Czarne wilki się nie ruszały... Ale wilki z naszej watahy nie miały z tym problemów.
- Co się stało?- spytałam Sayony.
- Zaklęcie.- rzuciła- Co teraz?
Spojrzałam na wszystkich.
Na ziemi leżało kilka wilków... W tym Rex, Jackob, Starshine i... Co zaniepokoiło mnie najbardziej Juan.
- Nie można ich przenieść?- spytałam patrząc na czarne wilki stojące nieruchomo... Bardziej przypomniały posągi, nie żywe istoty...
Sayona pokręciła przecząco głową.
- Więc... Pozostało nam tylko przenieść rannych do Terry i... Kontynuować walkę...
Kiwnęła głową.
Po chwili wszyscy ranni znajdowali się już u Terry.
< Terra opiszesz leczenie?>
Później wróciliśmy na pole bitwy.
- Sayona?- zaczęłam niepewnie.- Musisz ich odczarować...
< Sayona?>
- U Terry.- odpowiedział nowy wilk.
- Ale... Walka!- chciałam się zerwać na równe łapy ale szamanka i Fick mnie powstrzymali.
- Musisz odpoczywać...
Później powiedział mi jeszcze, że on i Angel zanieśli mnie tu.
" Walka... Nie mogę ich tak zostawić!"- myślałam.
- Mam gdzieś, co się stanie. Idę walczyć u boku moich przyjaciół!
Terra i Fick już nie mogli mnie zatrzymać.
Ruszyłam walczyć.
Ale...
Czarne wilki się nie ruszały... Ale wilki z naszej watahy nie miały z tym problemów.
- Co się stało?- spytałam Sayony.
- Zaklęcie.- rzuciła- Co teraz?
Spojrzałam na wszystkich.
Na ziemi leżało kilka wilków... W tym Rex, Jackob, Starshine i... Co zaniepokoiło mnie najbardziej Juan.
- Nie można ich przenieść?- spytałam patrząc na czarne wilki stojące nieruchomo... Bardziej przypomniały posągi, nie żywe istoty...
Sayona pokręciła przecząco głową.
- Więc... Pozostało nam tylko przenieść rannych do Terry i... Kontynuować walkę...
Kiwnęła głową.
Po chwili wszyscy ranni znajdowali się już u Terry.
< Terra opiszesz leczenie?>
Później wróciliśmy na pole bitwy.
- Sayona?- zaczęłam niepewnie.- Musisz ich odczarować...
< Sayona?>
Od Rose C.D. Blue
Podbiegłam
do Blue ,a gdy się schyliłam by ją podnieść i zabrać do Terry, ktoś
uderzył uderzył mnie w głowę. Najwidoczniej Eden nie chciała by ktoś
zabrał Blue. Ona chciała to zrobić ale w nieco innym celu. ,,Widać Eden
kolekcjonuje sobie powietrze"-pomyślałam. Upadłam. Zanim straciłam
przytomność usłyszałam jak ktoś woła:
-Rose!
Je znałam tego wilka, ale po tonie jego głosu wywnioskowałam, że jest do mnie pokojowo nastawiony.
<Juan albo Seitti. Czy któreś z was morze dokończyć?>
-Rose!
Je znałam tego wilka, ale po tonie jego głosu wywnioskowałam, że jest do mnie pokojowo nastawiony.
<Juan albo Seitti. Czy któreś z was morze dokończyć?>
Od Rose C.D. Blue
-Dziękuję.-powiedziałam
uradowana.-A i to nie jest tak, że teraz wyglądasz jakoś dziwnie. Po
prostu jesteś ładna. Tylko wszyscy muszą się do tego przyzwyczaić.
<Blue podoba ci się moje zdanie?>
<Blue podoba ci się moje zdanie?>
Od Emily C.D. Carlito
Moglibysmy ale teraz jest wojna...-Powiedziałam. Carlito wyglądał jakby kamien z serca mu spadł.
-Ale jest jeszcze lista. -Jaka lista? -Zaklęć.Zawsze każda z nas nosi ja przysobie a że ja i Sayona odnalazłyśmy się nasze listy połączyły się w jeden zwój.Mam go przy sobie.-Dodałam. Carlito? |
|
Od Sayony
Walczyliśmy.Eden rzuciła się na Blue króra padła.Potem zobaczyłam innego
wilka, który wziął ja na grzbiet i gdzieś zaniusł.Ktos sę na mnie
rzucił.Nie wiedziałam kto.Po chwili usłyszałam znajomy wrzask:
-Zginiesz Wyklęta!!!
-W życiu!-Wrzasnęłam i łapą powiliłam ja na ziemię ale w tym momencie inne wilki rzuciły się na mnie.
-Sonorus aguamenti defodio!-Wrzasnęłam i wszystko stanęło.Podeszłam do reszty i ich dotknełam.Wtedy mogli się poruszać.
-Co teraz?
Co teraz?
-Zginiesz Wyklęta!!!
-W życiu!-Wrzasnęłam i łapą powiliłam ja na ziemię ale w tym momencie inne wilki rzuciły się na mnie.
-Sonorus aguamenti defodio!-Wrzasnęłam i wszystko stanęło.Podeszłam do reszty i ich dotknełam.Wtedy mogli się poruszać.
-Co teraz?
Co teraz?
Od Angel C.D. Blue
Kiedy walczyłam zauważyłam, że Blue leży na trawie. Pobiegłam do niej.
- Blue nic ci nie jest - Widziałam, że jest mocno zraniona
- Nie, nic mi nie jest - Rzekła otwierając oczy - Wracam do walki
- O nie! W tym stanie nie możesz walczyć - -Po tych słowach wzięłam Blue na grzbiet i zaniosłam do Terry. Próbowała mi wmówić, że czuje się dobrze. Ja byłam uparta i nie pozwoliłam jej. Kiedy dotarłyśmy do szamanki położyłam wilczycę na liściach i wróciłam na pole bitwy
- Blue nic ci nie jest - Widziałam, że jest mocno zraniona
- Nie, nic mi nie jest - Rzekła otwierając oczy - Wracam do walki
- O nie! W tym stanie nie możesz walczyć - -Po tych słowach wzięłam Blue na grzbiet i zaniosłam do Terry. Próbowała mi wmówić, że czuje się dobrze. Ja byłam uparta i nie pozwoliłam jej. Kiedy dotarłyśmy do szamanki położyłam wilczycę na liściach i wróciłam na pole bitwy
Od Ficka C.D. Blue
-Blue!-krzyknąłem
Wilczyca nie odpowiedziała.Wziałem ją na grzbiet i zaniosłem do Terry.Siedziałem przy nije dla pewności i myślałem"Czy nie dało by się tego rozwiązać pokojowo...."Gdy tak myślałem zauważyłem że Blue sie obudziła i powiedziała
<Blue?>
Wilczyca nie odpowiedziała.Wziałem ją na grzbiet i zaniosłem do Terry.Siedziałem przy nije dla pewności i myślałem"Czy nie dało by się tego rozwiązać pokojowo...."Gdy tak myślałem zauważyłem że Blue sie obudziła i powiedziała
<Blue?>
Od Blue " Wojna"
Byliśmy gotowi.
Valixy świetnie wszystkich wytrenowała, a ja byłam pewna, że damy radę...
Kiedy nastał świt wojownicy zebrali się na polu bitwy.
Ja, Valixy, Rex, Raiser, Angel, Jacob, Tolan, Rose, Starshine, Marlow, Rouzi, Juan oraz nowy wilk Fick.
Mieliśmy dwunastu wojowników.
Byliśmy przerażeni i gotowi, wystarczy już tylko czekać...
****************************
Nagle zza horyzontu wyłoniła się wataha czarnych wilków.
Z moich obliczeń wynikało, że jest ich co najmniej trzydziestka...
"Nie damy rady..."- pomyślałam.
Kiedy nasze watahy stanęły naprzeciw siebie, nasz nowy negocjator Fick odezwał się.
- Można załatwić to pokojowo...
- Milcz.- ucięła Eden.
Zaatakowali.
Na początku szło mi świetnie, pokonałam czterech!
Lecz później...
Jakiś wilk mnie powalił...
- Blue!- usłyszałam czyjś głos.
Ale było już za późno...
Zamknęłam oczy.
Wilk który mnie zaatakował musiał myśleć, że nie żyję, bo odszedł...
Ja jednak jeszcze żyłam...
Jednak w takich chwilach jak tak, nikt nie miałby ochoty żyć.
Ktoś pokojowo nastawiony pochylił się nade mną.
- Blue!
Nie mogłam otworzyć oczu...
< Ktoś dokończy? Nie pozwólcie mi umrzeć! xp>
Valixy świetnie wszystkich wytrenowała, a ja byłam pewna, że damy radę...
Kiedy nastał świt wojownicy zebrali się na polu bitwy.
Ja, Valixy, Rex, Raiser, Angel, Jacob, Tolan, Rose, Starshine, Marlow, Rouzi, Juan oraz nowy wilk Fick.
Mieliśmy dwunastu wojowników.
Byliśmy przerażeni i gotowi, wystarczy już tylko czekać...
****************************
Nagle zza horyzontu wyłoniła się wataha czarnych wilków.
Z moich obliczeń wynikało, że jest ich co najmniej trzydziestka...
"Nie damy rady..."- pomyślałam.
Kiedy nasze watahy stanęły naprzeciw siebie, nasz nowy negocjator Fick odezwał się.
- Można załatwić to pokojowo...
- Milcz.- ucięła Eden.
Zaatakowali.
Na początku szło mi świetnie, pokonałam czterech!
Lecz później...
Jakiś wilk mnie powalił...
- Blue!- usłyszałam czyjś głos.
Ale było już za późno...
Zamknęłam oczy.
Wilk który mnie zaatakował musiał myśleć, że nie żyję, bo odszedł...
Ja jednak jeszcze żyłam...
Jednak w takich chwilach jak tak, nikt nie miałby ochoty żyć.
Ktoś pokojowo nastawiony pochylił się nade mną.
- Blue!
Nie mogłam otworzyć oczu...
< Ktoś dokończy? Nie pozwólcie mi umrzeć! xp>
Nowy wilk! Proszę o brawa dla Fick'a!
Imię:Fick
Wiek:2,4 Płeć:Samiec Moce:Metalowe Pazury,lewitacja,hipnoza. Żywioł:Ogień Charakter:Samotnik,wojowniczy,poważny, rzadko miły,pomocny. Religia:Brak Stanowisko:Wojownik, negocjator Zauroczenie:Brak Talizman: Zgubił... | |
czwartek, 25 października 2012
Od Carlito C.D. Emily
Spojrzałem na nią.
- Nie.- wydusiłem w końcu.
- Ale czemu?!
- To niebezpieczne... Nie chcę żeby coś ci się stało.
Wilczyca spuściła głowę.
- Ale...- zacząłem.- Może... MOŻE... Jeśli udało by się zaciągnąć Sayonę...
< Emily?>
- Nie.- wydusiłem w końcu.
- Ale czemu?!
- To niebezpieczne... Nie chcę żeby coś ci się stało.
Wilczyca spuściła głowę.
- Ale...- zacząłem.- Może... MOŻE... Jeśli udało by się zaciągnąć Sayonę...
< Emily?>
Od Emily C.D. Carlito
-Nie wiem...-Odpowiedziałam i w końcu powiedziałam słabym głosem:
-To był samiec alfa watahy Eden...-Spojrzałam na Carlito.-On na pewno się zemści...
-To co robimy?
-Wracamy.
-Tam?!-Pokiwałam głową.
-To szaleństwo!!!
-Ależ nie...Bo okazuje się, że te wilki są wrażliwe na magię a ja...Trochę się na tym znam...Ale to moja siostra jest naszą rodzinna ,,specjalistką".-Zakończyłam.
-To co idziesz?
Carlito idziesz?
-To był samiec alfa watahy Eden...-Spojrzałam na Carlito.-On na pewno się zemści...
-To co robimy?
-Wracamy.
-Tam?!-Pokiwałam głową.
-To szaleństwo!!!
-Ależ nie...Bo okazuje się, że te wilki są wrażliwe na magię a ja...Trochę się na tym znam...Ale to moja siostra jest naszą rodzinna ,,specjalistką".-Zakończyłam.
-To co idziesz?
Carlito idziesz?
Od Blue C.D. Juana
- To... Może najpierw chodźmy do Księżycowego Lasu? Pokarzę ci gdzie najczęściej pokazuje się zwierzyna, jakbyś miał ochotę upolować coś sam.- uśmiechnęłam się.
Kiwnął głową i poszliśmy.
Później pokazałam mu gdzie jest Polana Tysiąca Westchnień, Wodopój, Polana Zmarłych...
Nagle tuż przed nami wyskoczył jakiś koszmarny duch...
Wyglądał tak upiornie, że jak go zobaczyłam zrobiło mi się słabo.
I... On... Ten duch... On... Się do mnie zbliżał!
- Nie... Nie...- wydusiłam tylko.
Na szczęście Juan dał radę go przepędzić i zdążyliśmy uciec...
Później wstąpiliśmy na moment do Terry...
Ale w końcu dotarliśmy do mojego ulubionego miejsca- do Molo.
- Ładnie tu...- powiedział.
Kiwnęłam głową.
Nie spuszczałam z niego wzroku... Sam jego widok sprawiał mi przyjemność, bo... On... NA PRAWDĘ był przystojny...
Usiadłam na brzegu molo.
<Juan?>
Kiwnął głową i poszliśmy.
Później pokazałam mu gdzie jest Polana Tysiąca Westchnień, Wodopój, Polana Zmarłych...
Nagle tuż przed nami wyskoczył jakiś koszmarny duch...
Wyglądał tak upiornie, że jak go zobaczyłam zrobiło mi się słabo.
I... On... Ten duch... On... Się do mnie zbliżał!
- Nie... Nie...- wydusiłam tylko.
Na szczęście Juan dał radę go przepędzić i zdążyliśmy uciec...
Później wstąpiliśmy na moment do Terry...
Ale w końcu dotarliśmy do mojego ulubionego miejsca- do Molo.
- Ładnie tu...- powiedział.
Kiwnęłam głową.
Nie spuszczałam z niego wzroku... Sam jego widok sprawiał mi przyjemność, bo... On... NA PRAWDĘ był przystojny...
Usiadłam na brzegu molo.
<Juan?>
Od Valixy C.D. Starshine
-No dobrze.- odpowiedziałam, właśnie skończyłam trening z wojownikami, więc miałam chwilę czasu.
-Zapamiętaj jedną z najważniejszych zasad.-powiedziałam zeskakując z kamienia. Spojrzałam jej głęboko w oczy:
-Nigdy, ale to przenigdy nie ufaj przeciwnikowi, jego zapewnienia, prośby czy błagania to wielkie kłamstwo i rozproszenie twojej uwagi.Kiedy masz okazję atakuj bez względu na wszystko i nawet się nie zastanawiaj.
Wilczyca pokiwała głową ze zrozumieniem.
-Nawet jeśli powaliłaś przeciwnika, nie rozpraszaj się, bo wszystko jest możliwe i każdą chwilę twojego zwątpienia przeciwnik wykorzysta przeciwko tobie. Są różne sposoby walki, ja najczęściej używam takiej strategi.-powiedziałam i znalazłam się za wilczycą tak szybko, że wydała płochliwy okrzyk.
-No właśnie, nigdy nie daj wrogowi się zaskoczyć, nigdy nie możesz stracić go z oczu. Niektóre wilki posiadają ,,szósty zmysł" dzięki któremu wiedzą co się za chwilę wydarzy, ale to bardzo rzadkie... Wróg nie może wiedzieć, że się boisz, bo to jeszcze bardziej wzmacnia jego pewność siebie, zawsze będzie próbował cię rozdrażnić i sprowokować, ale ty się nigdy nie daj w to wciągnąć, jak to mówią ,,nerwy trzymaj na wodzy". No dobrze, jak już wcześniej zaczęłam zawsze próbuj zaskoczyć przeciwnika, po prostu wykonuj niespodziewane ruchy. Jeśli będziesz używać pospolitych sposobów twój przeciwnik szybko cię rozgryzie, pokonanie cię stanie się dla niego pestką. Wykonuj wszystko jak najzwinniej i jak najszybciej, najwrażliwszym miejscem wilka są szyja i oczy, jeśli masz przy sobie jakąś sól, piasek czy coś podobnego, sypnij mu to w oczy, to rozproszy jego uwagę. Kiedy jest rozproszony, rzuć mu się na kark i wgryź jak najgłębiej, przewróć go i duś, nie miej żadnej litości. Pomyśl sobie w takim momencie ile on zabił różnych stworzeń... No myślę, że wiesz już dostatecznie dużo, żeby mieć jakieś szanse w walce.
-Dziękuje ci!-odpowiedziała Starshine.
Ja zabierałam się do odejścia miałam jeszcze dużo pracy, kiedy odchodziłam rzuciłam tylko za plecy:
-Najlepiej żebyś zaopatrzyła się w jakieś przedmioty ze sklepu, pamiętaj też o swojej umiejętności związanej z lataniem, to ogromnie się przyda zobaczysz... A i jeszcze znajdź sobie jakąś koleżankę lub kolegę i potrenujcie razem, na przykład z Rouzi, ona jest wojowniczką i też się trochę ta tym zna, ja niestety nie mam czasu. Cześć!-wypaliłam, pobiegłam bardzo szybko i wzniosłam się w powietrze...
(Starshine jak chcesz coś dodać to śmiało! )
-Zapamiętaj jedną z najważniejszych zasad.-powiedziałam zeskakując z kamienia. Spojrzałam jej głęboko w oczy:
-Nigdy, ale to przenigdy nie ufaj przeciwnikowi, jego zapewnienia, prośby czy błagania to wielkie kłamstwo i rozproszenie twojej uwagi.Kiedy masz okazję atakuj bez względu na wszystko i nawet się nie zastanawiaj.
Wilczyca pokiwała głową ze zrozumieniem.
-Nawet jeśli powaliłaś przeciwnika, nie rozpraszaj się, bo wszystko jest możliwe i każdą chwilę twojego zwątpienia przeciwnik wykorzysta przeciwko tobie. Są różne sposoby walki, ja najczęściej używam takiej strategi.-powiedziałam i znalazłam się za wilczycą tak szybko, że wydała płochliwy okrzyk.
-No właśnie, nigdy nie daj wrogowi się zaskoczyć, nigdy nie możesz stracić go z oczu. Niektóre wilki posiadają ,,szósty zmysł" dzięki któremu wiedzą co się za chwilę wydarzy, ale to bardzo rzadkie... Wróg nie może wiedzieć, że się boisz, bo to jeszcze bardziej wzmacnia jego pewność siebie, zawsze będzie próbował cię rozdrażnić i sprowokować, ale ty się nigdy nie daj w to wciągnąć, jak to mówią ,,nerwy trzymaj na wodzy". No dobrze, jak już wcześniej zaczęłam zawsze próbuj zaskoczyć przeciwnika, po prostu wykonuj niespodziewane ruchy. Jeśli będziesz używać pospolitych sposobów twój przeciwnik szybko cię rozgryzie, pokonanie cię stanie się dla niego pestką. Wykonuj wszystko jak najzwinniej i jak najszybciej, najwrażliwszym miejscem wilka są szyja i oczy, jeśli masz przy sobie jakąś sól, piasek czy coś podobnego, sypnij mu to w oczy, to rozproszy jego uwagę. Kiedy jest rozproszony, rzuć mu się na kark i wgryź jak najgłębiej, przewróć go i duś, nie miej żadnej litości. Pomyśl sobie w takim momencie ile on zabił różnych stworzeń... No myślę, że wiesz już dostatecznie dużo, żeby mieć jakieś szanse w walce.
-Dziękuje ci!-odpowiedziała Starshine.
Ja zabierałam się do odejścia miałam jeszcze dużo pracy, kiedy odchodziłam rzuciłam tylko za plecy:
-Najlepiej żebyś zaopatrzyła się w jakieś przedmioty ze sklepu, pamiętaj też o swojej umiejętności związanej z lataniem, to ogromnie się przyda zobaczysz... A i jeszcze znajdź sobie jakąś koleżankę lub kolegę i potrenujcie razem, na przykład z Rouzi, ona jest wojowniczką i też się trochę ta tym zna, ja niestety nie mam czasu. Cześć!-wypaliłam, pobiegłam bardzo szybko i wzniosłam się w powietrze...
(Starshine jak chcesz coś dodać to śmiało! )
Od Carlito C.D. Emily
- Co?... Co się stało?...- spytałem słabym głosem.
- Czarny wilk... Tu jest niebezpiecznie! Chodźmy!- rozkazała i pomogła mi wstać.
Spojrzałem po raz ostatni na to piękne miejsce i wróciłem na tereny watahy.
Odnaleźliśmy Blue i wszystko jej opowiedzieliśmy.
Wydawała się przerażona.
- Co?...- spytała.- No nie... Idźcie, my się tym zajmiemy, cieszcie się dzieciństwem!
Kiedy odeszła powiedziałem do Emily:
- Czy to nie irytujące, że to samo powiedziała Savana?
- No... Może trochę?- stwierdziła.
- Więc... Co robimy?
<No właśnie Emily: Co?>
- Czarny wilk... Tu jest niebezpiecznie! Chodźmy!- rozkazała i pomogła mi wstać.
Spojrzałem po raz ostatni na to piękne miejsce i wróciłem na tereny watahy.
Odnaleźliśmy Blue i wszystko jej opowiedzieliśmy.
Wydawała się przerażona.
- Co?...- spytała.- No nie... Idźcie, my się tym zajmiemy, cieszcie się dzieciństwem!
Kiedy odeszła powiedziałem do Emily:
- Czy to nie irytujące, że to samo powiedziała Savana?
- No... Może trochę?- stwierdziła.
- Więc... Co robimy?
<No właśnie Emily: Co?>
Od Juana C.D. Blue
-Chętnie
pójdę! Nie orientuję się tu za bardzo. A chyba przydałoby się skoro
jestem strażnikiem.-odpowiedziałem. Miło ze strony Blue, że znalazła
czas, żeby mnie oprowadzić. Na prawdę się ucieszyłem-Spotkałem kolejną
naprawdę uprzejmą osobę w watasze...
<To gdzie pójdziemy najpierw, Blue? >
<To gdzie pójdziemy najpierw, Blue? >
Od Kate C.D Juana
Nie musiałam się nawet zastanawiać. Od razu wypaliłam:
-Tak!-odpowiedziałam, może za bardzo entuzjastycznie.
Zarumieniałam się, nie przyznawałam się nawet przez sobą, że coś pociągało mnie w Juanie... Spojrzałam na niego był przystojny, silny, miły, szczery...
-Ciesze się.-radosny głos Juana wyrwał mnie z rozmyślań.
-Wiesz...Jeśli chcesz to mogę ci coś pokazać.-powiedziałam tajemniczo.
-No pewnie!
-A więc chodź.
Szłam przodem, nie mal w minutę dotarliśmy na miejsce. nikomu go nie pokazywałam, to był mój mały sekret...
Juan otworzył oczy ze zdziwienia, patrzył prosto na wielką lodową jaskinię:
-I co sądzisz?
Wilk powiedział do mnie...
(Juan, co powiedziałeś?)
-Tak!-odpowiedziałam, może za bardzo entuzjastycznie.
Zarumieniałam się, nie przyznawałam się nawet przez sobą, że coś pociągało mnie w Juanie... Spojrzałam na niego był przystojny, silny, miły, szczery...
-Ciesze się.-radosny głos Juana wyrwał mnie z rozmyślań.
-Wiesz...Jeśli chcesz to mogę ci coś pokazać.-powiedziałam tajemniczo.
-No pewnie!
-A więc chodź.
Szłam przodem, nie mal w minutę dotarliśmy na miejsce. nikomu go nie pokazywałam, to był mój mały sekret...
Juan otworzył oczy ze zdziwienia, patrzył prosto na wielką lodową jaskinię:
-I co sądzisz?
Wilk powiedział do mnie...
(Juan, co powiedziałeś?)
Od Starshine C.D. Blue
Blue zgodziła się, żebym walczyła!
-Dziękuję...-powiedziałam.
-Nie wiem czy powinnaś za to dziękować, ale cóż... -skomentowała Blue.
W sumie to ma rację...
Poszłam jednak szukać Valixy, która miała przygotować wojowników. Szukałam jej długo. Czułam się coraz gorzej i moja łapa bolała coraz bardziej... Nie mogłam tego znieść! Poza tym...przez chwilę zapomniałam o rzeczywistości. W mojej głowie pojawiły się czarne wilki zbliżające się do naszych granic. Ale było to nad ranem... Czyli jutro? Musiałam jak najszybciej znaleźć Valixy! Szukałam jej wszędzie, zresztą bardzo powoli, bo kulałam na jedną nogę. Mam nadzieję, że przestanie boleć do czasu bitwy... A, zresztą, mogę też tak walczyć!
W końcu znalazłam Valixy z paroma innymi wilkami, pewnie wojownikami. W sumie spodziewałam się tego, że będę najmłodsza, mam przecież dopiero rok i dwa miesiące. Zaraz jak znalazłam się przy dowódczyni, opowiedziałam, że mam walczyć.
<Nauczysz mnie czegoś, Valixy? >
-Dziękuję...-powiedziałam.
-Nie wiem czy powinnaś za to dziękować, ale cóż... -skomentowała Blue.
W sumie to ma rację...
Poszłam jednak szukać Valixy, która miała przygotować wojowników. Szukałam jej długo. Czułam się coraz gorzej i moja łapa bolała coraz bardziej... Nie mogłam tego znieść! Poza tym...przez chwilę zapomniałam o rzeczywistości. W mojej głowie pojawiły się czarne wilki zbliżające się do naszych granic. Ale było to nad ranem... Czyli jutro? Musiałam jak najszybciej znaleźć Valixy! Szukałam jej wszędzie, zresztą bardzo powoli, bo kulałam na jedną nogę. Mam nadzieję, że przestanie boleć do czasu bitwy... A, zresztą, mogę też tak walczyć!
W końcu znalazłam Valixy z paroma innymi wilkami, pewnie wojownikami. W sumie spodziewałam się tego, że będę najmłodsza, mam przecież dopiero rok i dwa miesiące. Zaraz jak znalazłam się przy dowódczyni, opowiedziałam, że mam walczyć.
<Nauczysz mnie czegoś, Valixy? >
Od Blue
O ile dobrze zrozumiałam wojna ma się odbyć jutro...
Przechodziłam sobie po terenach watahy, kiedy na Polanie Tysiąca Westchnień spotkałam Juana.
- Hej, Juan.- odezwałam się z uśmiechem.
Nigdy o tym nie myślałam, ale... Juan był na prawdę przystojny...
- Cześć, Blue.
- Co u ciebie?- spytałam jak gdyby nigdy nic.
- Może być... Myślę o wojnie...
- Ja też.- odrzekłam.- Może... Jesteś nowym wilkiem, może oprowadzę cię po terenach watahy?- spytałam.
< Juan? :)>
Przechodziłam sobie po terenach watahy, kiedy na Polanie Tysiąca Westchnień spotkałam Juana.
- Hej, Juan.- odezwałam się z uśmiechem.
Nigdy o tym nie myślałam, ale... Juan był na prawdę przystojny...
- Cześć, Blue.
- Co u ciebie?- spytałam jak gdyby nigdy nic.
- Może być... Myślę o wojnie...
- Ja też.- odrzekłam.- Może... Jesteś nowym wilkiem, może oprowadzę cię po terenach watahy?- spytałam.
< Juan? :)>
Od Blue C.D. Angel
Angel wyrwała mnie z zamyślenia.
- No... Tak, jasne.- uśmiechnęłam się.
< Dodasz coś Angel?>
- No... Tak, jasne.- uśmiechnęłam się.
< Dodasz coś Angel?>
Od Juana C.D. Kate
Wysłuchałem uważnie historii Kate. Tak samo jak ja nie znała swoich
rodziców... Wilczyca popatrzyła na mnie. Miała taki smutek w oczach.
Jej... Jeszcze nigdy nie czułem się tak jak teraz... Chciałem coś
powiedzieć, ale nie wiedziałem co...
-Nie martw się. Wiesz...ja... Jak jest mi smutno to słucham śpiewu ptaków. One mają w sobie tyle radości!
Kate uśmiechnęła się. O, tak wygląda jeszcze ładniej! Zaraz,zaraz...ładniej? Tak... jest ładna. I... A, nieważne! Wiele jest ładnych wilczyc! Ale miło mi się z nią rozmawia...
-Wiesz co? Ty też jesteś strażniczką, prawda? -wilczyca skinęła głową- To... Może będziemy się trzymać razem na warcie?
W tym nie ma chyba nic szczególnego. Więc czy Kate się zgodzi?
<No właśnie, zgodzisz się >
-Nie martw się. Wiesz...ja... Jak jest mi smutno to słucham śpiewu ptaków. One mają w sobie tyle radości!
Kate uśmiechnęła się. O, tak wygląda jeszcze ładniej! Zaraz,zaraz...ładniej? Tak... jest ładna. I... A, nieważne! Wiele jest ładnych wilczyc! Ale miło mi się z nią rozmawia...
-Wiesz co? Ty też jesteś strażniczką, prawda? -wilczyca skinęła głową- To... Może będziemy się trzymać razem na warcie?
W tym nie ma chyba nic szczególnego. Więc czy Kate się zgodzi?
<No właśnie, zgodzisz się >
Od Angel
Przechadzałam się po watasze. Słyszałam o wojnie, która ma się niedługo
odbyć. Podjęłam decyzję. Znalazłam Blue w centrum watahy. Podbiegłam do
niej.
- Blue ja muszę walczyć! Proszę! Chciałabym pomóc w jakikolwiek sposób!Postaram się z robić coś dla tej watahy. Zostałam przyjęta z otwartymi ramionami.Pozwól mi walczyć!
<Blue?>
- Blue ja muszę walczyć! Proszę! Chciałabym pomóc w jakikolwiek sposób!Postaram się z robić coś dla tej watahy. Zostałam przyjęta z otwartymi ramionami.Pozwól mi walczyć!
<Blue?>
Od Emily C.D. Carlito
Skąd
ją znasz?-Zapytałam z nutą lęku w głosie.Lecz zanim zdążył coś
powiedzieć zza skały wyłonił się czarny wilk który rzucił się na
mnie.Carlito zaraagował natychmiast rzucił się na wilka który swoim
wielkim łapskiem odtrącił go na skały.Wykorzystałam ten moment i
powidziałam:
-Avada kedavra colloportus defodio crucio!-Wtedy wilk padł na ziemię.Podeszłam do nieprzytomnego Carlito i powiedziałam:
-Levicorpus.-Wokół Carilto zaczęły latać niebieskie iskierki...Potem Carlito się obudził i powiedział:
Carlito co powiedziałeś?
-Avada kedavra colloportus defodio crucio!-Wtedy wilk padł na ziemię.Podeszłam do nieprzytomnego Carlito i powiedziałam:
-Levicorpus.-Wokół Carilto zaczęły latać niebieskie iskierki...Potem Carlito się obudził i powiedział:
Carlito co powiedziałeś?
Od carlito C.D. Emily
To miejsce było piękne...
Zerwałem jeden kwiatek i włożyłem go za ucho Emily.
Wilczyca uśmiechnęła się ciepło.
Spojrzałem przed siebie.
Otworzyłem oczy z przerażenia...
- Ja...- zacząłem.
- Tak?
- Ja... Znam to miejsce...
< Emily?>
Zerwałem jeden kwiatek i włożyłem go za ucho Emily.
Wilczyca uśmiechnęła się ciepło.
Spojrzałem przed siebie.
Otworzyłem oczy z przerażenia...
- Ja...- zacząłem.
- Tak?
- Ja... Znam to miejsce...
< Emily?>
Od Emily C.D. Carlito
Odtchnęłam z ulgą.Jeszcz raz spojrzałam na drzewo...Za nim była jakaś jaskinia.
-Carlito zobacz...-Szepnęłam wskazując na jaskinię.
-Myślisz?-Zapytał.Pokiwałam głową.Weszliśmy do środka...Przez chwilę była tylko ciemnośc...Lecz w końcu ukazał nam się ten widok:
Carlito?Jaka twoja reakcja?
-Carlito zobacz...-Szepnęłam wskazując na jaskinię.
-Myślisz?-Zapytał.Pokiwałam głową.Weszliśmy do środka...Przez chwilę była tylko ciemnośc...Lecz w końcu ukazał nam się ten widok:
Carlito?Jaka twoja reakcja?
Od Carlito C.D. Emily
Uspokoiłem się.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć...
Ja...
Nie...
Nie odwzajemniałem tego uczucia...
Byłem... Zakochany, to wszystko!
Nie ukrywam, że to co powiedziała nieco mnie spłoszyło...
Ale podszedłem bliżej i polizałem ją po policzku. Wilczyca się uśmiechnęła.
- Ja...- zacząłem.- To... Nie jest miłość...- jej dobry humor tak szybko się pojawił jak i teraz zniknął...- Jeszcze nie jest miłość...- sprostowałem.- Ale... Szaleję za tobą.- uśmiechnąłem się nieśmiało.
< Emma?>
Nie wiedziałem co mam powiedzieć...
Ja...
Nie...
Nie odwzajemniałem tego uczucia...
Byłem... Zakochany, to wszystko!
Nie ukrywam, że to co powiedziała nieco mnie spłoszyło...
Ale podszedłem bliżej i polizałem ją po policzku. Wilczyca się uśmiechnęła.
- Ja...- zacząłem.- To... Nie jest miłość...- jej dobry humor tak szybko się pojawił jak i teraz zniknął...- Jeszcze nie jest miłość...- sprostowałem.- Ale... Szaleję za tobą.- uśmiechnąłem się nieśmiało.
< Emma?>
Od Blue C.D. Rose
- Ale...- chciałam się sprzeciwiać, ale w końcu powiedziałam.- Ok, dziękuję, Rose.
< Dokończysz?>
< Dokończysz?>
Od Emily C.D. Carlito
W każdym razie ja chcę zobaczyć czy są tam jajka czy małe pisklęcia.
-NIe!Nie.I jeszcze raz nie!!!Wiesz, że możesz umrzeć.Po co tam sie pchasz?!-Spojrzał mi prosto w oczy.Nie wytrzymałam i w końcu nie panujac nad sobą wykrzyknęłam:
-Bo ja cię kocham!!!Skoczę za tobą w ogień!!!
Carlito twoja reakcja?
-NIe!Nie.I jeszcze raz nie!!!Wiesz, że możesz umrzeć.Po co tam sie pchasz?!-Spojrzał mi prosto w oczy.Nie wytrzymałam i w końcu nie panujac nad sobą wykrzyknęłam:
-Bo ja cię kocham!!!Skoczę za tobą w ogień!!!
Carlito twoja reakcja?
Od Krystal
Szłam po terenach watahy.Kiedy nagle wyskoczył na mnie jakiś Basior.
Zaczął mnie atakować.Próbowałam się bronić ale na marne.Krzyczałam
-Pomocy!! resztkami sił ale na marne
Nikt nie przyszedł.Nagle poczułam ucisk na szyj.Potężny ból
nagle ustał.Zobaczyłam bramę i światło.Usłyszałam głos swojej
zmarłej matki.
-Chodzi Krystal!
Poszłam w tamtym kierunku nagle znalazłam się w niebie
gdzie nie było cierpień ani bólu.Gdzie byłam szczęśliwa
i mogłam rozmawiać z innymi zmarłymi.
(Krystal umarła)
Zaczął mnie atakować.Próbowałam się bronić ale na marne.Krzyczałam
-Pomocy!! resztkami sił ale na marne
Nikt nie przyszedł.Nagle poczułam ucisk na szyj.Potężny ból
nagle ustał.Zobaczyłam bramę i światło.Usłyszałam głos swojej
zmarłej matki.
-Chodzi Krystal!
Poszłam w tamtym kierunku nagle znalazłam się w niebie
gdzie nie było cierpień ani bólu.Gdzie byłam szczęśliwa
i mogłam rozmawiać z innymi zmarłymi.
(Krystal umarła)
Stanowisko
Nowe stanowisko!
Pomysłodawczyni: Valixy
Negocjator- Wilk który zawiera sojusze z innymi watahami, potrafi bardzo dobrze przekonywać i namawiać innych.
Pomysłodawczyni: Valixy
Negocjator- Wilk który zawiera sojusze z innymi watahami, potrafi bardzo dobrze przekonywać i namawiać innych.
Od Rose
Wiedziałam gdzie znajdę Blue. Wiedziałam też w jak koszmarnej sytuacji
znajduje się jej wataha. A zwłaszcza teraz po powrocie od wyroczni kiedy
nikt jej nie wierzy... Ile sił w łapach, pobiegłam do niej i
powiedziałam:
-Blue. Wiem, że jestem tylko nauczycielką szczeniąt , ale skoro chętnych do walki z Eden jest tak mało... Jestem gotowa oddać życie za tę watahę.
-Ale Rose..
-Ta wataha składa się głównie z wilków odrzuconych. Tu odnalazły spokój i zrozumienie. Ja też do nich należę. Jestem gotowa walczyć w ich obronie. Jak już mówiłam jestem gotowa oddać życie za tę watahę.
<Blue? Co ty na to?>
-Blue. Wiem, że jestem tylko nauczycielką szczeniąt , ale skoro chętnych do walki z Eden jest tak mało... Jestem gotowa oddać życie za tę watahę.
-Ale Rose..
-Ta wataha składa się głównie z wilków odrzuconych. Tu odnalazły spokój i zrozumienie. Ja też do nich należę. Jestem gotowa walczyć w ich obronie. Jak już mówiłam jestem gotowa oddać życie za tę watahę.
<Blue? Co ty na to?>
środa, 24 października 2012
Od Carlito C.D. Emily
Spojrzałem na wielkie gniazdo orła...
Emily spojrzała na mnie z nadzieją, a ja zrozumiałem o co chodzi...
- Nie!- powiedziałam.
- Czemu? Może w gnieździe są jakieś skarby?- powiedziała jak małe dziecko.
- Może i są. Może. Ale na pewno czeka nas tam śmierć!
Spojrzała na mnie i nieco smutna powiedziała:
< Co powiedziałaś?>
Emily spojrzała na mnie z nadzieją, a ja zrozumiałem o co chodzi...
- Nie!- powiedziałam.
- Czemu? Może w gnieździe są jakieś skarby?- powiedziała jak małe dziecko.
- Może i są. Może. Ale na pewno czeka nas tam śmierć!
Spojrzała na mnie i nieco smutna powiedziała:
< Co powiedziałaś?>
Od Blue C.D.Starshine
" Im więcej wojowników- tym lepiej"- pomyślałam.
- No... Ok, Starshine. Możesz walczyć.
< Dokończysz, Starshine? Nie wiem co napisać...xp>
- No... Ok, Starshine. Możesz walczyć.
< Dokończysz, Starshine? Nie wiem co napisać...xp>
Od Sayony C.D. Valixy
Dziękuję!!!-Krzyknęłam i wróciłam do nory.Tam czekała na mnie Emily.
-Sayona?-Zapytała mnie kiedy weszłam do środka.
-Tak?
-Bo...Ja chuba się zakochałam.
-Co?Opowiadaj.-Zachęciłam ją i opowiedziała mi jak poznała Carlito...
-Rozumiem...-Pokiwałam głową.-Kiedyś musisz mu powiedzieć.-Zakończyłam.
Jak ktoś chce może dokończyć ale nie wiem co.
-Sayona?-Zapytała mnie kiedy weszłam do środka.
-Tak?
-Bo...Ja chuba się zakochałam.
-Co?Opowiadaj.-Zachęciłam ją i opowiedziała mi jak poznała Carlito...
-Rozumiem...-Pokiwałam głową.-Kiedyś musisz mu powiedzieć.-Zakończyłam.
Jak ktoś chce może dokończyć ale nie wiem co.
Nowe przedmioty do sklepu!
Pomysłodawca: Rose
Talizman Semira 1000 Dukatów.Wilk który go założy stanie się niewidzialny i niezależnie od żywiołu będzie mógł latać, uwaga! Działa tylko 24 godziny!
Pomysłodawca: Vlixy
Talizman Niewidzialności 200 Dukatów. Wilk kiedy go założy będzie niewidzialny.
Pomysłodawca: Kate
Talizman Lotu 1000 Dukatów. Kiedy wilk go założy, nawet jeśli nie potrafi latać to będzie mógł posiąść tę umiejętność.
Talizman Semira 1000 Dukatów.Wilk który go założy stanie się niewidzialny i niezależnie od żywiołu będzie mógł latać, uwaga! Działa tylko 24 godziny!
Pomysłodawca: Vlixy
Talizman Niewidzialności 200 Dukatów. Wilk kiedy go założy będzie niewidzialny.
Pomysłodawca: Kate
Talizman Lotu 1000 Dukatów. Kiedy wilk go założy, nawet jeśli nie potrafi latać to będzie mógł posiąść tę umiejętność.
Od Valixy C.D Sayony
Szłam przez las, głowę miałam wielką jak balon, cała ta sprawa z wojną
mnie przytłaczała... Rozmyślałam nad planem ataku i zbiorem wojowników,
kiedy nagle usłyszałam Sayonę:
-Cześć Valixy!
-O cześć Sayona. Właśnie szukam wojowników do walki z Eden...
-Właśnie do ciebie szłam w tej sprawie. Czy ja też bym mogła walczyć?
Spojrzałam na nią krzywo, nie wydawało mi się, że Sayona nadaje się do walki...
-Proszę...Przecież znam jej taktykę i słabe strony.
Zastanowiłam się, w sumie każda pomoc się przyda, no i rzeczywiście Sayona zna słabe punkty Eden, mogłaby się przydać... No i jeszcze nie wspominając, że nawet jeśli nie jest wojowniczką to chce walczyć, rzeczywiście jest oddana watasze... muszę przyznać, że mam do niej nutkę podziwu.
-No dobrze możesz walczyć.-powiedziałam z lekkim uśmiechem.
(Sayona?)
-Cześć Valixy!
-O cześć Sayona. Właśnie szukam wojowników do walki z Eden...
-Właśnie do ciebie szłam w tej sprawie. Czy ja też bym mogła walczyć?
Spojrzałam na nią krzywo, nie wydawało mi się, że Sayona nadaje się do walki...
-Proszę...Przecież znam jej taktykę i słabe strony.
Zastanowiłam się, w sumie każda pomoc się przyda, no i rzeczywiście Sayona zna słabe punkty Eden, mogłaby się przydać... No i jeszcze nie wspominając, że nawet jeśli nie jest wojowniczką to chce walczyć, rzeczywiście jest oddana watasze... muszę przyznać, że mam do niej nutkę podziwu.
-No dobrze możesz walczyć.-powiedziałam z lekkim uśmiechem.
(Sayona?)
Od Kate C.D Juaona
Przerwałam mu mówiąc:
-Wcale nie nudzisz, też mam pustkę w sercu...
Juan spojrzał na mnie pytająco. Ja grzebałam łapa w ziemi z zawstydzenia, spojrzałam mu w oczy, trzeba przyznać, że były piękne... Od razu gdy w nie spojrzałam czułam, że jemu mogę zaufać.
-Kiedy byłam mała rodzice porzucili mnie nad rzeką, znalazły i wychowały mnie nimfy wodne. Dzięki nim w ogóle żyje... to one pomogły mi odkryć swoją moc i talent. Gdy dorosłam opuściłam je i wyruszyłam w świat aby się usamodzielnić. Wędrowałam i wędrowałam, aż w końcu natrafiłam na Blue, wilczyca zaproponowała mi, żebym dołączyła do jej watahy. No i to już koniec, wiem, że to mało... Ale nic nie pamiętam za czasów kiedy byłam z rodzicami. Spuściłam głowę, po chwili znowu ją podniosłam, spojrzałam na Juaona, otworzył pysk i powiedział:
(Juan co było dalej ?)
-Wcale nie nudzisz, też mam pustkę w sercu...
Juan spojrzał na mnie pytająco. Ja grzebałam łapa w ziemi z zawstydzenia, spojrzałam mu w oczy, trzeba przyznać, że były piękne... Od razu gdy w nie spojrzałam czułam, że jemu mogę zaufać.
-Kiedy byłam mała rodzice porzucili mnie nad rzeką, znalazły i wychowały mnie nimfy wodne. Dzięki nim w ogóle żyje... to one pomogły mi odkryć swoją moc i talent. Gdy dorosłam opuściłam je i wyruszyłam w świat aby się usamodzielnić. Wędrowałam i wędrowałam, aż w końcu natrafiłam na Blue, wilczyca zaproponowała mi, żebym dołączyła do jej watahy. No i to już koniec, wiem, że to mało... Ale nic nie pamiętam za czasów kiedy byłam z rodzicami. Spuściłam głowę, po chwili znowu ją podniosłam, spojrzałam na Juaona, otworzył pysk i powiedział:
(Juan co było dalej ?)
Od Sayony
Chodziłam po lesie kiedy wpadłam na Valixy.
-Cześć Valixy!
-O cześć Sayona.Właśnie szukałam wojowników do walki z Eden.
-Właśnie do ciebie szłam w tej sprawie.Czy ja też mogła bym walczyć?-Valixy spojżała na mnie krzywo.
-Proszę...Przecież znam jej taktykę i słabe strony....-Spojrzałam na nią błagalnie.
Valixy zgadzasz się?
-Cześć Valixy!
-O cześć Sayona.Właśnie szukałam wojowników do walki z Eden.
-Właśnie do ciebie szłam w tej sprawie.Czy ja też mogła bym walczyć?-Valixy spojżała na mnie krzywo.
-Proszę...Przecież znam jej taktykę i słabe strony....-Spojrzałam na nią błagalnie.
Valixy zgadzasz się?
Od Starshine C.D. Blue
Miło było wrócić do swojej jaskini. Położyłam się i zasnęłam. A śniło mi się...
Spadłam na dół. Ziemia była twarda i czułam niepokój. Wokół unosił się zapach pożaru...w moją stronę zbliżały się Czarne Wilki.
-Dobrze, że już jesteś! Zaczęliśmy się niecierpliwić! Teraz już nie wyjdziesz. Zostaniesz jedną z nas, a twoja moc niewątpliwie się nam przyda!
Usłyszałam głos Blue, całkiem blisko... i głos ucichł. Wilki przeniosły na nią uwagę...Wykorzystałam to i rzuciłam się na nich, przeszkodziło mi jednak coś, i to coś poniosło mnie w górę, w górę, w górę... aż wylądowałam na ziemi, terenie naszej watahy. A tym czymś okazała się być Lucy! Ale w drugiej formie większego smoka! Przytuliłam ją mocno i śmiałyśmy się razem. W tym momencie przybiegła Rose:
-Starshine! Miło cię widzieć całą! -krzyczała- Ale musimy pomóc Blue, coś się jej stało!
Pobiegłyśmy do miejsca, gdzie powinna być nasza alfa, a gdy ją już znaleźliśmy leżała nieprzytomna. Zaniosłyśmy ją do Terry i...
Obudziłam się. Dziwne... to co mi się śniło, zdarzyło się dopiero co w jaskini wyroczni... chciałam znowu zasnąć, ale Blue wołała wszystkie wilki. Pobiegłam więc na miejsce zbiórki. Wszystkie samce miały walczyć. A ja? Co z przepowiednią?
-Blue? -zaczęłam gdy przedostałam się do alfy- Czy ja też mogę walczyć? Wyrocznia mówiła, że będę... więc chyba powinnam. To co?
Blue zamyśliła się i popatrzyła na mnie ze zdziwieniem, po czym odpowiedziała:
<Co powiedziałaś, Blue? >
Spadłam na dół. Ziemia była twarda i czułam niepokój. Wokół unosił się zapach pożaru...w moją stronę zbliżały się Czarne Wilki.
-Dobrze, że już jesteś! Zaczęliśmy się niecierpliwić! Teraz już nie wyjdziesz. Zostaniesz jedną z nas, a twoja moc niewątpliwie się nam przyda!
Usłyszałam głos Blue, całkiem blisko... i głos ucichł. Wilki przeniosły na nią uwagę...Wykorzystałam to i rzuciłam się na nich, przeszkodziło mi jednak coś, i to coś poniosło mnie w górę, w górę, w górę... aż wylądowałam na ziemi, terenie naszej watahy. A tym czymś okazała się być Lucy! Ale w drugiej formie większego smoka! Przytuliłam ją mocno i śmiałyśmy się razem. W tym momencie przybiegła Rose:
-Starshine! Miło cię widzieć całą! -krzyczała- Ale musimy pomóc Blue, coś się jej stało!
Pobiegłyśmy do miejsca, gdzie powinna być nasza alfa, a gdy ją już znaleźliśmy leżała nieprzytomna. Zaniosłyśmy ją do Terry i...
Obudziłam się. Dziwne... to co mi się śniło, zdarzyło się dopiero co w jaskini wyroczni... chciałam znowu zasnąć, ale Blue wołała wszystkie wilki. Pobiegłam więc na miejsce zbiórki. Wszystkie samce miały walczyć. A ja? Co z przepowiednią?
-Blue? -zaczęłam gdy przedostałam się do alfy- Czy ja też mogę walczyć? Wyrocznia mówiła, że będę... więc chyba powinnam. To co?
Blue zamyśliła się i popatrzyła na mnie ze zdziwieniem, po czym odpowiedziała:
<Co powiedziałaś, Blue? >
Od Blue
Chodziłam sobie spokojnie przez las kiedy nagle...
Stanęła przede mną...
Sama Eden.
Spojrzałam na nią przerażona i cofnęłam się o kilka kroków.
" Widzę, że zaklęcie działa..."- myślała- " Być może już straciła jakąkolwiek chęć do życia..."
Ale...
ONA myślała.
Skąd ja to wiedziałam!?
- Jutro.- rzekła spokojnie- Wojna.
Odbiegła.
Pobiegłam do Valixy przerażona.
- Eden żyje!- wrzasnęłam.
- Co!? Zabiłam ją!
- Powiedziała, że jutro będzie wojna.
Wilczyca otworzyła szerzej oczy.
- Muszę...- zaczęłam.
- Nic nie musisz- przerwała mi- Ja się wszystkim zajmę.- uśmiechnęłam się i odbiegła.
Szłam prze jakiś czas rozmyślając...
Nagle wpadłam na Raisera.
- Hej.
- Cześć, Blue.
- M-może...- chciałam zapytać, czy chciałby pójść ze mną na spacer, ale... Nie miałam odwagi...
< Raiser? :)>
Stanęła przede mną...
Sama Eden.
Spojrzałam na nią przerażona i cofnęłam się o kilka kroków.
" Widzę, że zaklęcie działa..."- myślała- " Być może już straciła jakąkolwiek chęć do życia..."
Ale...
ONA myślała.
Skąd ja to wiedziałam!?
- Jutro.- rzekła spokojnie- Wojna.
Odbiegła.
Pobiegłam do Valixy przerażona.
- Eden żyje!- wrzasnęłam.
- Co!? Zabiłam ją!
- Powiedziała, że jutro będzie wojna.
Wilczyca otworzyła szerzej oczy.
- Muszę...- zaczęłam.
- Nic nie musisz- przerwała mi- Ja się wszystkim zajmę.- uśmiechnęłam się i odbiegła.
Szłam prze jakiś czas rozmyślając...
Nagle wpadłam na Raisera.
- Hej.
- Cześć, Blue.
- M-może...- chciałam zapytać, czy chciałby pójść ze mną na spacer, ale... Nie miałam odwagi...
< Raiser? :)>
Od Juaona C.D. Kate
-Cóż...
pochodzę z Dalekiej Północy. Tutaj trafiłem przypadkiem. Wędrowałem
razem z moją siostrą, Seitti.... -przerwałem. Ciężko jest przypominać
sobie przeszłość, od której uciekaliśmy... - Nie znamy swoich rodziców,
wychowywaliśmy się z małą wilczą rodziną. Bardzo o nas dbali, jak o
własne dzieci, ale... do czasu kiedy przyszli ludzie... Byliśmy jeszcze
młodzi...strzelali do nas... byli tak blisko, kiedy... jeden z nich coś
do nas szepnął i schował do dziwnej skrzyni. Baliśmy się. Później
jednak... wypuścił nas! Tak po prostu! Chciał to zrobić dyskretnie,
tyle, że inni ludzie to zauważyli i zastrzelili go na naszych oczach... a
potem nas gonili. Uciekałem najszybciej jak się dało, Seitti tak
samo... Długo na nas polowali, aż w końcu przestali, a my nie
potrafiliśmy znaleźć drogi do domu. Błąkaliśmy się w okolicy dopóki nie
znaleźliśmy waszej watahy. Może wreszcie zaznamy chwile spokoju, takie
jak kiedyś... -spojrzałem na Kate.-Przepraszam, że tak nudziłem, ale...
Wilczyca przerwała mi:
<Co powiesz, Kate? >
Wilczyca przerwała mi:
<Co powiesz, Kate? >
Oto nowa Blue!
Imię:Blue
Wiek: 2 lata 2 miesiące
Płeć: Wadera
Moce: Lata, włada pogodą, deszcze gwiazd, fala smutku. Panuje nad czasem, włada magią.
Na czym polegają moce?:
* Lata- umie latać, mimo, że nie posiada skrzydeł.
* Włada pogodą- kontroluje pogodę, ale ponieważ jest to trudny rodzaj magi, to pogoda jest zależna od jej nastrojów. Smutek- deszcz, szczęście- słońce, złość- grad...
*Deszcze gwiazd- w nocy potrafi wywołać deszcze spadających gwiazd, kiedy ktoś je ujrzy i pomyśli życzenie- ono się spełni.
*Fala smutku- potrafi "zarazić" kogoś smutkiem.
* Panuje nad czasem- potrafi zatrzymać czas, cofnąć i wrócić z powrotem do swoich czasów.
* Włada magią- zna się na magii, i dobrej...i złej...
Żywioł: Powietrze
Charakter: Stara się być miła i pomocna, ale kiedy przypomni sobie, jaka była kiedyś, pogrąża się w smutku. Wyrocznia rzuciła na nią czar, a ona zmieniła wygląd i moce- przez co też charakter... Jednak mimo jej woli, na jej pysku często gości promienny uśmiech. Wiecznie nieszczęśliwie zakochana... Może kiedyś znajdzie swojego księcia z bajki?...
Religia: Już sama nie wie w co wierzy... Chyba i w Naturę i Olimpijską...
Stanowisko: Samica alfa, zwiadowca
Zauroczenie: Czeka na swojego księcia z bajki...
Talizman: Znalazła go na dnie jeziora... Kiedy jeszcze umiała oddychać pod wodą... Dlatego jest dla niej ważny... Przywołuje wspomnienia...
Nowy eliksir
Uwaga! Wymyśliłam nowy eliksir!
Eliksir Mocy 2000 Dukatów. Pozwala zyskać moc która jest związana z innym żywiołem, niż ten którym wilk włada.
Eliksir Mocy 2000 Dukatów. Pozwala zyskać moc która jest związana z innym żywiołem, niż ten którym wilk włada.
Zmiany!
Od teraz pieniądze które wydadzą wasze wilki (dukaty) trafią do Blue, gdyż to ona posiada sklep!
Od Blue C.D Valixy i... Blue... XD
- Kiedy zemdlałaś mi udało się cię wydostać z tego dołu i poszłam szukać Starshine- powiedziała Rose.
- I oczywiście mnie znalazła.- wtrąciła Starshine.
- I ona była... Jakby... No takie jakby... Pnącza chciały ją wciągnąć w ścianę...
- Ścianę?- spytałam.
Kiwnęły głową równocześnie.
- Ale potem Rose udało się mnie uratować i zaniosłyśmy cię tu.- wyjaśniła Starshine bez zbędnych szczegółów.
- Jasne.- uśmiechnęłam się krzywo.
Dziewczyny wyszły z jaskin, a ja pozostałam sama z Terrą i swoimi przemyśleniami...
********************************
Kilka dni później.
Kiedy wyzdrowiałam od razu poszłam zobaczyć się z Carlito:
- Hej, Carlito.- zaczęłam.
- Cześć.- odpowiedział głosem wypranym z uczuć.- Jesteś nowa?
Co?! Dlaczego nie może się domyśleć, że to ja jestem Blue?!
Spojrzałam na swoje łapy. Rude łapy... Przypomniałam sobie, że już nie jestem... blue...
Spochmurniałam.
- Nie... Nie jestem nowa... Jestem Blue.
- Blue?
Kiwnęłam głową.
- Czyli jak rozumiem jesteś moją nową matką?
Zastanowiłam się i po chwili kiwnęłam głową.
- Aha, jasne.- powiedział szybko i bez większego przekonania.- Co zrobiliście z moimi rodzicami?
- Co? Nie, nic!
- Jak to nic? Na moją watahę napadła Eden! Na waszą też chce napaść!- powiedział, ale ja nie doszukałam się w tym wyjaśnienia.
Spojrzał na mnie ze wściekłością i odbiegł.
Spuściłam wzrok...
- Blue?- powiedziała jakaś wilczyca.
Spojrzałam przed siebię.
- Tak, Valixy?
- Mamy za mało wojowników, jeśli nie nazbiera się więcej chętnych na pewno odniesiemy porażkę...
Od razu zrozumiałam o co chodzi.
Weszłam na skałę i zawołam wszystkie wilki.
- Mam dwa ogłoszenia!
- Kim ona niby jest?!- mamrotał ktoś w tłumie.
- A więc zacznę od tego- kontynuowałam- Jak pewnie zauważyliście... Nieco się zmieniałam... Przez naszych wrogów. Ale to nadal jestem ja! Ta sama ja!
W tłumie zaczęły się rozmowy i pomrukiwania.
- A drugą wiadomością jest to, że mamy za mało wojowników, więc...
- Uważaj Blue!- przerwała mi Valixy.
Odwróciłam się by ujrzeć czarnego wilka wrzeszczącego:
- Zemsta!
Biegnącego w moim kierunku.
Zepchnął mnie ze skały.
Rozpaczliwie przebierałam łapami.
Z dołu dochodziły do mnie wrzaski.
- Nie!
- Blue!
Ale czy to ma jakieś znaczenie?
Zacisnęłam zęby w przygotowaniu na śmierć.
Śmierć jet szybka...
Prosta... Łatwiejsza niż życie...
Ale... Jaka śmierć?
Byłam przekonana, że nie żyję, ale w końcu...
Otworzyłam oczy.
Wszystkie wilki patrzyły na mnie z przerażeniem...
Czy po upadku było zemną, aż tak źle?
Ale... Jakim upadku?
Spojrzałam w dół...
Teraz dopiero wilki wydawały mi się małe...
Latałam.
Unosiłam się w powietrzu!
Powoli opadłam na ziemię.
Chwilkę po tym jak do zgromadzonych doszło co właściwie się stało wszyscy mnie otoczyli i zaczęli zadawać tysiące pytań. Czułam się jak otoczona przez paparazzi.
Przez tłum udało się przecisnąć Valixy.
- Woda.- rzuciła tylko. Zrozumiałam.
- Powiedz im, że każdy wojownik i samiec będą musieli walczyć.
Kiwnęła głową i wspięła się na skałę. Zaczęła przemowę.
Pobiegłam do mojego zamarzniętego jeziorka i zanurkowałam.
Spróbowałam wziąć oddech... I to był błąd.
Zaczęłam się krztusić, wypadłam na powierzchnię i wyplułam wodę.
- Ty wiedźmo!- krzyknęłam.- Dlaczego mi to robisz?!
Dopiero teraz to zrozumiałam. Wyrocznia odbierałam mi to co dla mnie najcenniejsze.
< Rose, Starshine, sorry, że za was dokończyłam, ale chciałam się już wydostać z tej jaskini...xp>
- I oczywiście mnie znalazła.- wtrąciła Starshine.
- I ona była... Jakby... No takie jakby... Pnącza chciały ją wciągnąć w ścianę...
- Ścianę?- spytałam.
Kiwnęły głową równocześnie.
- Ale potem Rose udało się mnie uratować i zaniosłyśmy cię tu.- wyjaśniła Starshine bez zbędnych szczegółów.
- Jasne.- uśmiechnęłam się krzywo.
Dziewczyny wyszły z jaskin, a ja pozostałam sama z Terrą i swoimi przemyśleniami...
********************************
Kilka dni później.
Kiedy wyzdrowiałam od razu poszłam zobaczyć się z Carlito:
- Hej, Carlito.- zaczęłam.
- Cześć.- odpowiedział głosem wypranym z uczuć.- Jesteś nowa?
Co?! Dlaczego nie może się domyśleć, że to ja jestem Blue?!
Spojrzałam na swoje łapy. Rude łapy... Przypomniałam sobie, że już nie jestem... blue...
Spochmurniałam.
- Nie... Nie jestem nowa... Jestem Blue.
- Blue?
Kiwnęłam głową.
- Czyli jak rozumiem jesteś moją nową matką?
Zastanowiłam się i po chwili kiwnęłam głową.
- Aha, jasne.- powiedział szybko i bez większego przekonania.- Co zrobiliście z moimi rodzicami?
- Co? Nie, nic!
- Jak to nic? Na moją watahę napadła Eden! Na waszą też chce napaść!- powiedział, ale ja nie doszukałam się w tym wyjaśnienia.
Spojrzał na mnie ze wściekłością i odbiegł.
Spuściłam wzrok...
- Blue?- powiedziała jakaś wilczyca.
Spojrzałam przed siebię.
- Tak, Valixy?
- Mamy za mało wojowników, jeśli nie nazbiera się więcej chętnych na pewno odniesiemy porażkę...
Od razu zrozumiałam o co chodzi.
Weszłam na skałę i zawołam wszystkie wilki.
- Mam dwa ogłoszenia!
- Kim ona niby jest?!- mamrotał ktoś w tłumie.
- A więc zacznę od tego- kontynuowałam- Jak pewnie zauważyliście... Nieco się zmieniałam... Przez naszych wrogów. Ale to nadal jestem ja! Ta sama ja!
W tłumie zaczęły się rozmowy i pomrukiwania.
- A drugą wiadomością jest to, że mamy za mało wojowników, więc...
- Uważaj Blue!- przerwała mi Valixy.
Odwróciłam się by ujrzeć czarnego wilka wrzeszczącego:
- Zemsta!
Biegnącego w moim kierunku.
Zepchnął mnie ze skały.
Rozpaczliwie przebierałam łapami.
Z dołu dochodziły do mnie wrzaski.
- Nie!
- Blue!
Ale czy to ma jakieś znaczenie?
Zacisnęłam zęby w przygotowaniu na śmierć.
Śmierć jet szybka...
Prosta... Łatwiejsza niż życie...
Ale... Jaka śmierć?
Byłam przekonana, że nie żyję, ale w końcu...
Otworzyłam oczy.
Wszystkie wilki patrzyły na mnie z przerażeniem...
Czy po upadku było zemną, aż tak źle?
Ale... Jakim upadku?
Spojrzałam w dół...
Teraz dopiero wilki wydawały mi się małe...
Latałam.
Unosiłam się w powietrzu!
Powoli opadłam na ziemię.
Chwilkę po tym jak do zgromadzonych doszło co właściwie się stało wszyscy mnie otoczyli i zaczęli zadawać tysiące pytań. Czułam się jak otoczona przez paparazzi.
Przez tłum udało się przecisnąć Valixy.
- Woda.- rzuciła tylko. Zrozumiałam.
- Powiedz im, że każdy wojownik i samiec będą musieli walczyć.
Kiwnęła głową i wspięła się na skałę. Zaczęła przemowę.
Pobiegłam do mojego zamarzniętego jeziorka i zanurkowałam.
Spróbowałam wziąć oddech... I to był błąd.
Zaczęłam się krztusić, wypadłam na powierzchnię i wyplułam wodę.
- Ty wiedźmo!- krzyknęłam.- Dlaczego mi to robisz?!
Dopiero teraz to zrozumiałam. Wyrocznia odbierałam mi to co dla mnie najcenniejsze.
< Rose, Starshine, sorry, że za was dokończyłam, ale chciałam się już wydostać z tej jaskini...xp>
Od Kate C.D. Angel
-To wcale nie brzmi głupio.-odpowiedziałam poważnie.
Wilczyca uśmiechnęła się do mnie i powiedziała:
-Już późno, chodźmy bo będą się o nas niepokoić.
-Dobrze.
Szłyśmy w milczeniu, odprowadziłam Angel do jaskini i pożegnałam się z nią, Nie chciało mi się spać więc poszłam jeszcze nad oczko wodne. Usiadłam nad nim i wpatrywałam się w nieruchomą, jasno błękitną taflę wody oświetloną światłem księżyca. Nagle usłyszałam czyiś głos:
-Kim jesteś?-zapytał nieznajomy.
-Jaaa....Jestem Kate...
-Ja jestem Juan. Należysz do watahy żywiołów?
-Tak.-powiedziałam i pokiwałam głową.
-Ja też.-odpowiedział.
-Aaa skąd pochodzisz?-zapytałam nieśmiało.
(Juan dokończysz?)
Wilczyca uśmiechnęła się do mnie i powiedziała:
-Już późno, chodźmy bo będą się o nas niepokoić.
-Dobrze.
Szłyśmy w milczeniu, odprowadziłam Angel do jaskini i pożegnałam się z nią, Nie chciało mi się spać więc poszłam jeszcze nad oczko wodne. Usiadłam nad nim i wpatrywałam się w nieruchomą, jasno błękitną taflę wody oświetloną światłem księżyca. Nagle usłyszałam czyiś głos:
-Kim jesteś?-zapytał nieznajomy.
-Jaaa....Jestem Kate...
-Ja jestem Juan. Należysz do watahy żywiołów?
-Tak.-powiedziałam i pokiwałam głową.
-Ja też.-odpowiedział.
-Aaa skąd pochodzisz?-zapytałam nieśmiało.
(Juan dokończysz?)
Od Valixy C.D Savany
Kiedy usłyszałam, że Savana mnie woła. jak najszybciej postawiłam się u
jej boku. Okazało się, że chodzi tu o tą długo już oczekiwaną wojnę,
wilczyca chciała żebym przygotowywała wojowników i ustaliła strategię
ataku. Ja pokiwałam głową, odwróciłam się i pobiegłam tak szybko, że
ostre powietrze za mną rozwiewało różne ptasie pióra, liście itp. Kiedy
byłam na miejscu uświadomiłam sobie, że mamy bardzo niewielu wojowników,
zasmucona tym faktem pobiegłam do Blue. Jeśli nie nazbieramy większej
ilości wojowników na pewno przegramy wojnę... Dopadłam w końcu do
przywódczyni i zadyszana tym ciągłym bieganiem w tą i z powrotem
wysapałam;
-Blue mamy za mało wojowników, jeśli nie nazbiera się więcej chętnych na pewno odniesiemy porażkę...
Wilczyca zastanowiła si chwilkę, weszła na skałę i zawołała wszystkie wilki. Kiedy każdy już dotarł na miejsce. Blue powiedziała do wszystkich:
(Blue co powiedziałaś?)
-Blue mamy za mało wojowników, jeśli nie nazbiera się więcej chętnych na pewno odniesiemy porażkę...
Wilczyca zastanowiła si chwilkę, weszła na skałę i zawołała wszystkie wilki. Kiedy każdy już dotarł na miejsce. Blue powiedziała do wszystkich:
(Blue co powiedziałaś?)
wtorek, 23 października 2012
Kolejny nowy wilczek! Powitajmy Seitti!
Imię: Seitti
Wiek: 2 lata 8 miesięcy
Płeć: samica
Moce: steruje roślinami, powoduje trzęsienia ziemi, ale może je też zatrzymać, rozmawia z innymi zwierzętami i potrafi kierować ich wolą, rozmawia z duchami, potrafi zmienić się w różne zwierzęta, potrafi leczyć niektóre rany
Żywioł: Wilk ziemi
Charakter: miła, troskliwa, czasem poważna ale zazwyczaj radosna i pogodna, lubi zawierać przyjaźnie, ufna, trochę naiwna, podobnie jak Juan czasem nieprzewidywalna i dziwna
Religia: Natury
Stanowisko: Zwiadowca
Rodzina: siostra bliźniaczka Juana
Zauroczenie: nikt jej nie kocha...
Talizman: pilnuje, żeby go nie zgubić, ale traktuje go raczej jako ozdobę
Nowy wilk! Oto Juan!
Imię: Juan
Wiek: 2 lata 8 miesięcy
Płeć: samiec
Moce: steruje roślinami, powoduje trzęsienia ziemi, ale może je też zatrzymać, rozmawia z innymi zwierzętami i potrafi kierować ich wolą, rozmawia z duchami, potrafi zmienić się w różne zwierzęta
Żywioł: Wilk ziemi
Charakter: miły, troskliwy, odważny, czasem nieprzewidywalny i dziwny ale przez to, że nie miał wesołej przeszłości
Religia: Natury
Stanowisko: Strażnik
Rodzina: brat bliźniak Seitti
Zauroczenie: nie znalazł nikogo...
Talizman: traktuje go właściwie jako ozdobę, bo do tej pory jakoś nie przyniósł mu szczęścia
Od Emily C.D. Carlito
Może być.-Powiedziałam kiedy motyl przycupną na jednym z kwiatów.Nagle
zza drzewa wyłonił się wielki jastrząb.Pobiegłam za nim...
-Emily do koąd biegniesz?!Stój!!!-Wrzeszczał Carlito ale ja nie miałam zamiaru go słuchać...Carlito pobiegł za mną.Po długim szaleńczym biegu dotarliśmy tu:
W drzewie znajdywało się gniazdo ptaka...
Carlito?Co ty na to?
-Emily do koąd biegniesz?!Stój!!!-Wrzeszczał Carlito ale ja nie miałam zamiaru go słuchać...Carlito pobiegł za mną.Po długim szaleńczym biegu dotarliśmy tu:
W drzewie znajdywało się gniazdo ptaka...
Carlito?Co ty na to?
poniedziałek, 22 października 2012
Uwaga!
Jest nowa zakładka! Szamanka!
Zajrzyjcie tam, proszę, jest nieco nowych informacji o szczeniakach!
Zajrzyjcie tam, proszę, jest nieco nowych informacji o szczeniakach!
Od Carlito C.D. Emily
Czemu wybuchnąłem śmiechem?
Ach! Możecie być pewni, że nie przez to, że Emily chce zostać wojowniczką!
- Emily?...- zacząłem.- Masz...- kolejny wybuch śmiechu.- Coś na nosie!...
To była najprawdziwsza prawda. Miała na nosie motyla!
Motyla!
Zrobiła zeza żeby go zobaczyć, a potem delikatnie strzepnęła go łapą, następnie on spokojnie odleciał, a lądowisko zrobił sobie na moim nosie!
Tym razem to Emily wybuchnęła śmiechem.
-Ej.- skierowałem się do motyla.- Nazwiemy cię... Nosek. Co o tym myślisz Emily?- spytałem.
Wolałem nie wyobrażać sobie jak komicznie musiałem wyglądać z motylem na nosie!...
<Emily? :)>
Ach! Możecie być pewni, że nie przez to, że Emily chce zostać wojowniczką!
- Emily?...- zacząłem.- Masz...- kolejny wybuch śmiechu.- Coś na nosie!...
To była najprawdziwsza prawda. Miała na nosie motyla!
Motyla!
Zrobiła zeza żeby go zobaczyć, a potem delikatnie strzepnęła go łapą, następnie on spokojnie odleciał, a lądowisko zrobił sobie na moim nosie!
Tym razem to Emily wybuchnęła śmiechem.
-Ej.- skierowałem się do motyla.- Nazwiemy cię... Nosek. Co o tym myślisz Emily?- spytałem.
Wolałem nie wyobrażać sobie jak komicznie musiałem wyglądać z motylem na nosie!...
<Emily? :)>
Od Blue C.D. Rose
Zapadłam się w mrok.
Jakby... Wpadłam do jakiegoś dołu...
- Rose?- krzyknęłam.
Żadnej odpowiedzi.
- Rose?- mój głos odbijał się echem od ścian.- Rose?... Rose...
Nagle ktoś uderzył mnie kamieniem w tył głowy...
Potem była już tylko ciemność...
Kiedy się obudziłam byłam... U Terry?
Spróbowałam się poderwać do góry i pobiec do jaskini, ale ona mnie zatrzymała.
- Musisz leżeć.- odezwała się.
- Ale Rose i Starshine!
- Spokojnie, są tu...
Spojrzałam w bok i ujrzałam dwie wilczyce.
- Co?...
- Kiedy zemdlałaś mi udało się cię wydostać z tego dołu i poszłam szukać Starshine.- zaczęła opowieść Rose.
< Opowiecie jak to było? Rose? Starshine?>
Jakby... Wpadłam do jakiegoś dołu...
- Rose?- krzyknęłam.
Żadnej odpowiedzi.
- Rose?- mój głos odbijał się echem od ścian.- Rose?... Rose...
Nagle ktoś uderzył mnie kamieniem w tył głowy...
Potem była już tylko ciemność...
Kiedy się obudziłam byłam... U Terry?
Spróbowałam się poderwać do góry i pobiec do jaskini, ale ona mnie zatrzymała.
- Musisz leżeć.- odezwała się.
- Ale Rose i Starshine!
- Spokojnie, są tu...
Spojrzałam w bok i ujrzałam dwie wilczyce.
- Co?...
- Kiedy zemdlałaś mi udało się cię wydostać z tego dołu i poszłam szukać Starshine.- zaczęła opowieść Rose.
< Opowiecie jak to było? Rose? Starshine?>
Od Blue C.D. Colet
Spojrzałam na jaskinię.
Wyglądała bezpiecznie i fajnie....
- No... Ok.- powiedziałam.- Możesz tu mieszkać.
Uradowana Colet została w swoim nowym mieszkaniu a ja odeszłam.
Wyglądała bezpiecznie i fajnie....
- No... Ok.- powiedziałam.- Możesz tu mieszkać.
Uradowana Colet została w swoim nowym mieszkaniu a ja odeszłam.
Od Rose C.D. Blue
-Przecierz
Starshine to też moja przyjaciółka. Po za tym nie puszczę cię samej.
Jesteś Alfą. Też sche odnależć Starshine. Pomoge ci.
-No dobrze. Więc chodźmy!
Powiedziła wilczyca i... juz jej nie było.
<Blue dopiszesz coś?>
-No dobrze. Więc chodźmy!
Powiedziła wilczyca i... juz jej nie było.
<Blue dopiszesz coś?>
Od Emily C.D. Carlito
Kiedy wyszliśmy z jaskini Savany spotkaliśmy moją siostrę.
-Cześć Saya!-Krzknęłam.
-Cześć Emy!
-Mamy do ciebie sprawę.
-Jaką?
-Czy to prawda, że Eden na nas uderzy?
-Niezupełnie...Eden nieżyje...Ale jak ci wiadomo byłam w jaskini wyroczni i tam dowiedziałam się, że samiec alfa zaatakuje na naszą watahę....
-Dzięki!-Powiedziałam i pobiegłam z Carlito na wzgórek.
-Fajana ksywa.-Powiedział siląc się na poważną minę.-A tak wogóle to poco ją pytałaś?
-Bo ona nigdy nie kłamie...A pozatym w przyszłości chcę zostać wojwmiczką...-Kiedy to powiedziałam Carlito wybuchł śmiechem.
Carlito?
-Cześć Saya!-Krzknęłam.
-Cześć Emy!
-Mamy do ciebie sprawę.
-Jaką?
-Czy to prawda, że Eden na nas uderzy?
-Niezupełnie...Eden nieżyje...Ale jak ci wiadomo byłam w jaskini wyroczni i tam dowiedziałam się, że samiec alfa zaatakuje na naszą watahę....
-Dzięki!-Powiedziałam i pobiegłam z Carlito na wzgórek.
-Fajana ksywa.-Powiedział siląc się na poważną minę.-A tak wogóle to poco ją pytałaś?
-Bo ona nigdy nie kłamie...A pozatym w przyszłości chcę zostać wojwmiczką...-Kiedy to powiedziałam Carlito wybuchł śmiechem.
Carlito?
niedziela, 21 października 2012
Od Savany C.D. Carlito
- I po co ona tak atakuje wszystkich? - spojrzałam na nich
Spojrzeli po sobie. Wyglądali na zaskoczonych pytaniem.
- Wasze watahy poległy?
Pokiwali głowami.
- Czyli musimy już teraz zacząć się przygotowywać! - krzyknęłam radośnie
Właściwie może zbyt optymistycznie podchodziłam do tematu.
- Valixy! - krzyknęłam
Wilczyca pojawiła się obok mnie.
- Szybka jesteś! -nie mogłam wyjść z podziwu
- Po co mnie wzywałaś? - była lekko zdyszana
- Zwerbuj wojsko i rozpocznij trening! - spojrzałam na nią
- A co do was... - spuściłam wzrok na szczeniaki - Idźcie cieszyć się dzieciństwem i nie zwracajcie sobie tym łebków.
<Carlito? Emily? Valixy?>
Spojrzeli po sobie. Wyglądali na zaskoczonych pytaniem.
- Wasze watahy poległy?
Pokiwali głowami.
- Czyli musimy już teraz zacząć się przygotowywać! - krzyknęłam radośnie
Właściwie może zbyt optymistycznie podchodziłam do tematu.
- Valixy! - krzyknęłam
Wilczyca pojawiła się obok mnie.
- Szybka jesteś! -nie mogłam wyjść z podziwu
- Po co mnie wzywałaś? - była lekko zdyszana
- Zwerbuj wojsko i rozpocznij trening! - spojrzałam na nią
- A co do was... - spuściłam wzrok na szczeniaki - Idźcie cieszyć się dzieciństwem i nie zwracajcie sobie tym łebków.
<Carlito? Emily? Valixy?>
Eliksir!
Nowy eliksir! Pomysłodawczyni to Colet!
Eliksir Wody 200 Dukatów. Kiedy wilk który ma inny żywioł niż woda go wypije będzie mógł przez dwie godziny oddychać pod wodą.
Eliksir Wody 200 Dukatów. Kiedy wilk który ma inny żywioł niż woda go wypije będzie mógł przez dwie godziny oddychać pod wodą.
Subskrybuj:
Posty (Atom)