Podążałam za wilczycą w milczeniu, szłyśmy przez wiele korytarzy, aż w końcu znalazłyśmy się w pięknej kryształowej jaskini.
-Proszę usiądź.-powiedziała i wskazała łapą miejsce w którym mam usiąść. Ja posłusznie usiadłam w wskazanym mi miejscu,
wilczyca również usiadła. Zamknęła oczy, nagle otworzyła je, świeciły się jej w czystym żółtym kolorze.
-Spotka cię coś niesamowitego, odnajdziesz to co było zaginione lecz nie
nacieszysz się długo tym szczęściem...-powiedziała, zamknęła z powrotem
oczy i otworzyła je, były teraz normalne.
-A co to ma znaczyć?-zapytałam się.
Tajemnicza wilczyca uśmiechnęła się do mnie i powiedziała jeszcze jedno słowo:
-Karen...-po wypowiedzeniu tego słowa znikła.
Siedziała w tym samym miejscu jak sparaliżowana.
-Mój brat?-powiedziałam nawet nie panując nad własnym głosem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz