- Na... Naruto?- nie mogłam uwierzyć.
- Tak, kochanie.
Zmarszczyłam brwi. "Kochanie?"
- Naruto, odszedłeś... To co było... już dawno.. minęło.- z trudem wypowiedziałam te słowa. Oboje dobrze wiedzieliśmy, że to co nas łączy nie może się tak po prostu skończyć...
- Ale, Repley... Kochanie!- zaczął.
- Nie. Nie kochanie. Nie...- szepnęłam, a po policzku spłynęła mi gorąca łza.
Otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale jednak zrezygnował.
<Naruto, to koniec. Chyba... że masz jakiś dobry powód...XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz