- Jasne.- odpowiedziałem z uśmiechem.
" Wtedy też tak się zaczęło..."- pomyślałem i posmutniałem.
Świetnie pamiętałem jak to było...
Ja i Sheron byliśmy synami pary beta, więc wiele samic starało się zawrócić mi w głowię, ale... Żadnej się nie udało, do czasu... Kiedy poznałem Julię.
Była pierwszy dzień w watasze, podeszła i spytała czy ją oprowadzę i... Trafiony, zatopiony!
Na początku pięknie się nam układało, ale... Ona...
Na samą myśl o tym w oczach kręciły mi się łzy...
Oszukała mnie... Zdobyła nasze zaufanie, tylko dla tego, że zawsze stałem po jej stronie! A potem... Sprowadziła do naszego stada chyba dwadzieścia czarnych wilków które zabiły... Chyba wszystkich... Nie wiem... Mi i mojemu bratu udało się uciec. Nie mam nawet pojęcia czy moim rodzicom udało się przeżyć!
Dowodzącą tamtych wrogich wilków była niejaka Enen... Albo Eden... Nie jestem pewien.
Kiedy zorientowałem się, że Emily patrzy na mnie ze smutkiem, od razu się uśmiechnąłem.
Oprowadziłem ją po watasze, pokazałem jej na samym początku Polanę Tysiąca Westchnień, Księżycowy Las, oraz resztę terenów.
Kiedy słońce chyliło się ku zachodowi, nam pozostało jeszcze tylko jedno miejsce...
- Sheron!- zawołała go Savana.
Pożegnaliśmy się, a ja i Emily poszliśmy na Molo.
< Dokończysz, Emily? :)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz