-Wrócić? Ale gdzie chcesz wracać? -spojrzałam zdziwiona na Sayonę. Miała
zamglone oczy i było widać, że ledwo co się trzyma na nogach- Proszę,
nie! Pójdziemy razem do Terry, tylko musisz nas zaprowadzić. Wszystkim
nam przyda się jakieś badanie! Wiem, że to nie jest przyjemne, ale nie
możemy tego tak zostawić... Nie wiem co to był za wilk, ale nie był
normalny. Był martwy a jednak się poruszał! Proszę, nie zostawiaj nas!
Właśnie po to wtedy z Rose zawyłyśmy...Żeby wezwać pomoc... Nie mogłyśmy
znaleźć drogi... A teraz musimy się spieszyć. Łapa boli mnie co raz
bardziej... Proszę...
Sayona zastaniwiła się chwilę po czym powiedziała:
-No dobrze, już dobrze. Zaprowadzę was.. yyyy znaczy nas. Skoro tak bardzo ci na tym zależy... to też tam pójdę.
I ruszyłyśmy dalej. Z każdym krokiem czułam się coraz gorzej. Po dłuższym czasie nie mogłam już wytrzymać bólu w lapie.
-Hej.. dziewczyny, poczekajcie chwilę... Nie mam już siły...- ostatnie
słowa wypowiedziałam szeptem. Nagle świat zaczął robić się coraz
jaśniejszy a kształty rozmyte. Nie mogłam nic powiedzieć, ale słyszałam
znacznie wyraźniej.
<Sayona, Rose dokończycie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz