Usłyszałem hałas w jaskini.. Mojej siostry. Wszedłem do środka.
-Seitti? -powiedziałem zdziwiony- Ty... Żyjesz!
Spojrzała na mnie ze smutkiem.
-Tak, ale... Z resztą sam zobacz.
Podała mi kartkę, na której zapisane były następujące słowa:
"Nie ma sensu pisać za dużo. Po prostu: odchodzę. Nie mówię "do widzenia", bo chyba już się nigdy nie zobaczymy. Żegnajcie. Zwłaszcza... Ta osoba będzie wiedziała, że o nią chodzi. Z poważaniem, Seitti."
-Jesteś tego pewna? -spytałem.
Kiwnęła stanowczo głową.
-W takim razie idę z tobą!
Uśmiechnęła się przez łzy. Dopisałem pod listem:
"Juana też nie szukajcie bez potrzeby"
-Dlaczego to robisz? -spytała jednak.
-Będzie jak za dawnych czasów. Nic mnie tu nie trzyma. Odkryłem swój charakter: nigdzie długo nie usiedzę.
Seitti przytuliła mnie mocno po czym wybiegliśmy z jaskini. Nasza podróż będzie trwała dalej, na południe. Nie będziemy szukać już spokoju. Przygoda czeka...
Seitti i Juan odchodzą. Tak nagle i szybko, bo długie pożegnania są jeszcze bardziej bolesne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz