Wiedziałam,
że nie znajdę tutaj miłości... Nightrun odszedł... Postanowiłam zrobić
to samo. Nad ranem wykradłam się z jaskini i poszłam w stronę
Księżycowego Lasu. Favashi czekał tam na mnie. Gdy podeszłam bliżej
niego, zmieniłam się w człowieka, a on zleciał na moje ramię. Ostatni
raz spojrzałam za siebie na jaskinię, w której nadal spały inne wilki.
Nagle mój wzrok przykuł ciemny kształt stojący w wejściu do jaskini.
Rozpoznałam w nim Greilla. Odwróciłam się szybko. Po moim policzku
spłynęła łza. Postanowiłam odnaleźć Nightrun'a... Nie wiedziałam czy go
odnajdę, ale miałam nadzieję. Powoli odeszłam w stronę granicy. Gdy już
ją przekroczyłam Favashi usiadł na ziemi i zaczął rosnąć. Gdy już był
wystarczającą wielki wsiadłam na jego grzbiet i razem odlecieliśmy w
stronę wschodzącego słońca ...
< "To już jest koniec, nie ma już nic... " - jak mówi piosenka. Ze mną jest tak samo. To koniec mojej przygody w tej watasze... Może kiedyś wrócę. Nie wiem... Nayra będzie teraz odbywać nowe przygody, szukając jej prawdziwej radości. Szczerze dziękuje wszystkim wilkom za świetną zabawę ! " |
|
czwartek, 31 stycznia 2013
Saragina CD Greilla
-Dam sobie radę..- szeptnęłam i zaczęłam iść po woli w stronę Wolpyx'a,
zmieniając się w wilczycę. Wolpyx wpatrywał się w niebo. Ja stanęłam
przed nim i ujrzałam całego zmasakrowanego wilka.
-Uważaj!- krzyknął Greill.
-Wolpyx..- zaczęłam -dobrze wiem co się z tobą dzieje, jesteś opętany przez naszego dziadka...!
Mój brat nie reagował.. zmieniłam się ponownie w człowieka. Stanęłam znowu przed bratem. Wilkowi oczy zaświeciły się na czerwono. Każdy by zaczął uciekać, lecz nie ja.
-Zapchlony szczeniaku...!!- mówiłam.
Po chwili Wolpy był tak wściekły, że aż skoczył na mnie wrogo, lecz w ostatniej chwili zrobiłam pole siłowe z ognia. Mój jedyny żyjący brat upadł.
-Greill! Szybko!- krzyknęłam, a on od razu pobiegł, a po kilku krokach zamienił się w człowieka. -Przytrzymaj go, ja czegoś poszukam!
Zaczęłam biegać dookoła, aż znalazłam.. linę. Wiedząc, że Greill czyta w myślach pomyślałam ,,Przywiążmy go do tamtego drzewa'' i pokazałam palcem na wielki dąb. Wolpyx był nieprzytomny dość długo. Gdy się obudził zauważył mnie i Greilla jako ludzi.
-But I can't compete with a she-wolf,
who has brought me to my knees
What do you see in those yellow eyes?
'Cause I'm falling to pieces
I'm falling to pieces
I'm falling to pieces
I'm falling to pieces
Falling to pieces- śpiewał Wolpyx
Wiedziałam, że w nim tkwi dobro.. Wolpy na pewno jest zagubiony..
Podeszłam do brata. Greill zatrzymał mnie trzymając za ramię.
-Uważaj, on może być nieprzewidywalny..- ostrzegł. Cofnęłam się o jeden krok.
-Greill, pokaż mu jego płomień życia..- szeptałam. wilk to zrobił. Płomień raz ledwo się tlił, a raz rozprzestrzeniał się. Dookoła nie było niczego.. tylko nasza trójka, oraz płomień. Jak znikąd pojawił się sypiący śnieg. spojrzałam w oczy Wolpyx'a. Widziałam, że nadal ma w sobie demona, lecz w jego duszy panował strach, niepewność.. i miłość..
Uklękłam i dotknęłam ręką głowę brata, jego rany.. z tego co wyczytał Greill z mych myśli wykonał zadanie. Pokazał Wolpyx'owi jego życie. Z pysku mego brata wydobywały się słowa, pierwsze były z czasu opętania, lecz drugie były po powrocie do zwykłego stanu..
-Greill...Morderca...Zabójca... P********* ********...-W połowie oglądania zaczął mówić już zwykłym głosem-L..Laris..Lyka <3... Wol.. Greill... Hades...
-Ale.. ale co się stało?! Dlaczego on jest już (w miarę) normalny?!- dziwił się Czerwonowłosy chłopak.
-Wolpy.. słyszysz mnie?- pytałam się brata.
-Co się stało...?- zdziwił się
-Greill, Wolpyx, macie się pogodzić..- powiedziałam, dwoje spojrzało niechętnie na siebie. Zmieniłam się w wilczycę i zębami przecięłam linę. dwa wilki stanęły naprzeciwko. -Greill, proszę.. zrób to dla mnie.. Lyki.. dla watahy.. dla dobrej przyszłości.. - szeptałam
<Greill?>
-Uważaj!- krzyknął Greill.
-Wolpyx..- zaczęłam -dobrze wiem co się z tobą dzieje, jesteś opętany przez naszego dziadka...!
Mój brat nie reagował.. zmieniłam się ponownie w człowieka. Stanęłam znowu przed bratem. Wilkowi oczy zaświeciły się na czerwono. Każdy by zaczął uciekać, lecz nie ja.
-Zapchlony szczeniaku...!!- mówiłam.
Po chwili Wolpy był tak wściekły, że aż skoczył na mnie wrogo, lecz w ostatniej chwili zrobiłam pole siłowe z ognia. Mój jedyny żyjący brat upadł.
-Greill! Szybko!- krzyknęłam, a on od razu pobiegł, a po kilku krokach zamienił się w człowieka. -Przytrzymaj go, ja czegoś poszukam!
Zaczęłam biegać dookoła, aż znalazłam.. linę. Wiedząc, że Greill czyta w myślach pomyślałam ,,Przywiążmy go do tamtego drzewa'' i pokazałam palcem na wielki dąb. Wolpyx był nieprzytomny dość długo. Gdy się obudził zauważył mnie i Greilla jako ludzi.
-But I can't compete with a she-wolf,
who has brought me to my knees
What do you see in those yellow eyes?
'Cause I'm falling to pieces
I'm falling to pieces
I'm falling to pieces
I'm falling to pieces
Falling to pieces- śpiewał Wolpyx
Wiedziałam, że w nim tkwi dobro.. Wolpy na pewno jest zagubiony..
Podeszłam do brata. Greill zatrzymał mnie trzymając za ramię.
-Uważaj, on może być nieprzewidywalny..- ostrzegł. Cofnęłam się o jeden krok.
-Greill, pokaż mu jego płomień życia..- szeptałam. wilk to zrobił. Płomień raz ledwo się tlił, a raz rozprzestrzeniał się. Dookoła nie było niczego.. tylko nasza trójka, oraz płomień. Jak znikąd pojawił się sypiący śnieg. spojrzałam w oczy Wolpyx'a. Widziałam, że nadal ma w sobie demona, lecz w jego duszy panował strach, niepewność.. i miłość..
Uklękłam i dotknęłam ręką głowę brata, jego rany.. z tego co wyczytał Greill z mych myśli wykonał zadanie. Pokazał Wolpyx'owi jego życie. Z pysku mego brata wydobywały się słowa, pierwsze były z czasu opętania, lecz drugie były po powrocie do zwykłego stanu..
-Greill...Morderca...Zabójca... P********* ********...-W połowie oglądania zaczął mówić już zwykłym głosem-L..Laris..Lyka <3... Wol.. Greill... Hades...
-Ale.. ale co się stało?! Dlaczego on jest już (w miarę) normalny?!- dziwił się Czerwonowłosy chłopak.
-Wolpy.. słyszysz mnie?- pytałam się brata.
-Co się stało...?- zdziwił się
-Greill, Wolpyx, macie się pogodzić..- powiedziałam, dwoje spojrzało niechętnie na siebie. Zmieniłam się w wilczycę i zębami przecięłam linę. dwa wilki stanęły naprzeciwko. -Greill, proszę.. zrób to dla mnie.. Lyki.. dla watahy.. dla dobrej przyszłości.. - szeptałam
<Greill?>
Greill C.D. Saraginy
-No, jesteśmy na miejscu. - powiedziałem z uśmiechem - Ale jak chcesz gadać z Wolpyxem, to... Oj, mnie nie zaciągniesz... Już próbowałem racjonalnie z nim porozmawiać a skończyło się drugą walką.
( Saragina? Dopisz coś, mam atak braku weny XD )
( Saragina? Dopisz coś, mam atak braku weny XD )
Angel
Przechadzałam się po watasze, mocząc łapy w topniejącym śniegu. Zastanawiałam się czemu Nightrun odszedł. Uważałam, że przez całe życie chodzi na mną pech. Każdy z moich przyjaciół odchodził... Kate, Blue a teraz on... Dlaczego ja?!
Poszłam nad wodospad, gdzie bawiłam się z siostrą gdy byłam mała.
Położyłam się nad jego brzegiem, patrząc w jego taflę, od której odbijała się tarcza księżyca. Nagle za sobą usłyszałam szelest. Potem zamienił się on w dźwięk łamanych gałęzi. Przede mną stał... smok?! Otworzyłam oczy ze zdumienia. To była smoczyca mojej siostry. Ale jakim cudem przeżył. Podszedł bliżej. Teraz mogłam mu się lepiej przyjrzeć.
Miała złote łuski od których biło lekkie światło. Nie patrzyła na mnie groźbie, chyba mnie poznała. Nagle ktoś z przeciwnej strony lasu zaczął mnie wołać. Nie wiedziałam co zrobić.
<Dokończy ktoś? Z góry dziękuję >
Poszłam nad wodospad, gdzie bawiłam się z siostrą gdy byłam mała.
Położyłam się nad jego brzegiem, patrząc w jego taflę, od której odbijała się tarcza księżyca. Nagle za sobą usłyszałam szelest. Potem zamienił się on w dźwięk łamanych gałęzi. Przede mną stał... smok?! Otworzyłam oczy ze zdumienia. To była smoczyca mojej siostry. Ale jakim cudem przeżył. Podszedł bliżej. Teraz mogłam mu się lepiej przyjrzeć.
Miała złote łuski od których biło lekkie światło. Nie patrzyła na mnie groźbie, chyba mnie poznała. Nagle ktoś z przeciwnej strony lasu zaczął mnie wołać. Nie wiedziałam co zrobić.
<Dokończy ktoś? Z góry dziękuję >
Ze swiata Axany
Ile... Ile to już minęło czasu? Odkąd... Mnie nie ma? Tak, sama uważam, że to dziwne... Próbuję zawsze sobie to wytłumaczyć - moim istnieniem. Urodziłam się daleko stąd... Dwa lata wcześniej od mojego brata. Od początku mówili mi, że jestem obdarzona pięknym sercem, charakterem... Byłam szczęśliwa. Poznałam wilka, który zakochał się ze mną ze wzajemnością. Niedługo później... Przyszedł na świat on... Grell... To jego prawdziwe imię... Ale... Zmienił trochę niedawno dodając do niego ''i''. Chciał uciec od problemów i zmienić tożsamość, ale teraz nie będę się nad tym rozwlekać. Pamiętam, jak wróciłam do domu, a wtedy powiedziano mi, że zostałam starszą siostrą. Pobiegłam zobaczyć mojego młodszego brata... A gdy go zobaczyłam... Stałam się jakby odmieniona. Jeszcze cichsza i opiekuńcza. Od razu przywiązałam się do małego, puchatego szczeniaka o srebrno-zielonych oczach. Byliśmy szczęśliwym rodzeństwem. Codziennie bawiliśmy się i zwiedzaliśmy pobliskie tereny. Uczyłam go polowania i doceniania wagi życia, oraz innych. To trwało około dwóch lat. Lecz szczęście nie trwa wiecznie. Odwiedził nas nasz kuzyn. Nikt nie wie czemu... Mój brat go zabił, ale dziwne było to, że nic potem z tego nie pamiętał. Dano mu spokój tylko dlatego, że nasi rodzice byli przyjaciółmi pary alfa. Ale wtedy również... Zaczęto traktować Greilla dziwnie, odsunięto się od niego. Zostałam tylko ja. Pamiętam słowa mojego chłopaka: ,,Uważaj na niego, takim się nie ufa''. Jednak ja go nie posłuchałam... Bez względu na to co mówią, jest to mój brat i nigdy go nie zostawię. Ale również miesiąc po tym wszystkim... Ja również ucierpiałam z jego winy. Nie wiedziałam co robić. Potem i mną, i nim musieli zajmować się szamani, bo wielokrotnie po atakach na mnie samo okaleczał się. Cały czas mnie ostrzegali. Ale mnie to nie obchodziło. Nic... Potem życie dalej toczyło się normalnie. Greill chwalił mi się, że wykradł naszej nauczycielce jedną z zakazanych ksiąg i nauczył się z niej jak zmieniać się w człowieka. Jak mu się wreszcie udało, stwierdził, że wygląda jakby wyleciał z salonu psychiatrycznego, a potem zaczął się se mną śmiać. Obiecał, że będzie szybko wracał ze świata ludzi. Gdy go nie było, dużą pociechę dawał mi mój ukochany, który oświadczył mi się. Wszyscy byli szczęśliwi. Życie wyglądało tak: Ja i mój narzeczony planowaliśmy ślub, rodzina nas wspierała, a mój brat robił częste wycieczki do ludzi, ale wszystkie określa jako jedną wielką... Cztery miesiące wyglądały tak... I wtedy... Dowiedzieliśmy się, że on co noc wychodzi zabijać różne istoty. Okazało się, że ofiary nie były przypadkowe. Były w planach śmierci. I jak się okazało... On jest shinigami'm. Ataki na mnie dla jego samego były niezrozumiałe. Ale zawsze umiał przyjść i przeprosić. Jednak pozostali, łącznie z rodzicami zaczęli mieć go dosyć. Dlatego szamani i wyrocznia zaczęli go unieszkodliwiać jakimiś rytuałami, które były zbrodnicze i dawały pożądane skutki na bardzo krótki czas. Tylko ja próbowałam bronić dręczonego. Tak minęły trzy lata. Nadszedł wreszcie ten upragniony dzień ślubu, który zaczął się odwlekać. Ale... Również tego samego dnia napadnięto na naszą watahę. Zabito wszystkich. Zabito mojego najdroższego, zabito rodziców, wszystkich... Zostałam ja... Myślałam, że mój brat też zginął, ale gdy bezskutecznie broniłam się przed jakimś ogromnym wilkiem przybiegł do jaskini, jako jeden z niewielu którzy uszli z życiem. Wrzeszczałam, żeby uciekał. Był teraz taki zagubiony, że stał w miejscu i nawet nie wydawał żadnych oznak życia poza mruganiem oczami. Ja dalej krzyczałam, żeby uciekał, aż... W końcu posłuchał się mnie... Z tego co pamiętam ten ogromny wilk zepchnął mnie na koniec ze skały... Nie wiem, jak to się stało, że przeżyłam. Aż w końcu dotarłam tutaj. I... Znów przed oczami mam łąkę pełną dzwonków, którą widziałam we śnie. Śniło mi się dzisiaj, że znowu jestem szczeniakiem, że jestem kochana i wcale nie cierpię. A... Teraz słyszę coś, co słyszałam bardzo dawno... Coś, co dało mi... Sama nie wiem jak to określić... To jedyna tak piękna pieśń jaką słyszałam. Wyrwała mi się z ust niespodziewanie. Z moich oczu zaczęły spływać gorące łzy.
Wstrzymując te zimne łzy
Gdy nadejdzie czas
Będziesz szukał światła i otworzysz ciemności
Śpiewający szkarłatny głos
Powoli barwi twą pierś
TaK jak wieczna tęskonota
Ku tak szybko znikającej melodii
W jasnej ciszy nieba
jest mój ogród
Pewnego dnia w końcu dosięgniesz drugiego brzegu
Nocna ciemność strzegąca księżyca
Szepcze wciąż kołysankę
Dopóki oczy nie płaczącego już dziecka
Nie wypełnią się snami
Żegnaj, ponieważ więciej się nie zobaczymy
Czuję pustkę w piersi, jak gdyby noc pozbawiła mnie serca
W jasnej ciszy nieba jest twój dom
Poza mrokiem, gdzie zachodzi księżyc
Wróć do swych początków
Po wąskiej drodze...
Gdy nadejdzie czas
Będziesz szukał światła i otworzysz ciemności
Śpiewający szkarłatny głos
Powoli barwi twą pierś
TaK jak wieczna tęskonota
Ku tak szybko znikającej melodii
W jasnej ciszy nieba
jest mój ogród
Pewnego dnia w końcu dosięgniesz drugiego brzegu
Nocna ciemność strzegąca księżyca
Szepcze wciąż kołysankę
Dopóki oczy nie płaczącego już dziecka
Nie wypełnią się snami
Żegnaj, ponieważ więciej się nie zobaczymy
Czuję pustkę w piersi, jak gdyby noc pozbawiła mnie serca
W jasnej ciszy nieba jest twój dom
Poza mrokiem, gdzie zachodzi księżyc
Wróć do swych początków
Po wąskiej drodze...
Undertaker
To był już koniec mojej wędrówki, byłem blisko celu narzuconego mi z góry. Doskonale wiedziałem co robię, pomimo tego, że dla zwykłego obserwatora moje działania mogły wydać się nieskoordynowane i bezsensowne. I w końcu ją zobaczyłem- młodą, ale silną duchem alfę. Mogę mieć tylko nadzieję, że przyjmie moją propozycję... Pomimo tego, że oczy przesłaniała mi grzywka widziałem w jej oczach... strach? Co się jej dziwić, moje ciało pokryte bliznami i wygląd szaleńca nie wzbudzają zaufnia.
-Kim jesteś?!- krzyknęła w moją stronę, lecz nie zatrzymałem się, wciąż podchodząc bliżej
-Kim jesteś?!-powtórzyła- Zdajesz sobię sprawę, że znajdujesz się na terytorium ,,Watahy Żywiołów"?
-Tak. A Ty księżniczko, jesteś jej alfą, jak mniemam?- odpowiedziałem, prezciągając ostatnie litery.
-Tak.- odpowiedziała, cofając się
-Spokojnie, nie zrobię Ci krzywdy.-Nie chciałem żeby zaczęła uciekać
-Więc kim jesteś?-odpowiedziała, jeż trochę spokojniejsza
-Jestem Undertaker. Chcę dołączyć do watahy.
<Rose?>
-Kim jesteś?!- krzyknęła w moją stronę, lecz nie zatrzymałem się, wciąż podchodząc bliżej
-Kim jesteś?!-powtórzyła- Zdajesz sobię sprawę, że znajdujesz się na terytorium ,,Watahy Żywiołów"?
-Tak. A Ty księżniczko, jesteś jej alfą, jak mniemam?- odpowiedziałem, prezciągając ostatnie litery.
-Tak.- odpowiedziała, cofając się
-Spokojnie, nie zrobię Ci krzywdy.-Nie chciałem żeby zaczęła uciekać
-Więc kim jesteś?-odpowiedziała, jeż trochę spokojniejsza
-Jestem Undertaker. Chcę dołączyć do watahy.
<Rose?>
Greill
Tłukłem się zmęczony po watasze. Walka za walką... To niesamowicie męczy. Potrzebowałem doładowania energetycznego... Czegoś, co pomoże mojej zjechanej psychice odstresować się. Gdy podszedłem pod Górę Strachu, poczułem wokół siebie... Coś jak dziwną aurę. Znajomą. Wyczuwałem jakieś podobieństwo. Nagle usłyszałem za plecami charakterystyczny śmiech. Gdzieś go już słyszałem, ale gdzie...! Odwróciłem się napięcie zmieniając postać na ludzką. W rękach trzymałem moją piłę łańcuchową. Pełna gotowość. Ale... Nie... Fałszywy alarm, to tylko... NIE! TO ZNACZY TAK! ALE...TO SHINIGAMI POZNAM NA KILOMETR!
- G...Grabarz...? U...Undertaker...? - powiedziałem zdziwiony*. Stał on przede mną pod postacią wilka. Ale ja poznam go wszędzie! Jego się nie zapomina.
- Witam panie Sutcliffe... - powiedział i znów zaśmiał się psychopatycznie.
Szczęka mi opadła. On to na serio on, skoro zna moje nazwisko z... Z poprzednich lat.
- Powiedz mi, czemu William* wywalił cię z instytutu? - spytał mój znajomy z dawnych lat.
- Z to... - powiedziałem tuląc się do mojej przerobionej na piłę kosy - Jest taka zajefajna! Czemu on mnie za nią tak potraktował! To nie fair!
Undertaker odpowiedział mi tylko śmiechem.
- Heheheh... A w takim razie... - zaczął - ...Jak ci idzie koszenie w tych stronach Grellu?
- Oj po pierwsze - musiałem mu trochę wyjaśnić - ...Zmieniłem imię dodając do imienia literę ''i''. Teraz jestem Greill...
- Mała różnica... - przerwał shinigami.
- ...I przestałem kosić... To znaczy, teraz koszę okazjonalnie... - zakończyłem - ...A... Pójdziemy dziś w nocy razem sprzątnąć paru śmiertelników? Pliiiiiiiiiiiiiiiissssss...
* Tam gdzie są gwiazdki, tam są odniesienia do anime ,,Kuroshitsuji''.
( Undertaker? ( Od ''właścicielki'' Greilla: ,,Wiem, powalona jestem na punkcie shinigamich, muszę iść się leczyć XD ) )
- G...Grabarz...? U...Undertaker...? - powiedziałem zdziwiony*. Stał on przede mną pod postacią wilka. Ale ja poznam go wszędzie! Jego się nie zapomina.
- Witam panie Sutcliffe... - powiedział i znów zaśmiał się psychopatycznie.
Szczęka mi opadła. On to na serio on, skoro zna moje nazwisko z... Z poprzednich lat.
- Powiedz mi, czemu William* wywalił cię z instytutu? - spytał mój znajomy z dawnych lat.
- Z to... - powiedziałem tuląc się do mojej przerobionej na piłę kosy - Jest taka zajefajna! Czemu on mnie za nią tak potraktował! To nie fair!
Undertaker odpowiedział mi tylko śmiechem.
- Heheheh... A w takim razie... - zaczął - ...Jak ci idzie koszenie w tych stronach Grellu?
- Oj po pierwsze - musiałem mu trochę wyjaśnić - ...Zmieniłem imię dodając do imienia literę ''i''. Teraz jestem Greill...
- Mała różnica... - przerwał shinigami.
- ...I przestałem kosić... To znaczy, teraz koszę okazjonalnie... - zakończyłem - ...A... Pójdziemy dziś w nocy razem sprzątnąć paru śmiertelników? Pliiiiiiiiiiiiiiiissssss...
* Tam gdzie są gwiazdki, tam są odniesienia do anime ,,Kuroshitsuji''.
( Undertaker? ( Od ''właścicielki'' Greilla: ,,Wiem, powalona jestem na punkcie shinigamich, muszę iść się leczyć XD ) )
Saragina C.D. Greill
Stanęłam w miejscu. Spojrzałam na moje.. ręce, którymi zaczęłam dotykać moją twarz.
-Greill, dzięki- szeptnęłam i (nie panowałam nad tym, ale to zrobiłam) przytuliłam kogoś, kto ma tak podobną i związaną historię z moją... -i.. może już teraz chodźmy do niego, my.. my nie byliśmy aż takim rodzeństwem skłonnym do kłótni. Jakoś.. jakoś go poskromimy... - powiedziałam a po chwili szeptałam- ..nadal wiem, Wolpy, że jesteś po prostu silnym wilkiem ze złotym sercem i odwadze Zeus wie jak wielkiej...
Przestało padać. Po paru minutach, zanim Greill coś powiedział, ja pobiegłam w stronę znajomego zapachu. Stałam przed przepaścią. W dole widać było tereny watahy.
<Greill?>
-Greill, dzięki- szeptnęłam i (nie panowałam nad tym, ale to zrobiłam) przytuliłam kogoś, kto ma tak podobną i związaną historię z moją... -i.. może już teraz chodźmy do niego, my.. my nie byliśmy aż takim rodzeństwem skłonnym do kłótni. Jakoś.. jakoś go poskromimy... - powiedziałam a po chwili szeptałam- ..nadal wiem, Wolpy, że jesteś po prostu silnym wilkiem ze złotym sercem i odwadze Zeus wie jak wielkiej...
Przestało padać. Po paru minutach, zanim Greill coś powiedział, ja pobiegłam w stronę znajomego zapachu. Stałam przed przepaścią. W dole widać było tereny watahy.
<Greill?>
Emily c.D. Greill
-To już nie można pójść w swoją stronę!?- zapytałam lekko poirytowana. To było coś wkrzającego. Jak się pozabijają to trudno! Nie będę miała ich na sumieniu. Odeszłam z tego miejsca. Usiadłam na skarpie przy granicy watahy i zapłakałam. Straciłam wszystko: tego jedynego, przyjaciółkę, dobre imię...wszystko! I w dodatku przez to, że jestem inna. Nikt mnie nie rozumiał...nie miałam z kim porozmawiać. To wszystko mnie przytłoczyło. Postanowiłam, że nie będę się pokazywać w watasze.
Emily c.d. Carlito
Zasmuciła mnie ta historia. Była smutna. Przytuliłam Carlito i powiedziałam:
-Nawt jeśli nie zostaniesz na długo między nami zawsze będzie jakaś więź. ,,Głęboka studnia nie wysycha, gdy nadejdzie susza".
-Gdzie to wyczytałaś?
-Nie wiem...-odpowiedziałam i zaproawdziłam o do Sayony.
-Carlito!- krzyknęła nieco zaskoczona.- Niesamowite. Zmieniłeś się.
-Trochę.- zażartował i wybuchnęlismy śmiechem.
Carlito?
-Nawt jeśli nie zostaniesz na długo między nami zawsze będzie jakaś więź. ,,Głęboka studnia nie wysycha, gdy nadejdzie susza".
-Gdzie to wyczytałaś?
-Nie wiem...-odpowiedziałam i zaproawdziłam o do Sayony.
-Carlito!- krzyknęła nieco zaskoczona.- Niesamowite. Zmieniłeś się.
-Trochę.- zażartował i wybuchnęlismy śmiechem.
Carlito?
środa, 30 stycznia 2013
Proszę o miłe powitanie nowego członka!!
Wiek: Po 400-stu przestał liczyć (nieśmiertelny)
Płeć: samiec
Moce: moce shinigami
Na czym polegają moce?: Widzi zmarłych, potrafi przenieś się w zaświaty, gdy ktoś umiera widzi cały jego życie- może je skończyć jak i przywrócić
Żywioł: mrok
Charakter: Undertaker zachowaniem naśladuje niemal szaleńca. To, w jaki sposób opowiada o zwłokach lub nawet jego uśmiech każą zachować czujność i bezpieczną odległość. Na początku można odnieść wrażenie ,że jest mało ogarnięty, i trzeba na niego uważać, ale ostatecznie i tak będziecie musieli mu zaufać- w końcu to on przeprowadzi wasze dusze do krainy zmarłych. Potrafi idealnie wykorzystać swoją sytuacje życiową, by zdobyć swój cel.
Patron: Hades
Stanowisko: -
Zauroczenie: -
Rodzina: -
Talizman: -
Jako człowiek:
Greill CD Starshine
A zostawiłem zamroczonego Wolpyxa przy chatce Terry... A co! Niech
ginie! Zacząłem zastanawiać się, co by było, gdybym pociął Emily na...
Malutkie strzępki, zamieniłaby się wtedy w furię? Cóż... Ten cały Hades
chce zaznajamiać się z kimś, kto w niego nie wierzy? Ciekawe...
- Greill! Tu jesteś! - usłyszałem za sobą głos wadery, którą znałem tylko z widzenia.
- Ty jesteś... - zacząłem.
- Starshine, ja... Ja widziałam całe to zajście z Emily! - powiedziała zrozpaczona.
- Szok, prawda? - powiedziałem.
- Tak... - odparła zrozpaczona Starshine - ...Ty rozumiesz w ogóle się stało?!! Ty przynajmniej jesteś normalny! - zaskomliła. Westchnąłem. Ona chyba jak połowa tutejszych nie rozumie kim jestem...
- Starshine... Ja... Czy ktokolwiek prócz Lyki i Rose zrozumiał, że jestem... Najzwyklejszym Żniwiarzem odbierającym życie?
- To już lepsze od... - powiedziała Starshine i wtedy urwała. - Ale zaraz! Ty krwawisz! Wsadziłeś sobie katanę w brzuch!
- Nic mi nie będzie... - uśmiechnąłem się.
( Starshine? )
- Greill! Tu jesteś! - usłyszałem za sobą głos wadery, którą znałem tylko z widzenia.
- Ty jesteś... - zacząłem.
- Starshine, ja... Ja widziałam całe to zajście z Emily! - powiedziała zrozpaczona.
- Szok, prawda? - powiedziałem.
- Tak... - odparła zrozpaczona Starshine - ...Ty rozumiesz w ogóle się stało?!! Ty przynajmniej jesteś normalny! - zaskomliła. Westchnąłem. Ona chyba jak połowa tutejszych nie rozumie kim jestem...
- Starshine... Ja... Czy ktokolwiek prócz Lyki i Rose zrozumiał, że jestem... Najzwyklejszym Żniwiarzem odbierającym życie?
- To już lepsze od... - powiedziała Starshine i wtedy urwała. - Ale zaraz! Ty krwawisz! Wsadziłeś sobie katanę w brzuch!
- Nic mi nie będzie... - uśmiechnąłem się.
( Starshine? )
Greill CD Saraginy
- Ja sobie z nim nie radzę... To znaczy coś mi się udaje zrobić, ale
mało to pomaga... A iść z nami możesz... - mówiąc to pomyślałem
zaklęcie, a Saragina znienacka stała się człowiekiem. Aż przystanęła...
( Saragina? )
|
|
Greill CD Lyki
- Spoko. To z tego co wiem, chętna jest już Saragina... No dobra, chodźmy wreszcie zebrać wszystkich XD
( Lyka, Rose? Ach, ten brak weny XD )
( Lyka, Rose? Ach, ten brak weny XD )
Greill CD Emily
- Pfff... Co ty gadasz o mojej rodzinie... Oni nie mieli nic wspólnego z istotami twego pokroju... - powiedziałem mrużąc oczy.
- Ja tu nie mam zamiaru się z tobą bić, a ty traktujesz mnie... Jak jakąś gorszą pokrojowo! - odparła Emily. No tak... Miły, to ja dla niej nie byłem... A porywczy też jestem... Nagle zobaczyłem, jak jej sierść zmienia kolor, jak znów staje się... Sobą... Westchnąłem.
- Ty też chyba nic nie rozumiesz, ja z nim poszedłem pogadać na spokojnie po poprzednim zajściu tego typu...
- Były dwa...?! - przerwała mi. Ja jednak nie zwracałem na to uwagi.
- ...I ja chciałem z nim pogadać ( jak już wspomniałem ), a on... Uwziął się na mnie. Ot co. - mówiąc to odwróciłem się i pobiegłem dalej. A ona za mną...
- Ej, czemu ty cały czas mnie śledzisz?! - powiedziałem stając jak wryty.
( Emily? )
- Ja tu nie mam zamiaru się z tobą bić, a ty traktujesz mnie... Jak jakąś gorszą pokrojowo! - odparła Emily. No tak... Miły, to ja dla niej nie byłem... A porywczy też jestem... Nagle zobaczyłem, jak jej sierść zmienia kolor, jak znów staje się... Sobą... Westchnąłem.
- Ty też chyba nic nie rozumiesz, ja z nim poszedłem pogadać na spokojnie po poprzednim zajściu tego typu...
- Były dwa...?! - przerwała mi. Ja jednak nie zwracałem na to uwagi.
- ...I ja chciałem z nim pogadać ( jak już wspomniałem ), a on... Uwziął się na mnie. Ot co. - mówiąc to odwróciłem się i pobiegłem dalej. A ona za mną...
- Ej, czemu ty cały czas mnie śledzisz?! - powiedziałem stając jak wryty.
( Emily? )
Starshine "Bolesny koniec przyjaźni"
(A co! Też coś dodam od siebie )
Przyglądałam się walczącym z zaciekawieniem. W mojej głowie kłębiły się myśli - to pierwsza taka wojna domowa. Pomiędzy, na pierwszy rzut oka, sympatycznymi wilkami. I to z takiego powodu...
-Dalej Greill! Dokop mu! -krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam a nieliczne wilki stojące jeszcze obok mnie zatkały pospiesznie uszy. Ktoś palną mnie w głowę, a gdy się obróciłam, okazało się, że to Emily.
-Co ci przyszło do głowy? -spytała zdziwiona- Najlepiej jak zostawimy ich samych. Ich problemy - ich walka. Nie mieszaj się w to.
Rozmasowałam głowę patrząc na wilczycę z wyrzutem po czym wróciłam do obserwacji walczących. Biegli w stronę chatki Terry zostawiając za sobą ślady krwi.
-W spokoju, tak? Chyba wiecznym jak już się pozabijają! -dodałam do rozmowy z przyjaciółką, która... Właśnie dołączyła do walczących.
-Zdrajca-szepnęłam ze złością. Że niby nikt inny nie może się wtrącać?! Pobiegłam za wilkami. A gdy już tam dotarłam... Stanęłam jak wryta gdy Greill "przeciął" na pół Emily swoją kataną. Jej się nic nie stało... Tylko zmieniła wygląd...
-Demon. Oto kim jestem. Demonem -wytłumaczyła chłopakom nieświadoma mojej obecności.
Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. Te słowa zadały mi okropny ból. Moja... Przyjaciółka... Jest demonem?! I ma 13000 lat... A ja przez cały czas naszej znajomości byłam przekonana, że jest... Normalna. Tak, normalna. Taka jak ja.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś!! -krzyknęłam ze łzami w oczach. Emily obróciła się w moją stronę zaskoczona. Po chwili jednak na jej twarzy pojawiło się zniecierpliwienie- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami... -ciągnęłam dalej- Chyba powinnam o tym wiedzieć! A wiesz co ci powiem?! Że z demonem NIGDY nie będę się przyjaźnić!! Słyszysz? Nigdy! Demony to zło wcielone!!
-A że niby oni to co? -próbowała się tłumaczyć.
-Nie zasłaniaj się innymi! -odpowiedziałam- Ale skoro już chcesz wiedzieć, co o tym sądzę, to powiem ci tyle: mam nadzieję, że Greill wygra!
-To nie ma nic do rzeczy-burknęła wilczyca.
-A właśnie, że ma. Bo Greill jest Normalny. Nie chcę, żeby wygrał jakiś popapraniec z którym nie można nawet porozmawiać, nie ma serca i litości!
Odwróciłam się i pobiegłam szukać walczących, żeby dalej im się przyglądać.
<Emily? Ja mówię serio. Greill jak masz jakiś pomysł to też możesz dokończyć >
Przyglądałam się walczącym z zaciekawieniem. W mojej głowie kłębiły się myśli - to pierwsza taka wojna domowa. Pomiędzy, na pierwszy rzut oka, sympatycznymi wilkami. I to z takiego powodu...
-Dalej Greill! Dokop mu! -krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam a nieliczne wilki stojące jeszcze obok mnie zatkały pospiesznie uszy. Ktoś palną mnie w głowę, a gdy się obróciłam, okazało się, że to Emily.
-Co ci przyszło do głowy? -spytała zdziwiona- Najlepiej jak zostawimy ich samych. Ich problemy - ich walka. Nie mieszaj się w to.
Rozmasowałam głowę patrząc na wilczycę z wyrzutem po czym wróciłam do obserwacji walczących. Biegli w stronę chatki Terry zostawiając za sobą ślady krwi.
-W spokoju, tak? Chyba wiecznym jak już się pozabijają! -dodałam do rozmowy z przyjaciółką, która... Właśnie dołączyła do walczących.
-Zdrajca-szepnęłam ze złością. Że niby nikt inny nie może się wtrącać?! Pobiegłam za wilkami. A gdy już tam dotarłam... Stanęłam jak wryta gdy Greill "przeciął" na pół Emily swoją kataną. Jej się nic nie stało... Tylko zmieniła wygląd...
-Demon. Oto kim jestem. Demonem -wytłumaczyła chłopakom nieświadoma mojej obecności.
Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. Te słowa zadały mi okropny ból. Moja... Przyjaciółka... Jest demonem?! I ma 13000 lat... A ja przez cały czas naszej znajomości byłam przekonana, że jest... Normalna. Tak, normalna. Taka jak ja.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś!! -krzyknęłam ze łzami w oczach. Emily obróciła się w moją stronę zaskoczona. Po chwili jednak na jej twarzy pojawiło się zniecierpliwienie- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami... -ciągnęłam dalej- Chyba powinnam o tym wiedzieć! A wiesz co ci powiem?! Że z demonem NIGDY nie będę się przyjaźnić!! Słyszysz? Nigdy! Demony to zło wcielone!!
-A że niby oni to co? -próbowała się tłumaczyć.
-Nie zasłaniaj się innymi! -odpowiedziałam- Ale skoro już chcesz wiedzieć, co o tym sądzę, to powiem ci tyle: mam nadzieję, że Greill wygra!
-To nie ma nic do rzeczy-burknęła wilczyca.
-A właśnie, że ma. Bo Greill jest Normalny. Nie chcę, żeby wygrał jakiś popapraniec z którym nie można nawet porozmawiać, nie ma serca i litości!
Odwróciłam się i pobiegłam szukać walczących, żeby dalej im się przyglądać.
<Emily? Ja mówię serio. Greill jak masz jakiś pomysł to też możesz dokończyć >
Starshine CD Emily
-Eeeeej... Przestań! Proszę... -szeptałam zakłopotana. Nie czułam się dobrze, gdy koło mnie ktoś płakał.
-Ale... Przecież... -szlochała. -Hej... Nie martw się.Carlito poradzi sobie. I zajmie się Sheronem. -Może masz rację -otarła łapą łzy. -Nie, nie może. Ja to wiem! -powiedziałam pewnie, na co Emily przestała drżeć i nie było prawie śladu po niedawnym stanie, z wyjątkiem lekko zaczerwienionych oczu. -Tak... Na pewno -uśmiechnęła się lekko po czym poszła do swojej siostry. |
|
Od Nightrun'a "Bez pożegnania"
Był ranek, wybrałem się samotnie na spacer. W pewnym momencie znalazłem się na prostej drodze. Przyspieszyłem do biegu. Przypomniałem sobie tamte dni... Kiedy mieszkałem z ludźmi. I usłyszałem dźwięk dzwonka... Taki sam jak przy saniach... I szczekanie psów. Odwróciłem się, a prosto na mnie pędził zaprzęg. W szoku odskoczyłem na bok. Przyjrzałem się znajomym kształtom...
Przecież to oni! Moja drużyna! A ja chyba śnię... To niemożliwe, żeby tu się znaleźli. Ale gdy tylko zostałem otoczony przez wesołą gromadę moich głośnych przyjaciół, krzyczących coś z radości... Uświadomiłem sobie, że to najprawdziwsza prawda. Potem mój stary właściciel podszedł do mnie i z niedowierzaniem pokręcił głową.
-Wreszcie cię znaleźliśmy! -powiedział- Wrócisz z nami, prawda? Maluk...Tak.. Imię, którego nie używał nikt, prócz tego człowieka.
"Oczywiście"- odpowiedziałem, chodź i tak człowiek nie rozumiał mojej mowy.
***
Znów biegłem na przodzie razem z Lurani.
-I co? Zdziwiony? -zapytała.
-I to bardzo -odpowiedziałem- Ale... Jak to w ogóle możliwe? Że...
-Odkryli prawdę -przerwała mi- Źli ludzie trafili do więzienia za oszustwo a my wróciliśmy do domu. Brakowało tylko ciebie... Żeby było jak po staremu. Wyruszyliśmy ,żeby cię szukać... A teraz po wszystkim!
-Tak... -uśmiechnąłem się patrząc przed siebie- Po wszystkim...
***
Leżałem przed chatką ludzi. Wróciłem do domu a jednak czegoś mi brakowało.
-Co jest? -spytała Lurani podchodząc mnie od tyłu.
-Nie pożegnałem się z wilkami.
-Nie przejmuj się! -powiedziała po chwili- Pewnie nawet nie zauważą, że cie nie ma!
-Może nie wszyscy, ale... Rose, Narcyz, Nayra... Angel.
-Mówię ci nie przejmuj się!
Nic nie odpowiedziałem. Ciekawe co wszyscy teraz robią? Co robi Angel? Co myśli... I czy sobie poradzi beze mnie? Już przy pierwszym spotkaniu coś się jej działo...
-Chodź! Musimy trenować do następnego wyścigu! -powiedziała Lurani zbiegając do pozostałych członków drużyny. Dołączyłem do nich.
<No to cześć!! XD Przepraszam Angel i Nayrę, że tak nagle odchodzę, ale nie chciałem już czekać. Opowiadanie może jest głupie, ale chyba lepsze to niż gdybym miał, no nie wiem... utopić się albo zostać stratowanym przez stado dinozaurów... Dzięki za zabawę!!>
Lyka CD Greilla
Spojrzłam sie na niego prawie wybuchajac śmiechem. Szybko powstrzymałam sie.
-Nie jesteś-powiedziałam patrzac i rozmyślajac nad nasza wyparwa.Jak uniwersalnie.... Nie miałam pomysłów na takie rzeczy. Greill coś mówił ale ja nie skupiałam sie na tym. Zbyt jeszcze mielismy spraw zeby sie wybrać.
<Greill? Rose?>
-Nie jesteś-powiedziałam patrzac i rozmyślajac nad nasza wyparwa.Jak uniwersalnie.... Nie miałam pomysłów na takie rzeczy. Greill coś mówił ale ja nie skupiałam sie na tym. Zbyt jeszcze mielismy spraw zeby sie wybrać.
<Greill? Rose?>
Lyka CD Greilla
-Dobranoc-odparłam. Greill wszedł do wspólnej jaskini. Przez chwile
jeszcze stałam rozgladajac sie...Dzień na molo był fajny ale szkoda ze
musiał sie skończyć. Kazdy dzień ma swój koniec jednak przy nie których
dniach nie chciałabym kończyć. Westchnełam i lekko weszłam do jaskini.
Normalnie położyła bym sie gdziekolwiek ale teraz szykałam wzrokiem
kociaków. Na nic nie mogłam trafić. Wszedzie byli inni a moich małych
łobuziaków nigdzie nie widziałam. Uniosłam sie w powietrze.
Przemierzałam wzrokiem jaksinie. Wreście znalazłam. Kociaki siedziały na
końcu przy ścianie. Zaczełma o nich lecieć omijajac wszystkich. Gdy
byłam na miejscu usidłam czochrajac im fryzurki.
-Jak było?-zapytałam i zchyliłam sie do ich poziomu. Zaczeły mi wszystko opowiadać. Miałam im zabronić podsłuchiwania innych ale i tak by mnie nie posłuchały. Bardzo to lubiły a ja nie byłam na tyle wredna zeby im zabronić. Położyłam sie i wsłuchiwałam w słowa maluchów. Nie wiem jak ona wszystkiego sie dowiaduja i nigdy nie zostały przyłapane.
-Musicie zastopowac z podsłuchem-powiedziałam zasypiajac. Jeszcze chwile słyszłam piski i niezadowolenie ale nie zwracłam uwagii na to..
-Jak było?-zapytałam i zchyliłam sie do ich poziomu. Zaczeły mi wszystko opowiadać. Miałam im zabronić podsłuchiwania innych ale i tak by mnie nie posłuchały. Bardzo to lubiły a ja nie byłam na tyle wredna zeby im zabronić. Położyłam sie i wsłuchiwałam w słowa maluchów. Nie wiem jak ona wszystkiego sie dowiaduja i nigdy nie zostały przyłapane.
-Musicie zastopowac z podsłuchem-powiedziałam zasypiajac. Jeszcze chwile słyszłam piski i niezadowolenie ale nie zwracłam uwagii na to..
Carlito CD Emily
Nie zwracałem uwagi na innych. Przez tę jedną chwilę, znów mogło być tak, jak kiedyś. Nie zamierzałem tego stracić.
- Emily i... tak mi przykro...- zacząłem.
Spojrzał na mnie z uwaga tak jak i... wszyscy wokół.
- No co!?- krzyknąłem, a oni, aż podskoczyli i odeszli.
Wziąłem głęboki oddech i znów łagodnym tonem odezwałem się do Emily:
- Nie zostanę na długo...
Zmarszczyła nos.
- Nie rozumiem. Greill umie zamieniać w ludzi, mógłbyś tu zostać. Bylibyśmy... szczęśliwi.
To słowo znów zabolało jak świeża rana.
Szczęśliwi.
- Teraz wszystko się... skomplikowało. Mój ojciec... Ten, którego poznaliśmy... Kiedy odeszłaś... Stał się potworem.
Opowiedziałem jej tą historie* o tym jak nie wypuszczał mnie z jaskini, dopóki nie dorosłem i o tym jak... zabił moją matkę.
< Emily>
* Zapraszam na stronę!:
http://kociatek.wix.com/carlito#!
- Emily i... tak mi przykro...- zacząłem.
Spojrzał na mnie z uwaga tak jak i... wszyscy wokół.
- No co!?- krzyknąłem, a oni, aż podskoczyli i odeszli.
Wziąłem głęboki oddech i znów łagodnym tonem odezwałem się do Emily:
- Nie zostanę na długo...
Zmarszczyła nos.
- Nie rozumiem. Greill umie zamieniać w ludzi, mógłbyś tu zostać. Bylibyśmy... szczęśliwi.
To słowo znów zabolało jak świeża rana.
Szczęśliwi.
- Teraz wszystko się... skomplikowało. Mój ojciec... Ten, którego poznaliśmy... Kiedy odeszłaś... Stał się potworem.
Opowiedziałem jej tą historie* o tym jak nie wypuszczał mnie z jaskini, dopóki nie dorosłem i o tym jak... zabił moją matkę.
< Emily>
* Zapraszam na stronę!:
http://kociatek.wix.com/carlito#!
Emily CD Greilla
Ach...jak mało te wilki rozumieją. Przecież nie mówiłam, że Greill jest
demonem! Mówiłam, że być może ktoś z jego rdzny mógł być demonem lub być
opętany! Ach...ruszyłam za Greillem. Najwyraźniej nie dorósł do poziomu
bystrej inteligencji więc musiałam mu wszystko wytłumaczyć jak małemu
bobasowi. Kiedy zobaczyłam go rozmawiającego z Hadesem uśmiechnełam się i
poczekałam kiedy przestanie rozmawiać. Kiedy skończył podeszłam do
niego i powiedziałam:
-Po pierwsze nie mówiłam, ze jesteś demonem, po drugie Hades cie wzywa.
-Po pierwsze nie napadaj na mnie z nienacka!...- irytował się Greill, ale mu przerwałam.
-Trochę szacunku do starszych!- Greill wyglądał na zdumionego, ale na szczęście nie przerwał mi. Postanowiłam kontynuować:
-Jak wiesz jestem demonem i tak się składa, że o wiele starszym od ciebie. Ile masz lat?
-4 lata 6 miesięcy...
-Och...jakiś ty młody!
-I kto to mówi! Jakiś szczeniak, który wtrąca się w nieswoje sprawy!
-Szczeniak? Chyba bardziej doświadczona i o wiele starsza wadera!
-Tak to ile masz lat?
-Jakieś....13000.
-Co!?
-Widzisz...demony starzeją się tak wolno, że jak się urodzą to tatychmiast mają 10 lat. Starzeję się szybko, ale matrialnie jestem bardzo młoda.
Greill?
-Po pierwsze nie mówiłam, ze jesteś demonem, po drugie Hades cie wzywa.
-Po pierwsze nie napadaj na mnie z nienacka!...- irytował się Greill, ale mu przerwałam.
-Trochę szacunku do starszych!- Greill wyglądał na zdumionego, ale na szczęście nie przerwał mi. Postanowiłam kontynuować:
-Jak wiesz jestem demonem i tak się składa, że o wiele starszym od ciebie. Ile masz lat?
-4 lata 6 miesięcy...
-Och...jakiś ty młody!
-I kto to mówi! Jakiś szczeniak, który wtrąca się w nieswoje sprawy!
-Szczeniak? Chyba bardziej doświadczona i o wiele starsza wadera!
-Tak to ile masz lat?
-Jakieś....13000.
-Co!?
-Widzisz...demony starzeją się tak wolno, że jak się urodzą to tatychmiast mają 10 lat. Starzeję się szybko, ale matrialnie jestem bardzo młoda.
Greill?
Saragina CD Greilla
Szliśmy w śniegu. Feniks rozświetlał mrok.
-Jesteś niesamowity..!- Wymsknęło mi się
-Co?
-Nie, nic!- Szybko zareagowałam. -Greill..? Czy.. czy mogłabym też iść z tobą, Lyką, Alfą do świata ludzi? Ale.. wolałabym mieć wtedy u boku nie tylko wspaniałe wilczyce z charakterem, oraz potężnego wojownika, gdyż nie chciałabym, żeby pod moją nieobecność - Wolpy zrobił jakieś głupstwa.. Możesz mi pomóc z Wolpyx'em? I.. możesz mnie i Wolpy'ego zamienić w ludzi? Wiem.. wiem, że niezbyt się między wami układa, ale.. pokornie proszę.. Pomóż mu.. pomóż mnie...- prosiłam
<Greill? Błagam.. U_U..!>
-Jesteś niesamowity..!- Wymsknęło mi się
-Co?
-Nie, nic!- Szybko zareagowałam. -Greill..? Czy.. czy mogłabym też iść z tobą, Lyką, Alfą do świata ludzi? Ale.. wolałabym mieć wtedy u boku nie tylko wspaniałe wilczyce z charakterem, oraz potężnego wojownika, gdyż nie chciałabym, żeby pod moją nieobecność - Wolpy zrobił jakieś głupstwa.. Możesz mi pomóc z Wolpyx'em? I.. możesz mnie i Wolpy'ego zamienić w ludzi? Wiem.. wiem, że niezbyt się między wami układa, ale.. pokornie proszę.. Pomóż mu.. pomóż mnie...- prosiłam
<Greill? Błagam.. U_U..!>
wtorek, 29 stycznia 2013
Emily CD Starshine
-Właściwie...nie wiem....to się stało nagle...matka Carlito i Sherona prowadziła nas przez las i nagle napadły na nas jakieś wilki. Mama Carlito kazała nam uciakać. Uciekaliśmy. Nalge...jakbym zmieniła kierune biegu i dotarłam do watahy...- pod koniec zaczęłam płakać. Wszystko starciło sens. Opowiadanie o Carlito sprawiało mi ból. Kochałam go i....uciekłam. Rozpłakałm się na dobre.
Starshine?
Starshine?
Emily CD Tajemniczego Wilka
Spojrzałam na wilka. Zmienił się. Bardzo. Ale jego spojrzenie zostało niezmienne. To samo spojrzenie rozpoznam wszędzie...
-Carlito!- krzyknęłam i przytuliłam go.- Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam!
-Ja za tobą też.- odpowiedział. Jego głos był ciepły i miły.
-Mam ci tyle do pokazania! Sayona wyszła za mąż! A....- tu zamilkłam. Nie wiedziałam czy mam mu powiedzieć.
-Coś się stało?
-Blue...odeszła....jej miejsce zajęła Rose...- bałam sie jego reakcji. Jeszcze chwila, a całą miłą atmosferę rozwiałby smutek i cierpienie.
-Na pewno Rose dobrze sie sprawuje jako alfa.- powiedział Carlito. Pokiwałam głową. Zaproponowałam mu, że pójdziemy do watahy. Zgodził się. Po drodze powiedziałam mu o walki Wolpyx`a z Greillem. Kiedu dotarlismy do watahy wszyzscy stali zdumieni.
Carlito?
-Carlito!- krzyknęłam i przytuliłam go.- Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam!
-Ja za tobą też.- odpowiedział. Jego głos był ciepły i miły.
-Mam ci tyle do pokazania! Sayona wyszła za mąż! A....- tu zamilkłam. Nie wiedziałam czy mam mu powiedzieć.
-Coś się stało?
-Blue...odeszła....jej miejsce zajęła Rose...- bałam sie jego reakcji. Jeszcze chwila, a całą miłą atmosferę rozwiałby smutek i cierpienie.
-Na pewno Rose dobrze sie sprawuje jako alfa.- powiedział Carlito. Pokiwałam głową. Zaproponowałam mu, że pójdziemy do watahy. Zgodził się. Po drodze powiedziałam mu o walki Wolpyx`a z Greillem. Kiedu dotarlismy do watahy wszyzscy stali zdumieni.
Carlito?
Greill CD Lyki
- Ok, ale musimy coś ze sobą zrobić... - powiedziałem.
- A co? - spytała Lyka.
- Bo... - nigdy nie wiadomo do jakiej epoki nas przeniesie, więc trzeba wyglądać dość uniwersalnie...
- Czyli jak? - wtrąciła się Rose.
- No właśnie nie wiem, byłem tam tylko raz! I oni obwołali mnie wampirem i musiałem zwiewać przed rolnikami z drewnianymi kołkami...
- A jakie mieli podstawy do osądu?
Wo odpowiedzi uśmiechnąłem się... No tak, te wilcze zęby, które nawet w ludzkiej postaci nie są nieostre...
- Z daleka, to może tak to wyglądać... - zaśmiała się Rose.
- Jestem pajacem... - zacząłem myśleć na głos.
( Lyka, Rose? )
- A co? - spytała Lyka.
- Bo... - nigdy nie wiadomo do jakiej epoki nas przeniesie, więc trzeba wyglądać dość uniwersalnie...
- Czyli jak? - wtrąciła się Rose.
- No właśnie nie wiem, byłem tam tylko raz! I oni obwołali mnie wampirem i musiałem zwiewać przed rolnikami z drewnianymi kołkami...
- A jakie mieli podstawy do osądu?
Wo odpowiedzi uśmiechnąłem się... No tak, te wilcze zęby, które nawet w ludzkiej postaci nie są nieostre...
- Z daleka, to może tak to wyglądać... - zaśmiała się Rose.
- Jestem pajacem... - zacząłem myśleć na głos.
( Lyka, Rose? )
Greill CD Emily
- Ty... Ty jesteś demonem...? - powiedziałem zszokowany.
- No ba... - odparła Emily - ...Ty i Wolpyx również.
Coś się we mnie zagotowało. Ja demonem? Powaliło ją!
- JA-JESTEM-SHINIGAMI! - powiedziałem powoli i wyraźnie.
- A jaka różnica? - spytała wadera.
- TO-ŻE-SHINIGAMI-TO-ŚMIERĆ! Nie demon! Pokażę ci coś jak taka mądra jesteś. Ale to zaraz. Dobrze, że jesteśmy pod domem Terry, bo znowu będzie miała ze mną robotę! - tak zacząłem mój wykład - Shinigami z definicji jest Kosiarzem. Natura shinigamich jest agresywna z racji ich profesji... Mają upodobania sadystyczne. Nienawidzą się z demonami, nie współpracują z nimi, więc moim przeznaczeniem jest wynajdywanie nowych sposobów na tępienie was! A info o każdym ginącym mam tu! - powiedziałem wyjmując z kieszeni coś, co ukrywałem dawno. Wsadziłem to Emily przed nos - Tutaj mam życiorysy każdej istoty mającej zginąć w tym roku. I muszę wypełniać obowiązki. On na razie nie jest w planach. Ja z nim chciałem tylko pogadać na spokojnie, a wtedy zaczął! A teraz ci coś pokażę. Tobie nawet krew nie trysnęła po tym przecięciu! Teraz pokażę ci małą różnicę! - powiedziałem po czym uniosłem katanę do góry.
- Głupi jesteś... - zaśmiała się Emily. Ja spojrzałem na nią, jakbym miał ją zamordować i wsadziłem sobie w brzuch katanę. Zwinąłem się z bólu i padłem na kolana. Krew zaczęła tryskać z rany.
- Dziękuję ci, on teraz zginie... - powiedział Wolpyx.
- Przykro mi, ale nie - mój drogi... - odparła Emily.
- Ja nie mogę zginąć od czegoś takiego... Wiem to... Ale w przeciwieństwie do ciebie krwawię - i to jest cały fenomen... Żeby wiedzieć, jaką karę wymierzyć dla kogoś za jego życie, albo... Albo zgasić je, o tak... - powiedziałem i wyczarowałem płomień własnego życia - Normalnie by się tak nie żarzył... Ale płonie niespokojnie, bo shnigami w przeciwieństwie do ducha odczuwa bół. - powiedziałem i zamaszystym ruchem wyjąłem z siebie zimny metal, po czym poszedłem obrażony na tereny watahy... Phi! Shinigami i demony, też coś... Młodsza, mniej wie o życiu i tak się mądrzy... Zmieniłem się w wilka. Pobiegłem przed siebie zostawiając krwawe ślady na śniegu. Biegłem, aż... Drogę zastąpił mi jakiś dziwny wilk.
- Kim ty jesteś? - warknąłem.
- Nie pyskuj mi tu młody... - powiedział - ...jestem Hades.
- Weź pod uwagę, że nikogo nie czczę, więc daruj sobie... - odparłem.
- Nie musisz wierzyć, możesz zostać... Kimś jak... No znajomym!
- Ale po co ci ja?
- Bo jesteś dobry...
- A niby w czym...? - spytałem.
- A w tym, że jesteś do mnie podobny...
- Pfff... - parsknąłem i wyminąłem go.
- Jeszcze się spotkamy... Wypowiedz tylko me imię... - powiedział, a gdy odwróciłem się już go nie było...
( Emily? )
- No ba... - odparła Emily - ...Ty i Wolpyx również.
Coś się we mnie zagotowało. Ja demonem? Powaliło ją!
- JA-JESTEM-SHINIGAMI! - powiedziałem powoli i wyraźnie.
- A jaka różnica? - spytała wadera.
- TO-ŻE-SHINIGAMI-TO-ŚMIERĆ! Nie demon! Pokażę ci coś jak taka mądra jesteś. Ale to zaraz. Dobrze, że jesteśmy pod domem Terry, bo znowu będzie miała ze mną robotę! - tak zacząłem mój wykład - Shinigami z definicji jest Kosiarzem. Natura shinigamich jest agresywna z racji ich profesji... Mają upodobania sadystyczne. Nienawidzą się z demonami, nie współpracują z nimi, więc moim przeznaczeniem jest wynajdywanie nowych sposobów na tępienie was! A info o każdym ginącym mam tu! - powiedziałem wyjmując z kieszeni coś, co ukrywałem dawno. Wsadziłem to Emily przed nos - Tutaj mam życiorysy każdej istoty mającej zginąć w tym roku. I muszę wypełniać obowiązki. On na razie nie jest w planach. Ja z nim chciałem tylko pogadać na spokojnie, a wtedy zaczął! A teraz ci coś pokażę. Tobie nawet krew nie trysnęła po tym przecięciu! Teraz pokażę ci małą różnicę! - powiedziałem po czym uniosłem katanę do góry.
- Głupi jesteś... - zaśmiała się Emily. Ja spojrzałem na nią, jakbym miał ją zamordować i wsadziłem sobie w brzuch katanę. Zwinąłem się z bólu i padłem na kolana. Krew zaczęła tryskać z rany.
- Dziękuję ci, on teraz zginie... - powiedział Wolpyx.
- Przykro mi, ale nie - mój drogi... - odparła Emily.
- Ja nie mogę zginąć od czegoś takiego... Wiem to... Ale w przeciwieństwie do ciebie krwawię - i to jest cały fenomen... Żeby wiedzieć, jaką karę wymierzyć dla kogoś za jego życie, albo... Albo zgasić je, o tak... - powiedziałem i wyczarowałem płomień własnego życia - Normalnie by się tak nie żarzył... Ale płonie niespokojnie, bo shnigami w przeciwieństwie do ducha odczuwa bół. - powiedziałem i zamaszystym ruchem wyjąłem z siebie zimny metal, po czym poszedłem obrażony na tereny watahy... Phi! Shinigami i demony, też coś... Młodsza, mniej wie o życiu i tak się mądrzy... Zmieniłem się w wilka. Pobiegłem przed siebie zostawiając krwawe ślady na śniegu. Biegłem, aż... Drogę zastąpił mi jakiś dziwny wilk.
- Kim ty jesteś? - warknąłem.
- Nie pyskuj mi tu młody... - powiedział - ...jestem Hades.
- Weź pod uwagę, że nikogo nie czczę, więc daruj sobie... - odparłem.
- Nie musisz wierzyć, możesz zostać... Kimś jak... No znajomym!
- Ale po co ci ja?
- Bo jesteś dobry...
- A niby w czym...? - spytałem.
- A w tym, że jesteś do mnie podobny...
- Pfff... - parsknąłem i wyminąłem go.
- Jeszcze się spotkamy... Wypowiedz tylko me imię... - powiedział, a gdy odwróciłem się już go nie było...
( Emily? )
Wyniki konkursu!!
Ankieta zakończona, głosy każdy ma do podglądu... Ale czas na nagrody!!
Za I miejsce należy się 1000 Dukatów, za II - 700, za III - 500, a nagrody pocieszenia wynoszą po 250 :).
Oto nasze podium:
I. Wolpyx
II. Greill
III. Rose
A nagrody pocieszenia otrzymują: (kolejność punktowa)
Starshine, Lyka, Axana, Luck
Dziękuję za udział w ankiecie :D
Za I miejsce należy się 1000 Dukatów, za II - 700, za III - 500, a nagrody pocieszenia wynoszą po 250 :).
Oto nasze podium:
I. Wolpyx
II. Greill
III. Rose
A nagrody pocieszenia otrzymują: (kolejność punktowa)
Starshine, Lyka, Axana, Luck
Dziękuję za udział w ankiecie :D
Lyka CD Greilla
Z
Rose patrzałam jak Greill wywija piruet. Wybuchłam śmiechem. Nie mogłam
sie doczekać aby iśc do świata ludzi. Nawed raz tam byłam ale jako wilk
i nie było za ciekawie....
-To zbieramy grupke ,które chce iść do świata ludzi i w droge....Tak?-powiedziałam z lekkim zapytaniem. Zastanawiałam sie kto bedzie chciał pójść... Swiat ludzi musi być ciekawy kiedy idziesz tak jako człowiek a nie wilk....Nie mogłam sie doczekać. Teraz wystarczyło załatwić formalności... <Greill? Rose?> |
|
Lyka CD Greilla
-Już powinniśmy-odparłam rozgldajac sie po okolicy. Słońce już prawie
zaszło a na niebie widać było juz pojedyńcze gwiazdy. Usmiechnełam sie i
zaczeliśmy wracać do watahy. Gdy tylko skończyło sie molo zdjełam
medalion i zmieniłam sie spowrotem w wilka. Greill też sie zmienił.
Zaczeliśmy biec sama nie wiem czemu.
-Fajnie spedzony czas-powiedziałam w biegu. Odejrzałam sie do tyłu. Było już kompletnie ciemno.Westchnełam. Obok nas leciał Lost. Bardzo scie cieszył z małej podróży. Omijał drzewa wylatujac do przodu. Biło od niego światło, które pomagało sie zorietować gdzie jesteśmy. Przez cała droge gadaliśmy. Wreście dotarliśmy do jaskini.
-Wreście-powiedziałam zmeczona. Nie byłam przyzwyczajona ciagle biec. Przeważnie chodził albo latałam co mnie tak nie meczyło.
<Greill? Chcesz coś dopisać? Ja mam brak weny....to takie staszne>
-Fajnie spedzony czas-powiedziałam w biegu. Odejrzałam sie do tyłu. Było już kompletnie ciemno.Westchnełam. Obok nas leciał Lost. Bardzo scie cieszył z małej podróży. Omijał drzewa wylatujac do przodu. Biło od niego światło, które pomagało sie zorietować gdzie jesteśmy. Przez cała droge gadaliśmy. Wreście dotarliśmy do jaskini.
-Wreście-powiedziałam zmeczona. Nie byłam przyzwyczajona ciagle biec. Przeważnie chodził albo latałam co mnie tak nie meczyło.
<Greill? Chcesz coś dopisać? Ja mam brak weny....to takie staszne>
Od Tajemniczego Wilka
Wiedziałem, że muszę uciekać. Jak najszybciej i jak najdalej.
Nagle las przede, który mnie otaczał wydał mi się taki... bardzo... znajomy? Przystanąłem za drzewem i spojrzałem na grupkę wilczyc... Jedna z nich... Ona... Była ruda, miała jakiś czarny szlaczek koło oka, a na jej szyi znajdował się medalion. Wyglądała zupełnie inaczej, ale... od razu ją poznałem. Nagle powróciło do mnie dziwne i mgliste wspomnienie... Jeszcze z przed czasów tego zamieszania... Jak ona się nazywała..., pomyślałem. Emi... Emily. - Emily?- szepnąłem, a ona się odwróciła. - Carlito...- szepnęła. < Zaskoczona, Emily? ;D> |
|
Starshine CD Emily
-Wszystko
w porządku? -spytałam dwie wilczyce, które siadły obok mnie. Właściwie
to powiedziałam to od niechcenia zajęta swoimi myślami, wbijając wzrok w
zagłębienie w podłodze wypełnione wodą. Uroki wspólnego mieszkania.
Wilki chodzą jak chcą ze śniegiem na łapach. (Nie wykluczam siebie XD.
Chociaż teraz raczej latam po jaskini i robię prysznic tym na dole).
-Nam nic nie jest -zapewniła Sayona- Za to ty nie wyglądasz najlepiej. Myślałam przez chwilę. Czy to nie jest oczywiste? Po długiej nieobecności wraca moja przyjaciółka, z czego tak na prawdę bardzo się cieszę. Więc czemu teraz jestem smutna? Bo wróciła sama. -Co się stało? -spytałam marszcząc nos. -Jest wielka zamieć, spadłaś a my... -zaczęła Emily ale jej przerwałam. -Nie, nie o to mi chodziło. Co się stało z Carlito i Sheronem? -spojrzałam na wilczycę przygnębiona- Przecież byliście razem... <Emily? Czekam na wyjaśnienia! XD> |
|
Emily CD Greilla
Zaczęłam biec za Greillem. Wolpyx puścił się za mną i wyścignął mnie.
Kiedy dotarłam na miejsce Wolpyx leżał na wpół przytomny, Greill akurat
stał odwrócony w moją stronę.
-Znowu ty?- zapytał poirytowany.
-Tak. I nie myśl, że nie mam żadnych argumentów w rękawie.- powiedziałam lekko zdyszana. W tym czasie Wolpyx mił się rzucić na Greilla, ale...
-Myśle, że ty również powinieneś tego posłuchać. Właśnie szczególnie ty.- powiedziałam. Wolpyx nieufnie usiadł i przyglądał się Greillowi.
-Odłuż ten kij, bo jeszcze sobie oko wydłubiesz.- wskazałam na katanę.- Albo...nie! Przyda nam się. Przetnij mnie ją proszę.- powiedziałam całkiem spokojnie. Greill spojrzał na mnie jak na waraiatkę, ale zrobił co prosiłam. Wziął zamach i....przeciął mnie na pół. Żyłam. Dlaczego?
-Co?Jak?Jak ty to?- zająkał się Wolpyx, a Greill nie mógł wydobyć z siebie słowa.
-To może zdarzyć się każym z nas. Demon. Oto kim jestem. Demonem. Jeśli jakiś wilk staje się demonem po zranieniu moze zmienić się w furię. Ja zmieniam się na razie na chwilę. Nie zdążę nikogo skrzywdzić.- powiedziałam i w tej chwili wyglądłam tak:
-Znowu ty?- zapytał poirytowany.
-Tak. I nie myśl, że nie mam żadnych argumentów w rękawie.- powiedziałam lekko zdyszana. W tym czasie Wolpyx mił się rzucić na Greilla, ale...
-Myśle, że ty również powinieneś tego posłuchać. Właśnie szczególnie ty.- powiedziałam. Wolpyx nieufnie usiadł i przyglądał się Greillowi.
-Odłuż ten kij, bo jeszcze sobie oko wydłubiesz.- wskazałam na katanę.- Albo...nie! Przyda nam się. Przetnij mnie ją proszę.- powiedziałam całkiem spokojnie. Greill spojrzał na mnie jak na waraiatkę, ale zrobił co prosiłam. Wziął zamach i....przeciął mnie na pół. Żyłam. Dlaczego?
-Co?Jak?Jak ty to?- zająkał się Wolpyx, a Greill nie mógł wydobyć z siebie słowa.
-To może zdarzyć się każym z nas. Demon. Oto kim jestem. Demonem. Jeśli jakiś wilk staje się demonem po zranieniu moze zmienić się w furię. Ja zmieniam się na razie na chwilę. Nie zdążę nikogo skrzywdzić.- powiedziałam i w tej chwili wyglądłam tak:
Kiedy się zmieniłam Greill zapytał:
-Co to ma do rzeczy z nasza sprawą? -Jak widać nie tylko wy padliściofiarą demonów. -Co? Zacznij gadać od rzeczy!- powiedział Wolpyx. -Wy, wychowywaliście się w walkach, śmierci i ogólnie cierpienia. Mnie wychowały demony. Wy jesteście narzędziami w rękach szatana. Kiedy się zabijacie z zemsty one wykorzystują waszą energię do wznawiania zła. Wy się tu nijecie z zemsy, a gdzie indziej histria ta się powtarza. Jesteście kretynami jesli nie umiecie sobie wybaczyć! Ja patrzyłam na śmierć rodzenstwa i rodziców! A jest przysłowie ,,Nie sztuką jest zemsta, a przebaczanie innym zła. Nawet tego najgorszego". Greill?Wolpyx? |
|
poniedziałek, 28 stycznia 2013
Greill C.D. Rose
- Zrób jak chcesz... To ty jesteś alfą. - powiedziałem puszczając do Rose oko. - Ach, te żelki... Żelki! Niedługo znów się spotkamy! - powiedziałem robiąc maślane oczka. Lyka i Rose spojrzały na mnie jak na kompletnego oszołoma.
- Co to żelki...? To twoja była? - spytała Rose.
- No co ty! - powiedziałem - To jest takie ludzkie żarcie, owocowe, to jest take suuuuuupeeeerrrr... - powiedziałem przeciągle... Jak tu nie kochać żelków! Same się od nich uzależnią, jak je tylko spróbują!
- Hę? Brzmi ciekawie. - powiedziała Lyka - To coś magicznego/
- Nie, ludzie nie używają magii... Ale żelki... Żelki to takie żarcie, dzięki któremu czuję się... Czuję się jak... JAK WŁADCA OWOCÓW! - zawołałem robiąc piruet ( prawie się wywaliłem ). Za chwilę się jednak ogarnąłem.
( Lyka, Rose? XD )
- Co to żelki...? To twoja była? - spytała Rose.
- No co ty! - powiedziałem - To jest takie ludzkie żarcie, owocowe, to jest take suuuuuupeeeerrrr... - powiedziałem przeciągle... Jak tu nie kochać żelków! Same się od nich uzależnią, jak je tylko spróbują!
- Hę? Brzmi ciekawie. - powiedziała Lyka - To coś magicznego/
- Nie, ludzie nie używają magii... Ale żelki... Żelki to takie żarcie, dzięki któremu czuję się... Czuję się jak... JAK WŁADCA OWOCÓW! - zawołałem robiąc piruet ( prawie się wywaliłem ). Za chwilę się jednak ogarnąłem.
( Lyka, Rose? XD )
Greill C.D. Rose
- A jakie? - spytałem - Ja to robię dla świętego spokoju, nie dla zgody... Ja w zakazanych księgach czytałem, że można go spalić, a potem wskrzesić jak feniksa z popiołu. Ale nie zawsze to wypala, jest niebezpieczne i zbrodnicze... Tak więc, musimy tylko dać mu wyżywać się na nas... Ale ja nie zamierzam... - powiedziałem.
Greill C.D. Lyki
Uśmiechnąłem się. No ba, lubię zaskakiwać. Ale... Nagle niczym piorun w mój umysł walnął pewien kompleks...
- Dziwny jestem, prawda...? - powiedziałem.
- Nie zaprzeczę... - odparła Lyka - ...Ale dzięki temu cię lubię. - powiedziała.
- Hmmm... To wracamy do watahy? Jest już późno... - powiedziałem.
( Lyka? )
- Dziwny jestem, prawda...? - powiedziałem.
- Nie zaprzeczę... - odparła Lyka - ...Ale dzięki temu cię lubię. - powiedziała.
- Hmmm... To wracamy do watahy? Jest już późno... - powiedziałem.
( Lyka? )
Greill C.D. Emily
- Ty i tak nic tu nie kapujesz! - powiedziałem - Ja z nim chciałem normalnie wszystko wyjaśnić! No i mu się przyznałem, że to właśnie ja jestem Żniwiarzem, który zabił mu matkę! A teraz się na mnie mści! Jak chce się lać, to proszę! - warknąłem i nie zwracając uwagi na Emily dźgnąłem bez słowa Wolpyxa kataną... Wadera jednak nie dawała nam spokoju. Plątała mi się między nogami, żeby utrudnić mi poruszanie się... Ale Wolpyxa to nie tykała... No ba, jak nie ma się czym dziecko bronić, to nie zaatakuje wilka z mega klątwą! Klątwa a natura ( jak to jest w moim przypadku ) ma między sobą różnicę. Ile ja mam im jeszcze gadać, że on się na mnie mści za rodzinę! Ba, pół świata może się na mnie mścić! W końcu posunąłem się do ostateczności. Dla zmylenia przeciwnika odwróciłem się i pobiegłem niczym wariat do chatki Terry. Nie wpadłem do środka, tylko zatrzymałem się tak, żeby Wolpyx walnął z rozpędu w ścianę. Osiągnąłem zamierzony cel. Ale... Od strony z której on przylazł, biegła również... Rety, znowu Emily?
( Emily, mały fantomie? XD )
( Emily, mały fantomie? XD )
Rose C.D Greill'a
-Wiem. Czio podsłuchała waszą rozmowę.-powiedziałam zciagając talizman i na powrót zmieniając się w człowieka. Nie wiem czemu ale lepiej sie czułam w tej postaci.-to klatwa o nazwie: sanguis comedenti. Polega na tym... Zreszta sam wiesz. Jest na nią lekarstwo. Nawet wiem jakie.
<Greill?>
<Greill?>
Rose C.D. Greill'a
Szliśmy przed siebie. Nagle zatrzymałam się. Cos sobie uświadomiłam.
-Wiecie myslę, że Starshine pójdzie z nami ale...-powiedziałam.
-Ale co?-zapytała Lyka.
-Chodzi o Narcyza. Wiesz beta jest na razie tylko jedna i myślę, że Narcyz może zająć sie watahą.-zrobiam surową minę-W końcu to jego obowiązek.
<Lyka? Greill?>
-Wiecie myslę, że Starshine pójdzie z nami ale...-powiedziałam.
-Ale co?-zapytała Lyka.
-Chodzi o Narcyza. Wiesz beta jest na razie tylko jedna i myślę, że Narcyz może zająć sie watahą.-zrobiam surową minę-W końcu to jego obowiązek.
<Lyka? Greill?>
Od Emily-Interwencja
Szłam po watasze. Nudy....nudy....nudy....czy coś się kiedy wydarzy!? Do uszu dobiegły mnie odgłos walki. Pognałam w tamtą stronę. Co jak co, ale uwielbiałam się bić! Kiedy dotarłąm na miejsce zobaczyłam Wolpyx`a walczącego z....człwiekiem!? Zapytałam mojej siosry co się dzieje:
-Wolpyx i Greill biją się o Lykę. Wygląda na to, że Terra będzie miała masę roboty.- powiedziała Sayona nie zważając na moją zdumioną minę.
-Przecież to chore!- szepnęłam.- Czy Lyka nie może sama wybrać!?- zani moja siostra zązyła odpowiedzieć przedarłam się trochę do przodu i krzyknęłam:
-Stójcie!- basiory spojrzały na mnie jak na wariatke, ale szybko się zreflektowały:
-Odczep się szczeniku! Przecież widzisz, że to sprawa między nami!- krzyknął Greill.
-Właśnie! Odsuń się zanim coś ci się stanie!- krzyknął Wolpyx atrząc na Greilla tak jakby on miał mi zrobić krzywdę. Już mięli skoczyć sobie do gardeł kiedy zatrzymałam czas. Wolpyx i Greill mogli mówić, ale nie mogli się ruszać.
-Czy nie rozumiecie, że Lyka przez was cierpi!? Ona jest jedna, a was obu! Jak się pozabijacie nawzajem to kto będzie następny co!? Pomyślcie przez chwilę! Ona mże sobie nie wybaczyć kiedy już będziecie martwi! Może się zabić! Wiem, uważacie mnie za szczeniaka, ale czy wy nie macie za grosz rozumu!? Jak długo ma trwać ta jadka!?- krzyczałam nie mogąc sobie wyobrazić jak to mozliwe, że aż tak się nienawidzą!
Wolpyx?Greill?Ktokolwiek?Dokończycie?
-Wolpyx i Greill biją się o Lykę. Wygląda na to, że Terra będzie miała masę roboty.- powiedziała Sayona nie zważając na moją zdumioną minę.
-Przecież to chore!- szepnęłam.- Czy Lyka nie może sama wybrać!?- zani moja siostra zązyła odpowiedzieć przedarłam się trochę do przodu i krzyknęłam:
-Stójcie!- basiory spojrzały na mnie jak na wariatke, ale szybko się zreflektowały:
-Odczep się szczeniku! Przecież widzisz, że to sprawa między nami!- krzyknął Greill.
-Właśnie! Odsuń się zanim coś ci się stanie!- krzyknął Wolpyx atrząc na Greilla tak jakby on miał mi zrobić krzywdę. Już mięli skoczyć sobie do gardeł kiedy zatrzymałam czas. Wolpyx i Greill mogli mówić, ale nie mogli się ruszać.
-Czy nie rozumiecie, że Lyka przez was cierpi!? Ona jest jedna, a was obu! Jak się pozabijacie nawzajem to kto będzie następny co!? Pomyślcie przez chwilę! Ona mże sobie nie wybaczyć kiedy już będziecie martwi! Może się zabić! Wiem, uważacie mnie za szczeniaka, ale czy wy nie macie za grosz rozumu!? Jak długo ma trwać ta jadka!?- krzyczałam nie mogąc sobie wyobrazić jak to mozliwe, że aż tak się nienawidzą!
Wolpyx?Greill?Ktokolwiek?Dokończycie?
Greill C.D. Rose
Odetchnąłem z ulgą.
- Dzięki Rose... Ale to nie znaczy, że nie powrócimy do tej walki... - powiedziałem. Alfa tylko pokręciła głową.
- Ale to nie ma sensu...
- A właśnie, że ma... - powiedziałem - ...On jest niebezpieczny... Nie ukrywam, ja też potrafię, ale... Saragina mówiła mi, że on ma na sobie jakąś klątwę... I... I on będzie mógł żyć nawet, jeśli straci całą krew, nie będzie mógł czuć bólu. A z jego myśli wyczytałem, że on chce przejąć władzę nad watahą. - powiedziałem zrezygnowany. Są sposoby na unieszkodliwienie go, ale... Dość kontrowersyjne i niebezpieczne.
( Rose )
- Dzięki Rose... Ale to nie znaczy, że nie powrócimy do tej walki... - powiedziałem. Alfa tylko pokręciła głową.
- Ale to nie ma sensu...
- A właśnie, że ma... - powiedziałem - ...On jest niebezpieczny... Nie ukrywam, ja też potrafię, ale... Saragina mówiła mi, że on ma na sobie jakąś klątwę... I... I on będzie mógł żyć nawet, jeśli straci całą krew, nie będzie mógł czuć bólu. A z jego myśli wyczytałem, że on chce przejąć władzę nad watahą. - powiedziałem zrezygnowany. Są sposoby na unieszkodliwienie go, ale... Dość kontrowersyjne i niebezpieczne.
( Rose )
Greill C.D. Rose
- Tak! - powiedziałem uradowany. Możemy iść do ludzi... To będzie zarąbisty wypad.
- To w takim razie dziewczyny... - zacząłem - ...Idziemy zaproponować innym tę małą wycieczkę światoznawczą ( wymyśliłem chyba nowe słowo XD ) ? I... Czynimy wstępne przygotowania?
Rose i Lyka uśmiechnęły się.
- No to chodźmy... - powiedziała alfa, a ja i Lyka poszliśmy za nią na Płaskowyż Króla.
( Lyka? Rose? )
- To w takim razie dziewczyny... - zacząłem - ...Idziemy zaproponować innym tę małą wycieczkę światoznawczą ( wymyśliłem chyba nowe słowo XD ) ? I... Czynimy wstępne przygotowania?
Rose i Lyka uśmiechnęły się.
- No to chodźmy... - powiedziała alfa, a ja i Lyka poszliśmy za nią na Płaskowyż Króla.
( Lyka? Rose? )
Lyka C.D. Greill'a
Spogladałam radośnie na róze. Nie wiedziałam ze w zieme jeszcze jakieś sie znajda ale sa wyjactki. Mój wzrok utkwił na Greillu. Nie mogłam go opisać. Zadziwiał mnie w każdej sytuacji i potrafił poprawić humor. Zasmiałam sie ciszo. Na moim ramieniu usiadł Lost.
-Spisałeś sie?-zapytałam malucha. Wydał dziwny dźwiek i znów zaczał latac. Bardzo lubiłam małego towarzysza. Od poczatku wiedziałam ze z Greillem sie polubia. Był żywiołowy i śmieszny i to był jedyny młody feniks jakiego zdołałam złapać. eszta albo uciekała albo miałam spotkanie z ich rodzicami co było dosyc...nieprzyjemne. Nagle usłyszłam szelst. Od razu wiedziałam co w trawie piszczy.
-Wol! Moon!-zawołałam. Greill spojrzła na mnie zdziwiony tymi imionami. Zamyslił sie na chwile. Uśmiechnełam sie czekajac...jedank niczego sie nie doczekałam. Zza krzaków wybiegły dwa kotki. Usidłąm na ziemi nie straszac ich moja wyszszościa. Maluchy podbiegły do mnie.
-Co w trawie piszczy?-zapytałam Moona. Kociak spojrzła na mnie zwoimi małymi oczkami. Po chyliłam sie na on zaczął mi mówić wszystko co sie stało. Westchnełam.
-Co jest?-zapytał zdziwiony Greill.
-Nic. Miałam im zabronic podsłuchiwania innych ale sa dobry nawed bardzo-odparłam i spojrzlam w doł. Kociaków juz nie było. Widziałm jak znikaja za krzakami a których wyszły. Wstałam z ziemi otrzepujac sukienke.
<Greill?>
-Spisałeś sie?-zapytałam malucha. Wydał dziwny dźwiek i znów zaczał latac. Bardzo lubiłam małego towarzysza. Od poczatku wiedziałam ze z Greillem sie polubia. Był żywiołowy i śmieszny i to był jedyny młody feniks jakiego zdołałam złapać. eszta albo uciekała albo miałam spotkanie z ich rodzicami co było dosyc...nieprzyjemne. Nagle usłyszłam szelst. Od razu wiedziałam co w trawie piszczy.
-Wol! Moon!-zawołałam. Greill spojrzła na mnie zdziwiony tymi imionami. Zamyslił sie na chwile. Uśmiechnełam sie czekajac...jedank niczego sie nie doczekałam. Zza krzaków wybiegły dwa kotki. Usidłąm na ziemi nie straszac ich moja wyszszościa. Maluchy podbiegły do mnie.
-Co w trawie piszczy?-zapytałam Moona. Kociak spojrzła na mnie zwoimi małymi oczkami. Po chyliłam sie na on zaczął mi mówić wszystko co sie stało. Westchnełam.
-Co jest?-zapytał zdziwiony Greill.
-Nic. Miałam im zabronic podsłuchiwania innych ale sa dobry nawed bardzo-odparłam i spojrzlam w doł. Kociaków juz nie było. Widziałm jak znikaja za krzakami a których wyszły. Wstałam z ziemi otrzepujac sukienke.
<Greill?>
niedziela, 27 stycznia 2013
Rose C.D. Greill'a
Odeszłam z Sayoną na bok, ale nie zamierzałam tego tak zostawić. Nie chciałam żeby mieli potem do siebie pretensje, a jednocześnie wiedziałam,że Lyka nie zniosłaby śmierci któregoś z nich. Pośpiesznie zdjęłam mój medalion i zmieniłam się w wilka. W następnej chwili założyłam na szyję talizman wyglądy i znowu sie przemieniłam. Tym razem wciąż pozostawałam wilkiem. Wbiłam mój wzrok w Wolpyxa.
-Cadere inconscium.-wypowiedziałam bezgłośnie ledwo poruszając ustami. W następnej chwili Wolpyx padł na ziemię bez przytomności.
<Greill?>
-Cadere inconscium.-wypowiedziałam bezgłośnie ledwo poruszając ustami. W następnej chwili Wolpyx padł na ziemię bez przytomności.
<Greill?>
Terra C.D. Greill'a
-Uwierz mi wiem.-odpowiedziałam.-Gdybym nie wiedziała nie porywałabym się z motyką na słońce.
<Greill?>
<Greill?>
Greill C.D. Saraginy
Zaatakował mnie... Wilk! Jakiś obcy, dziwny! Na pierwszy rzut oka był podobny do mnie...Lecz patrząc na niego drógi raz, można było zauważyć, że jest on podobny do... O matko, do Saraginy! Odpychałem go łapami i gryzłem wszystko co popadnie... W tem śniegu nic nie było widać. Czułem, jak przeciwnik przymurowywuje mnie do ziemi... Jednak nagle poczułem, że ktoś go odpycha. Słyszałem wyraźne słowa Saraginy...
- To ty żyjesz!? - mówiła z nienawiścią.
- A jakby! - wrzasnął basior na całe gardło. Zerwałem się i pognałem w ich kierunku. Z tego, co udało mi się wywnioskować, to jakiś wilk z jej poprzedniej watahy... Jej... Były chłopak? Odgłosy sytuacji stawały się coraz bardziej niepokojące. Widać między tą dwójką toczyła się zażarta walka. Stanąłem w miejscu... Byłem bezsilny... Nic nie widząc, nic nie zdziałam... Zamknąłem oczy wsłuchując się w odgłosy walki. Chciałem... Chciałem, żeby tu przyleciał... Lost - mój towarzysz. Udało się... Po chwili czułem jego ciepło. Zawisł nade mną w powietrzu, płomień jego skrzydeł był tak gorący, że zaczął topić się śnieg... Powiedziałem zwierzęciu, żeby wskazało mi drogę... Lost posłusznie ruszył przed siebie... Jemu śnieg nie przeszkadzał... Jego płomień był nie do ugaszenia... Gdy dotarliśmy na miejsca, spojrzałem ze spokojem na Saraginę, oraz naprzykrzajacego się jej natręta.
- Za to, co mi wtedy zrobiłaś... Zabiję! - wrzeszczał.
- Nie bądź taki pewien... - powiedziałem. Wilk spojrzał się na mnie.
- Znowu ty? - warknął.
- Saragina, pokaż co potrafisz! - dałem rozkaz, a oczy błysnęły mi na jasnozielono... Wadera widać potraktowała moje słowa bardzo poważnie. Ja wiedziałem, że może wydobyć z siebie więcej... Saragina momentalnie zerwała się z ziemi... Przewróciła napsatnika, po czym zaczęła wbujać zęby w jego gardło.
- Teraz odejdziesz na serio!!! Masz to, co chciałeś...! - syczała przez zęby. Za to do mnie powróciła ta myśl, że dzisaj prócz wampira będę musiał sprzątnąć kogoś jeszcze... Blask moich oczu się nasilał. Pięknie kontrastował z blaskiem mojego towarzysza. Nagle na polanie zrobiło się ciemno jak w grobie. Podszedłem do szarpiących się... Zajrzałem w oczy tego nieznajomego, agresywnego wilka.
- Przykro mi... - powiedziałem z udawanym smutkiem - ...zaraz zakończysz swą drogę życiową... - gdy to powiedziałem, z ciemności wyłonił się niebieski płomień... Życia tego wilka... Zgasiłem go. Robiłem to powoli - w ten sposób ktoś będący w planach Kosiarza może trochę dłużej się podusić... Gdy zakończyłem gaszenie płomienia, znów zrobiło się jasno.
- Załatwione... - powiedziałem - Chodźmy, mój feniks doprowadzi nas do watahy... - z kamienną miną ruszyłem w stronę, w którą poleciał Lost. Za mną podążyła Saragina.
( Saragina? )
- To ty żyjesz!? - mówiła z nienawiścią.
- A jakby! - wrzasnął basior na całe gardło. Zerwałem się i pognałem w ich kierunku. Z tego, co udało mi się wywnioskować, to jakiś wilk z jej poprzedniej watahy... Jej... Były chłopak? Odgłosy sytuacji stawały się coraz bardziej niepokojące. Widać między tą dwójką toczyła się zażarta walka. Stanąłem w miejscu... Byłem bezsilny... Nic nie widząc, nic nie zdziałam... Zamknąłem oczy wsłuchując się w odgłosy walki. Chciałem... Chciałem, żeby tu przyleciał... Lost - mój towarzysz. Udało się... Po chwili czułem jego ciepło. Zawisł nade mną w powietrzu, płomień jego skrzydeł był tak gorący, że zaczął topić się śnieg... Powiedziałem zwierzęciu, żeby wskazało mi drogę... Lost posłusznie ruszył przed siebie... Jemu śnieg nie przeszkadzał... Jego płomień był nie do ugaszenia... Gdy dotarliśmy na miejsca, spojrzałem ze spokojem na Saraginę, oraz naprzykrzajacego się jej natręta.
- Za to, co mi wtedy zrobiłaś... Zabiję! - wrzeszczał.
- Nie bądź taki pewien... - powiedziałem. Wilk spojrzał się na mnie.
- Znowu ty? - warknął.
- Saragina, pokaż co potrafisz! - dałem rozkaz, a oczy błysnęły mi na jasnozielono... Wadera widać potraktowała moje słowa bardzo poważnie. Ja wiedziałem, że może wydobyć z siebie więcej... Saragina momentalnie zerwała się z ziemi... Przewróciła napsatnika, po czym zaczęła wbujać zęby w jego gardło.
- Teraz odejdziesz na serio!!! Masz to, co chciałeś...! - syczała przez zęby. Za to do mnie powróciła ta myśl, że dzisaj prócz wampira będę musiał sprzątnąć kogoś jeszcze... Blask moich oczu się nasilał. Pięknie kontrastował z blaskiem mojego towarzysza. Nagle na polanie zrobiło się ciemno jak w grobie. Podszedłem do szarpiących się... Zajrzałem w oczy tego nieznajomego, agresywnego wilka.
- Przykro mi... - powiedziałem z udawanym smutkiem - ...zaraz zakończysz swą drogę życiową... - gdy to powiedziałem, z ciemności wyłonił się niebieski płomień... Życia tego wilka... Zgasiłem go. Robiłem to powoli - w ten sposób ktoś będący w planach Kosiarza może trochę dłużej się podusić... Gdy zakończyłem gaszenie płomienia, znów zrobiło się jasno.
- Załatwione... - powiedziałem - Chodźmy, mój feniks doprowadzi nas do watahy... - z kamienną miną ruszyłem w stronę, w którą poleciał Lost. Za mną podążyła Saragina.
( Saragina? )
Greill C.D. Rose
- Rose, proszę... - powiedziałem nie odstępując od mojej piły łańcuchowej.
- Ale...Ale ona żadnego z was nie pokocha... Jeśłi któryś zabije drógiego... - odparła Rose.
Nagle usłyszałem głos Wolpyxa.
- A wiesz o co idzie tym razem? Nie wtrącaj się! - odparł mój przeciwnik. Mnie samego zamurowało... Przecież Rose to alfa! Jakieś zasady trzeba mieć! Te myśli przerwało mi myślenie na głos mogo wroga.
- Odejdź... Natychmiast! Bo będzie z tobą źle...! - mówił patrząc wściekle w kierunku zmienionej w kobietę Rose. Denerwował mnie coraz bardziej... To nasza sprawa! A on chce jeszcze wplątać w to innych! Nasza alfa ledwo żyła. Nie wiedziałem co robić. Wopyx stał się nieobliczalny - każde najmniejsze odłożenie broni może oznaczać koniec... Postanowiłem jednak najpierw rozwiać wszelkie wątpliwości Rose.
- Tak, bijemy się o Lykę... - powiedziałem podnosząc w górę moje narzędzie walki - ...Ale teraz róznież o stawkę więkrzą niż życie... - powiedziałem.
- A co to dokładnie...? - spytała Rose, do której podbiegła Sayona. Westchnąłem...
- Gdybyś znała naszą wcześniejszą przeszłość... - zacząłem, ale Wolpyx mi przerwał.
- ...Zabiłabyś go! - wrzasnął przeskakując ją. Potem dalej próbował sie na mnie nieudolnie rzucić. Ja kontyuowałem unikając ataków. Opowiadziałem jej w ten sposób całą historię o zabiciu matki Wolpyxa i Saraginy jakieś dwa lata temu. Teraz wiedziała, że walczymy o... Co tu tłumaczyć, to trzeba czuć, to trzeba wiedzieć... Mieć poczucie, że to słuszne, pragnąć tego.
- Sayona, zabierzesz stąd Rose? - spytałem. Wadera pokiwała głową. Ja pognałem wtedy prosto na Wolpyxa. Przycisnąłem go za szyję do drzewa. Saragina miała rację... On powoli przestaje czuć ból... Co robić?... Ta sytuacja zaczęła przerastać także mnie...
( Rose, oraz Wolpyx, jeśli łaskaw? )
- Ale...Ale ona żadnego z was nie pokocha... Jeśłi któryś zabije drógiego... - odparła Rose.
Nagle usłyszałem głos Wolpyxa.
- A wiesz o co idzie tym razem? Nie wtrącaj się! - odparł mój przeciwnik. Mnie samego zamurowało... Przecież Rose to alfa! Jakieś zasady trzeba mieć! Te myśli przerwało mi myślenie na głos mogo wroga.
- Odejdź... Natychmiast! Bo będzie z tobą źle...! - mówił patrząc wściekle w kierunku zmienionej w kobietę Rose. Denerwował mnie coraz bardziej... To nasza sprawa! A on chce jeszcze wplątać w to innych! Nasza alfa ledwo żyła. Nie wiedziałem co robić. Wopyx stał się nieobliczalny - każde najmniejsze odłożenie broni może oznaczać koniec... Postanowiłem jednak najpierw rozwiać wszelkie wątpliwości Rose.
- Tak, bijemy się o Lykę... - powiedziałem podnosząc w górę moje narzędzie walki - ...Ale teraz róznież o stawkę więkrzą niż życie... - powiedziałem.
- A co to dokładnie...? - spytała Rose, do której podbiegła Sayona. Westchnąłem...
- Gdybyś znała naszą wcześniejszą przeszłość... - zacząłem, ale Wolpyx mi przerwał.
- ...Zabiłabyś go! - wrzasnął przeskakując ją. Potem dalej próbował sie na mnie nieudolnie rzucić. Ja kontyuowałem unikając ataków. Opowiadziałem jej w ten sposób całą historię o zabiciu matki Wolpyxa i Saraginy jakieś dwa lata temu. Teraz wiedziała, że walczymy o... Co tu tłumaczyć, to trzeba czuć, to trzeba wiedzieć... Mieć poczucie, że to słuszne, pragnąć tego.
- Sayona, zabierzesz stąd Rose? - spytałem. Wadera pokiwała głową. Ja pognałem wtedy prosto na Wolpyxa. Przycisnąłem go za szyję do drzewa. Saragina miała rację... On powoli przestaje czuć ból... Co robić?... Ta sytuacja zaczęła przerastać także mnie...
( Rose, oraz Wolpyx, jeśli łaskaw? )
Greill C.D. Lyki
- Sam już nie wiem... - odparłem i prawie zachłysnąłem się własną śliną - Chyba... Chyba Lostowi podoba się twój kapelusz! - powiedziałem uśmiechając się. Potem złapałem ptaka i oddałem Lyce jej kapelusz. - Będę musiał oduczyć go atakowania innych... - powiedziałem gładząc z uśmiechem jego pióra. Wieczór nadszedł szybciej, niż ja i Lyka mogliśmy się spodziewać. Gwiazdy świeciły... Jedna była szczególnie wielka i niebieska...
- Czy to... - zaczęła Lyka.
