wtorek, 2 października 2012

Od Starshine C.D. Sayony

Razem z Rose zawyłyśmy jak najgłośniej. Poczułam jak drży powietrze. Zrobiło mi się cieplej w sercu - taki hałas to usłyszy cały las! Po paru minutach ujrzałyśmy biegnącego wilka- to była Sayona! Byłyśmy uratowane. Wilczyca zniknęła nam z pola widzenia chowając się za gęstą kępą drzew. Ale nie pojawiła się po drugiej stronie tak jak powinna. Zamiast tego usłyszałyśmy wołanie o pomoc. Nie czekając zbiegłyśmy na dół w stronę, gdzie powinna się znajdować nasza przyjaciółka. Widok był przerażający: wielki, czarny wilk z posklejaną od brudu sierścią próbował udusić Sayonę. Gdy nas ujrzał zawarczał, zjeżył sierść i ruszył w naszym kierunku. Razem z Rose związałyśmy go łańcuchami z powietrza. Niestety nie potrwało to długo: wilk uwolnił się odrzucając nas do tyłu. Zrobiło mi się słabo. Ale dojrzałam pewną okazję! W pobliżu czarnego wilka nie było żadnej z nas. Podniosłam się więc, stanęłam mocniej na łapach po czym z całą swoją mocą szczeknęłam. Fale powietrza tym spowodowane wyrzuciły wilka wysoko w powietrze. Spadł i nie podniósł się. Ostrożnie do niego podeszłam. Nie żył. Odwróciłam się więc, żeby zobaczyć co z dziewczynami. Nie zdążyłam zrobić nawet kroku, gdy poczułam okropny ból na prawej tylnej nodze. Przecież wilk był martwy! Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, wilk rozpłyną się w powietrzu. Rana po ugryzieniu bardzo przeszkadzała, jednak udało mi się dojść do Rose i Sayony. Wyglądały dobrze.
- Nic wam nie jest? - zapytałam.
- Nam nie. - odpowiedziały. - Ale ty...
- To nic... Teraz mamy ważniejsze sprawy na głowie. Chyba czas wracać do domu...

<Sayona albo Rose, dokończycie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz