poniedziałek, 31 grudnia 2012

Od Greilla

Obudziłem się... Dziś Sylwester! Jeden z moich ulubionych dni w roku! Jednak czuję się dziwnie, tyle mogę powiedzieć. Zarazem smutno, ale też wesoło, co to może być? Nie, nie przyznam się samemu sobie, że takie roztargnienie oznacza tylko... A i tak pewnie jest to bez wzajemności, jak zawsze... Nagle coś mi się przypomniało... Muszę zrobić Lyce prezent... Ja głupi zapomniałem na Święta... To niech nie zapomnę przynajmniej w Sylwestra! Tylko co jej dać, co jej dać?! Czego pragnęła...? Hmmm... Chciała, żebym zaczarował jej talizman, by mogła zmieniać się w człowieka gdy zechce, ale... Ja zrobię jej specjalny, oddzielny naszyjnik, taki żeby był specjalnie ode mnie. Bo bardzo lubię Lykę, a może nawet... Nie, nie umiem w jakiś sposób pogodzić się z tą myślą. Zabrałem się do pracy. Jako, że w zimie mieszkamy w jednej jaskini, udałem się do mojej, żeby mieć spokój. Efekt mojej pracy wyglądał tak:
http://wl.static.fotolia.com/jpg/00/46/04/12/400_F_46041211_G6u1gs8ITOWLwgsUkvBBbIC7lRET6j0C.jpg

Poszedłem w stronę naszej wspólnej od pewnego czasu jaskini. I wilków, i ludzi... Lyki tam nie zastałem, ale była tam Sayona, która powiedziała, że najprawdopodobniej znajdę Lykę nad Jeziorem Zachodu Słońca. Pobiegłem tam od razu. I rzeczywiście - zastałem Lykę wyczyniającą najróżniejsze i najdziwniejsze figury na zamarzniętym jeziorze.
- Hej Lyka! - zawołałem z daleka ze zrobionym przeze mnie naszyjnikiem w zębach. Wadera odwróciła się szybko i odkrzyknęła mi:
- Cześć Greill! - zawołała, po czym zachwiała się na łapach i wywróciła na lód. Ja przyspieszyłem i nie zahamowałem w porę docierając do lodu więc... Dotarłem do Lyki jadąc na łapach.
- Uważaj! - krzyknąłem.
- To ty uważaj! Nic mi nie będzie! - odparła Lyka, która jednak pomogła mi się zatrzymać, chociaż sama ;edwo stała na zamarzniętej tafli jeziora.
- Co ty tak właściwie tu robisz? - spytałem.
- Ja... Zabijam czas... - powiedziała - ...Fajnie, że jesteś! Nieciekawie było mi samej. - powiedziała spoglądając mi znienacka w oczy. Ja szybko odwróciłem wzrok. Peszyło mnie to, tym bardziej, że jeszcze dodatkowo to ONA w nie spoglądała. Postanowiłem zrobić to, co było tak naprawdę sednem mojego przybycia do niej.
- Na Święta zapomniałem głupi o prezencie... Bo w ogóle zapomniałem, że są... Więc... Więc postanowiłem DZIŚ dać ci prezent! Tak... Tak na dobry początek tego roku... - mówiłem chaotycznie dobierając słowa. Potem zwiesiłem Lyce na szyi prezent ode mnie... Zadziałał jak trzeba. Zmieniła się w człowieka i... Znów zachwiała się wywracając na lód. Sam przybrałem ludzką postać i rzuciłem się jej pomóc.

( Lyka? )



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz