Obserwowaliśmy
z ukrycia sporej wielkości jelenia. Na razie odległość między nami była
stosunkowo duża, ponieważ dopiero opracowywaliśmy strategię na nowym
terenie. Przygotowania dobiegały końca, gdy usłyszałam wycie. Dobrze je
znałam - Rose wzywa pomocy. Nastawiłam uszu i ustaliłam kierunek, z kąd
dźwięk dochodził.
-Dobra, muszę iść -wilki otworzyły szeroko oczy ze zdziwienia na moje słowa.
-C-co? -szepnęli jednocześnie.
-A, i tak nie zrozumiecie -machnęłam niedbale łapą- W każdym razie to pilne. Poradzicie sobie bezemnie! -ostatnie słowa mówiłam już zbiegając z pagórka.
***
Nie rozpoznawałam tych śladów i zapachów. Rose najprawdopodsobniej została porwana przez jakieś nie znane mi istoty. Pomimo niewielkiego strachu podążyłam śladami w nieznane. Doszłam do chatki, podobnej do mieszkania Terry. Zaczęłam się skradać do okna, żeby zobaczyć co jest w środku. Nie przeszłam nawet jednego kroku, a przed moim nosem pojawiła się moja towarzyszka, Lucy. Rozłożyła szeroko swoje smocze łapki.
-Nie idź tam! -szepnęła.
-Muszę ratować Rose! Pewnie jest w tym domu.
-Nie i już! Nie pozwolę ci! Nie wiadomo co to za istoty! -upierała się dalej.
-To co mam niby zrobić?!
-Ja pójdę. Mogę się stać niewidzialna.
Zamrugałam oczami. Odwaga smoczka mnie zadziwiła.
-No... dobrze. Tylko bądź ostrożna, Lu!
<Rose, sory, że tak długo. Ale jak przebiegała wasza rozmowa?>
-Dobra, muszę iść -wilki otworzyły szeroko oczy ze zdziwienia na moje słowa.
-C-co? -szepnęli jednocześnie.
-A, i tak nie zrozumiecie -machnęłam niedbale łapą- W każdym razie to pilne. Poradzicie sobie bezemnie! -ostatnie słowa mówiłam już zbiegając z pagórka.
***
Nie rozpoznawałam tych śladów i zapachów. Rose najprawdopodsobniej została porwana przez jakieś nie znane mi istoty. Pomimo niewielkiego strachu podążyłam śladami w nieznane. Doszłam do chatki, podobnej do mieszkania Terry. Zaczęłam się skradać do okna, żeby zobaczyć co jest w środku. Nie przeszłam nawet jednego kroku, a przed moim nosem pojawiła się moja towarzyszka, Lucy. Rozłożyła szeroko swoje smocze łapki.
-Nie idź tam! -szepnęła.
-Muszę ratować Rose! Pewnie jest w tym domu.
-Nie i już! Nie pozwolę ci! Nie wiadomo co to za istoty! -upierała się dalej.
-To co mam niby zrobić?!
-Ja pójdę. Mogę się stać niewidzialna.
Zamrugałam oczami. Odwaga smoczka mnie zadziwiła.
-No... dobrze. Tylko bądź ostrożna, Lu!
<Rose, sory, że tak długo. Ale jak przebiegała wasza rozmowa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz