Usłyszałem straszliwy krzyk. Na tych miast się zerwałem i podbiegłem do Terry.
-Co się stało? Wszystko w porządku?-zapytałem przestraszony.
-To był sen.... Straszny.
-Spokojnie. Nic się nie stało więc nic się nie stanie. Śpij. Jeszcze
noc.-uspokoiłem ją i poczekałem jak zaśnie. Była taka urocza gdy spała.
Zaraz miało świtać. Pobiegłem do lasu. Tam upolowałem dorodnego jelenia i
nazbierałem polnych kwiatów. Rozsypałem je od łoza Terry do stołu z
wikwintnym śniadaniem. Teraz czekałem aż się obudzi.
Terra? Śniadanie podano.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz