-Blue, to.. to dzięki tobie ta wataha powstała. Tyle przygód się
wydarzyło, tyle radosnych chwil tu było. Dla mnie, jeżeli odchodzisz z
watahy, to prawie tak samo, jakby ta wataha nigdy nie została stworzona.
Wiadomo, że były tu też złe chwile, ale to było mineło, jeszcze tyle
możesz zrobić, w ogóle... Błagam Cię.. pozostań w watasze, to Ciebie
nadal będą słuchać wilki z Twojej watahy. Nawet jeśli opuścisz nas,
będziemy Cię pamiętać. Jeżeli masz zamiar już odchodzić.. wiedz, że to
dzięki tobie żyję, urodziłem się by dołączyć do watahy, gdyby tej watahy
nie było.. nie istniał bym- powiedziałem i zacząłem iść w bezkresną
oddal, a kot od Blue mi towarzyszył. Stanąłem na chwilę i odezwałem się
do kota- Idź.. biegnij do Akiki, to twoja nowa pani. Podbiegłem do założycielki Watahy. -Blue, odchodzę z watahy, Akiki i tak mnie nie pokocha, a jeżeli nie ona.. to nikt. Wyciągnąłem nóż, którym szantażowałem Akiki -Żegnaj..- powiedziałem i.. zapadła ciemność.. nie czułem bólu, lecz wiedziałem, że żyję. (Blue, ten kot będzie szczęśliwszy u Akiki..) Obudziłem się w znajomym miejscu, lecz nic nie widziałem, czułem zapach chatki Terry. Nie mogłem się ruszać, mogłem jedynie pytać się w myślach ,,Co jest...?!'' <Terra...?> |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz