Mrok i Światło
Już od jakiegoś czasu byłam członkiem Watahy Żywiołów. Poznałam tereny
Księżycowego Lasu, Pola Tysiąca Westchnień, Łąkę Spokoju i wielu innych
miejsc watahy.
Zaprzyjaźniłam się z niektórymi wilkami np. Luną i Colet. Tylko szczenięta trzymały się ode mnie z daleka.
Pewnego słonecznego dnia (kilka przed pełnią), Blue wybiegła z głębi lasu.
- I jak było na polowaniu – spytałam
- Słabo. Przemierzyłam prawie cały las i nic. Nawet zwykłej myszy nie
znalazłam – odpowiedziałam spoglądając na mnie smutnym wzrokiem
- Może pójdę i się rozejrzę – zaproponowałam
- Dobra, ale od razu mówię, nic nie znajdziesz
Kiedy szłam przez las zaniepokoiła mnie martwa cisza. Niebyło słychać
ptaków, a nawet szeleszczących liści choć było dzisiaj wietrznie. Nagle w
oddali zauważyłam światło na wzgórzu. Światło zaczęło robić się coraz
większe, aż przybrało kształt wilka. Zaczęłam przyglądać się zwierzęciu i
z przerażeniem stwierdziłam, że znam tego wilka. Postanowiłam jak
najprędzej z tam tond uciec. Zaczęłam biec jak najszybciej. Kiedy byłam
już daleko postanowiła zwolnić.
Nocą dręczona wspomnieniami o wilku nie mogłam zasnąć. Zaczęłam myśleć o
swoim starym stadzie. W mojej watasze wszystkie wilki mroku i były
nieśmiertelne. Tylko ja niestety nie. Wiedziałam , że kiedy się
urodziłam, w innym stadzie urodziła się wilczyca światła, która można by
powiedzieć była moją,, kopią”. Przez to, że byłyśmy prawie identyczne
nie byłyśmy do siebie przyjaźnie nastawione.
Następnego dnia byłam strasznie rozkojarzona. Kiedy przy wodopoju
niektóre wilki próbowały ze mną porozmawiać ja odchodziłam nie odzywając
się.
- No dobra – odparła Luna – Wiemy, że milczenie i ignorowanie nas jest normą ...
- Ale dziś przeginasz – dokończyła Colet, bacznie przypatrując się mnie
- To nic. Po prostu dręczą mnie wspomnienia – odpowiedziałam spuszczając wzrok
- Choć. Przejdziemy i spróbujemy coś na to zaradzić – zaproponowały Luna i Colet...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz