Wyrzucona przez brata z rodzinnego domu uciekłam od niego, zmierzając ku mojego ulubionego azylu.. ku pewnej polanie.
Na polanie z mgły wybiegł jeleń, a za nim 8 dziwnych wilków. Jeden stanął obok mnie..
-Oh, na Zeusa! To żywa wadera!- Zdziwił się- Uciekaaać!!! - I grupa
wilków w jednej chwili zniknęła. A ja poczułam jak ktoś mnie gryzie.. i
zemdlałam..
Obudziłam się w jakimś lesie.. ku moim oczom ukazał się obcy wilk.
-Witaj.- Powiedział biało-czarny wilk.
-K.. Kim jesteś?!
-Jestem Tolan- Powiedział i uśmiechnął się.
-Gdzie jestem?!-Spanikowałam
-W Księżycowym Lesie.. widać,.. że jesteś tu nowa.- Obszedł mnie i zaczął węszyć - Ten zapach.. to.. woń z Polany Zmarłych.
-CZEGO?!- Tolan milczał.. lecz odrzekł
-Znasz Blue?
-Nieee...
-Ooo.. to ona! Mnie tu nie było!- I odbiegł.
Zza zarośli skoczyła na mnie brązowa wilczyca.
-Co tu robisz?!-Warknęła, spojrzała mi w oczy i szeptnęła- Widzę, że jesteś samotniczką.
-Nooo..-Zesmutniałam.
-Ej, chcesz dołączyć do watahy?- Zapytała przyjaźnie
-No jasne!
-Ale opowiedz mi o sobie- Odrzekła wadera i usiadła.
-Mam na imię Kate, mam rok, brat mnie wygnał z rodzinnego domu..- Zaczęłam myśleć o niebieskich migdałach..
-Wiesz... już jesteś w watasze.. - I uśmiechnęła się blado..- Chodź,
poznam Cię z osobnikami z watahy. A i mam na imię Blue, jakby coś.
Blue, dokończysz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz