-Dość tego!- za warczałem -nie będę gnić w tym lodowatym pokoju, i słuchał tylko ciszy! Greill, sory za atak.. jeśli chcesz ... bądź sobie tą śmiercią.- powiedziałem i wybiegłem z chatki, nikt nic nie mówił. stanąłem po kilku minutach i założyłem na szyję Talizman Wyglądu. ,,Wolpyx, od dzisiaj nazywasz się inaczej.. Weed'' szeptnąłem do siebie i zawyłem. W mig zjawili się moi towarzysze - Lyka i Charlie. Przypomniałem sobie, że się zaniedbałem, gdyż dawno nie ćwiczyłem ataków. Zacząłem lecieć na towarzyszce. Nagle ujrzałem podemną potężnego orła. Bez zastanowienia się, skoczyłem na ptaka. Moja ofiara odepchnęła mnie szponami. Upadek był dość bolesny, lecz starałem się nie zwracać uwagi na ból.
-S-Saragina, to ty??- zdziwiłem się i zapytałem niepewnie.
-Tak.. to ja, Wolpyx'ie
-Skąd wiesz, że to ja?
-Zbyt dobrze Cię znam.. i te twoje spojrzenie.- odpowiedziała moja.. siostra. Wilczyca spojrzała na zakrwawionego mnie..
-To.. Ciebie widziałem w śnie? Czy to tylko była iluzja...?- zapytałem
-Tak.. to byłam ja. I.. i wróciłam :].- odpowiedziała. Zza mnie wyskoczył mój lew Charlie i zaryczał na Saraginę. - Co to?!
-Charlie, spokój! To mój towarzysz o imieniu Charlie- przedstawiłem towarzysza.
<Saragino, dopiszesz coś? :3>
-Tak.. to byłam ja. I.. i wróciłam :].- odpowiedziała. Zza mnie wyskoczył mój lew Charlie i zaryczał na Saraginę. - Co to?!
-Charlie, spokój! To mój towarzysz o imieniu Charlie- przedstawiłem towarzysza.
<Saragino, dopiszesz coś? :3>
Hah XD... Jaki ja jestem irytujący...
OdpowiedzUsuń~Greill