- Syriusz... - dokończyłem rozmarzonym tonem. Światło jakie biło od mojego feniksa nie tylko rozjaśniało ciemność... Ocieplało, więc nie trzęśliśmy się z zimna. Było pięknie... Widok jakby wyciągnięty ze snu... Z oczu Lyki można było wyczuć spokój i zadowolenie. Lubię, gdy się uśmiecha... Nagle zauważyłem, że niedaleko rośnie... Dziwna roślina, którą widziałem, gdy byłem mały. To wiecznie kwitnący krzew róży. Powiedziałem Lyce, żeby zaczekała chwilę... Sam poleciałem jak wariat na zbity łeb w stronę kwiatów. Prawie nie wyhamowałem przed nimi i wpadłem w kolce... Dobrze, że jednak udało się. Stałem nad krzakiem. Ta czerwień, ten zapach... Po chwili zacząłem delikatnie zrywać kwiaty... Miałem na to wenę, humor mi dopisywał... Tródno mi określić, co było przyczyna tak wieliej wesołości. Tak więc, gdy tylko miałem już odpowiednią ilość kwiatów ze sobą, wróciłem do mojej najcudowniejszej istotki i sypnąłem na nią od góry płatkami kwiatów. ( trwało to tak szybko, że tródno było dostrzec mnie lewitującego. Po chwili po prostu stałem z ogromnym bukietem kwiatów przed Lyką ).
- Wow... - powiedziała zdziwiona - ...R...Róże w zimie? Zadziwiasz mnie... to takie... Takie słodkie... - powiedziała rozczulona.
( Lyka? )
- Czy to... - zaczęła Lyka.
- Syriusz... - dokończyłem rozmarzonym tonem. Światło jakie biło od mojego feniksa nie tylko rozjaśniało ciemność... Ocieplało, więc nie trzęśliśmy się z zimna. Było pięknie... Widok jakby wyciągnięty ze snu... Z oczu Lyki można było wyczuć spokój i zadowolenie. Lubię, gdy się uśmiecha... Nagle zauważyłem, że niedaleko rośnie... Dziwna roślina, którą widziałem, gdy byłem mały. To wiecznie kwitnący krzew róży. Powiedziałem Lyce, żeby zaczekała chwilę... Sam poleciałem jak wariat na zbity łeb w stronę kwiatów. Prawie nie wyhamowałem przed nimi i wpadłem w kolce... Dobrze, że jednak udało się. Stałem nad krzakiem. Ta czerwień, ten zapach... Po chwili zacząłem delikatnie zrywać kwiaty... Miałem na to wenę, humor mi dopisywał... Tródno mi określić, co było przyczyna tak wieliej wesołości. Tak więc, gdy tylko miałem już odpowiednią ilość kwiatów ze sobą, wróciłem do mojej najcudowniejszej istotki i sypnąłem na nią od góry płatkami kwiatów. ( trwało to tak szybko, że tródno było dostrzec mnie lewitującego. Po chwili po prostu stałem z ogromnym bukietem kwiatów przed Lyką ).
- Wow... - powiedziała zdziwiona - ...R...Róże w zimie? Zadziwiasz mnie... to takie... Takie słodkie... - powiedziała rozczulona.
( Lyka? )
poniedziałek, 21 stycznia 2013
Emily - Dorastanie
-Terra? Co się stało?
-Dorosłaś. Jesteś teraz dorosłą samicą. Obejrzyj się.- Podeszłam do lustra i zobaczyłam to:
niedziela, 20 stycznia 2013
Emily CD Starshine
Razem z Sayoną leciałyśmy (chociaż ja cały czas miałam przy sobie drzewa
po których skakałam) kiedy nagle zobaczyłyśmy, że nie ma Starshine.
-Sayona! Gdzie Starshine?
-Nie wiem...-odpowiedziała moja siostra. Nagle zza chmur wyleciała Lejsi.
-Lejsi!-krzyknęła Saya.
-Po co przyleciałaś?-zapytałam.
-Starshine poszła do domu. Przyleciałam aby was do niej zabrać.
-Lećmy.-powiedziała Sayona i kazała mi wsiąść na Lejsi. Po chwili byłyśmy u Starshine.
Starshine?
-Sayona! Gdzie Starshine?
-Nie wiem...-odpowiedziała moja siostra. Nagle zza chmur wyleciała Lejsi.
-Lejsi!-krzyknęła Saya.
-Po co przyleciałaś?-zapytałam.
-Starshine poszła do domu. Przyleciałam aby was do niej zabrać.
-Lećmy.-powiedziała Sayona i kazała mi wsiąść na Lejsi. Po chwili byłyśmy u Starshine.
Starshine?
sobota, 19 stycznia 2013
Starshine CD Emily
Szczerze mówiąc, prawie zawału dostałam kiedy Emily spadła w dół nie mając zamiaru się wcześniej zatrzymać. Szmat czasu minął kiedy ostatnio ktoś chciał zrobić ze mną coś szalonego. Zwykle dbałam tylko o siebie, ale podczas wypraw z nowymi szczeniakami musiałam pilnować, żeby nie zrobiły sobie czegoś nieprzyjemnego. Dopiero się uczyły, co to znaczy prawdziwa przygoda... Więc odruchowo wpadłam w panikę.
-Nie mam pojęcia ile to było... Ale wiem, że dobrze się z tobą bawi -powiedziałam powstrzymując śmiech gdy wilczyca znów pojawiła się koło nas.
-Wiem! -odpowiedziała przymrużając oko. Zrobiła parę fikołków w powietrzu po czym poszybowała nad lasem w linii poziomej. Po chwili ogoniłam ją z Sayoną.
-To niesamowite, jak szybko nauczyłaś się latać -zauważyła starsza wilczyca zwracając się do mnie.
-Tak... -uśmiechnęłam się- Ale to może dlatego, że kiedyś miałam skrzydła... Nie wiem za dużo na ten temat, tylko tyle że zostały mi odebrane.
-Pamiętam, jak mnie prosiłaś, żebym pokazała ci twoją przeszłość -ciągnęła dalej- A potem to tyle się zdarzyło... Cała ta afera z duchami. Do tej pory nie rozumiem za bardzo o co właściwie chodziło...
-Może to dziwnie zabrzmi... ale ja też -powiedziałam przyglądając się swojemu medalionowi.
Leciałyśmy nad lasem, Łąką Spokoju... Słońce zachodziło, ale chmury były jak zwykle szare i smutne. Przymrużyłam oczy, gdy na twarz wpadła mi cała masa śnieżynek. Zwolniłam, żeby zderzenie z nimi nie było takie nieprzyjemne, ale wtedy... Leciałam już za wolno, żeby utrzymać się w powietrzu więc zaczęłam spadać. Słyszałam, jak Sayona i Emily krzyczą coś, ale nie mogłam ich zobaczyć przez tą śnieżycę. Na ponowne wzbicie się w powietrze też było za późno, nie ćwiczyłam nagłych zwrotów, a drzewa były już tak blisko...
Wtedy poczułam jak ktoś na mnie wpada, a po chwili stałam już na ziemi dziękując mojej towarzyszce za ratunek.
-Co ty byś beze mnie zrobiła? -kręciła głową.
-Najprawdopodobniej roztrzaskałabym się o kolczaste gałęzie! -podniosłam łapy do góry, żeby ją wystraszyć, ale smoczyca siedziała niewzruszona- No nie mów, ty też nie umiesz się bawić? -przewróciłam oczami.
-Albo ty nie umiesz rozbawiać -sprostowała Lu- Ale teraz nie czas na zabawy, musimy wrócić do jaskini zanim na prawdę się rozpada!
-A co z Sayoną i Emily?
-Spokojnie, Lejsi po nie poleciała. A teraz chodź szybko!
Kiwnęłam głową i pobiegłam ścieżką do Wspólnego Mieszkania. A gdy już tam doszłam wyglądałam jak żywy bałwanek, tak mnie śnieg obsypał. Nie mogłam znaleźć moich przyjaciółek, więc położyłam się na swoim miejscu i zatopiłam się dręczących mnie ponurych myślach.
<Sayona? Emily? Żyjecie? ;)>
-Nie mam pojęcia ile to było... Ale wiem, że dobrze się z tobą bawi -powiedziałam powstrzymując śmiech gdy wilczyca znów pojawiła się koło nas.
-Wiem! -odpowiedziała przymrużając oko. Zrobiła parę fikołków w powietrzu po czym poszybowała nad lasem w linii poziomej. Po chwili ogoniłam ją z Sayoną.
-To niesamowite, jak szybko nauczyłaś się latać -zauważyła starsza wilczyca zwracając się do mnie.
-Tak... -uśmiechnęłam się- Ale to może dlatego, że kiedyś miałam skrzydła... Nie wiem za dużo na ten temat, tylko tyle że zostały mi odebrane.
-Pamiętam, jak mnie prosiłaś, żebym pokazała ci twoją przeszłość -ciągnęła dalej- A potem to tyle się zdarzyło... Cała ta afera z duchami. Do tej pory nie rozumiem za bardzo o co właściwie chodziło...
-Może to dziwnie zabrzmi... ale ja też -powiedziałam przyglądając się swojemu medalionowi.
Leciałyśmy nad lasem, Łąką Spokoju... Słońce zachodziło, ale chmury były jak zwykle szare i smutne. Przymrużyłam oczy, gdy na twarz wpadła mi cała masa śnieżynek. Zwolniłam, żeby zderzenie z nimi nie było takie nieprzyjemne, ale wtedy... Leciałam już za wolno, żeby utrzymać się w powietrzu więc zaczęłam spadać. Słyszałam, jak Sayona i Emily krzyczą coś, ale nie mogłam ich zobaczyć przez tą śnieżycę. Na ponowne wzbicie się w powietrze też było za późno, nie ćwiczyłam nagłych zwrotów, a drzewa były już tak blisko...
Wtedy poczułam jak ktoś na mnie wpada, a po chwili stałam już na ziemi dziękując mojej towarzyszce za ratunek.
-Co ty byś beze mnie zrobiła? -kręciła głową.
-Najprawdopodobniej roztrzaskałabym się o kolczaste gałęzie! -podniosłam łapy do góry, żeby ją wystraszyć, ale smoczyca siedziała niewzruszona- No nie mów, ty też nie umiesz się bawić? -przewróciłam oczami.
-Albo ty nie umiesz rozbawiać -sprostowała Lu- Ale teraz nie czas na zabawy, musimy wrócić do jaskini zanim na prawdę się rozpada!
-A co z Sayoną i Emily?
-Spokojnie, Lejsi po nie poleciała. A teraz chodź szybko!
Kiwnęłam głową i pobiegłam ścieżką do Wspólnego Mieszkania. A gdy już tam doszłam wyglądałam jak żywy bałwanek, tak mnie śnieg obsypał. Nie mogłam znaleźć moich przyjaciółek, więc położyłam się na swoim miejscu i zatopiłam się dręczących mnie ponurych myślach.
<Sayona? Emily? Żyjecie? ;)>
piątek, 18 stycznia 2013
Konkurs!
Witam!
Gościmy na naszej stronie ankietę, która wyłoni "Mistrza Opowiadań"! Zachęcam do głosowania!
Niech wygra ten, którego opowiadania czytacie z zapartym tchem a na każde słowa czekacie niecierpliwie...
Zwycięzca otrzyma... Niespodziankę! Drugie i trzecie miejsce też będzie nagradzane. Można oddać głos na więcej niż jedną osobę! Ale proszę nie głosować na siebie - bądźmy uczciwi. W końcu wilki mają takie cudowne charaktery...
Pozdrawiam!
P.S. Niektórych wilków nie ma na liście, ponieważ nie napisały opowiadań do wyznaczonego terminu... Mówiłam, że to ważne! ;)
|
|
Lyka CD Greilla
Czytał mi w myślach!! ale to dało sie przeboleć. Nawed sie z tego
smiałam. Przecież zgodziłam sie wiec...Jednak martwiłam sie o Wolpyxa.
Klatwe? Ciagle cie tym zamartwiałam ale albo sobie albo komus zrobi
krzywde. Razem z Greillem poszlismy na molo. Wygldało tak pieknie jak
jesienia a moze nawed ładniej. Snieg i mróz choć nie lubiłam go to i tak
sie z niego cieszyłam. Uśmiechałam sie przez cały czas. Stalismy sie
ludźmi. Moja czerwona sukienka wygladała jak pukt na białej przestrzeni.
Stalismy na molo. Spogldałam na światło odbijajace sie od lodu który
pokrył własnie jezioro. W pewnym momencie Greill mnie pocałował. Nie
wiedziałam ponowmnie co myśleć. Zastanawiłam sie nad kara ale wiedziłam
czego bedzie sie spodziewał. Walnełam go w ramie i spojrzłam na niego
słodko. Jednak to nie była prawdziwa słodycz. Po chwili lezał na molo
ściety z nóg. Sama nie wiedziłam ze tak umiem. Uśmiechnełam sie do niego
patrzac z góry.
-Nie wiedziałem ze jesteś taka szybka-powiedział wstajac na równe nogi.
-Nie wiesz o mnie wszystkiego.-odparłam kiwajac palcem. Po chwili na horyzoncie zobaczyłam Losta. Uśmiechnełam sie ale moje szczescie nie trwało długo. Feniks podleciał do mnie i zabrał mi kapelusz.
-ej1!-krzyknełam do niego. Usłyszłam ze ktoś sie śmieje. Odwróciłam sie. Greill próbował sie powstrzymac od śmiechu ale nie mógł.
-Co cie tak bawi?-zapytałam i skrzyżowałam rece. Choc chciałam brzmieć jak wkórzona to mi i tak nie wyszło.
<Greill?>
-Nie wiedziałem ze jesteś taka szybka-powiedział wstajac na równe nogi.
-Nie wiesz o mnie wszystkiego.-odparłam kiwajac palcem. Po chwili na horyzoncie zobaczyłam Losta. Uśmiechnełam sie ale moje szczescie nie trwało długo. Feniks podleciał do mnie i zabrał mi kapelusz.
-ej1!-krzyknełam do niego. Usłyszłam ze ktoś sie śmieje. Odwróciłam sie. Greill próbował sie powstrzymac od śmiechu ale nie mógł.
-Co cie tak bawi?-zapytałam i skrzyżowałam rece. Choc chciałam brzmieć jak wkórzona to mi i tak nie wyszło.
<Greill?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)