środa, 28 listopada 2012

Od Starshine "Przez Las"


Deszcz lał się z nieba strumieniami, istne oberwanie chmury. Drzewa dawno zrzuciły większość swoich liści, tylko nieliczne z nich pozostały jeszcze uczepione gałęzi, woda przedzierała się bez trudu przez puste przestrzenie w "dachu" lasu. Biegłam prosto przed siebie, zostawiając odciśnięte w błocie ślady łap, dopóki moim oczom nie ukazał się widok jaskini Blue. Na ostatnim odcinku znacznie przyspieszyłam z chęci jak najszybszego znalezienia się w suchym miejscu. Wskoczyłam do groty, a gdy stanęłam już w środku, strzepałam z siebie wodę. Poczułam zapach dymu pochodzącego z wnętrza jaskini.
-Chyba mus to być na prawdę pilna sprawa, skoro przychodzisz do mnie w taką pogodę. -powiedziała wilczyca wychodząc zza rogu.
-Tak. Robi się coraz bardziej niebezpiecznie. Nie powinniśmy już dłużej czekać.
Blue westchnęła i wbiła wzrok w ziemię.
-Chodź do środka. Trzeba to wszystko na spokojnie przemyśleć.
Alfa odwróciła się i poszła do wnętrza jaskini. Podążyłam za nią aż do pomieszczenia zwanego pokojem dziennym. Po środku paliło się ognisko. Zbliżyłam się do niego i przymrużyłam oczy. Poczułam przyjemne ciepło.
-Narcyz je rozpalił. -rzekła Blue widząc moje zadowolenie. Usiadła na przeciwko i odwróciła głowę- Miło z jego strony, prawda? -dodała z wymuszonym uśmiechem.
Skinęłam na potwierdzenie. Domyśliłam się ukrytego przesłania. Słyszałam o relacjach Blue z Juanem i dowiedziałam się też o ich rozstaniu. Jak szybko się zaczęło, tak nagle skończyło. Nie skupiałam jednak swojej uwagi na tej sprawie bo, jak wiadomo, nie znam się na sprawach miłosnych. I bynajmniej nie takie problemy sprowadziły mnie do jaskini alfy.
-Zwierzęta znikają. -zaczęłam- Próbowałam razem z Sayoną znależć konkretną tego przyczynę.
Wilczyca wpatrywała się bez emocji w ogień a blask płomieni oświetlał delikatnie jej pysk. Wyglądała jak zahipnotyzowana. Nic nie odpowiedziała, ciągnęłam więc alej.
-Bez rezultatów. Możemy się tylko domyślać. A do głowy chyba każdego z nas przychodzi tylko jedno stwierdzenie. Duchy.
Przerwałam na chwilę. To słowo od jakiegoś czasu jest źródłem niepokoju w naszych sercach. Dobrze wiemy, że stanowią dla nas poważne zagrożenie. I, jak się okazuje, to nie tylko duchy Czarnych Wilków są niebezpieczne. Te, które co prawda mi pomogły, teraz rządają bym została ich przywódczynią. Tyle, że ja się na to nie zgadzam.
-Sądzisz, że powinniśmy jak najszybciej wyruszać? -Blue przerwała ciszę. Kiwnęłam głową- A co ze ślubem Rose i Narcyza?
Byłam przygotowana na to pytanie. To jasne, że lepiej jest wyruszać na tak niebezpieczną wyprawę już jako nowożeńcy. Bo jeśli coś by się stało? Odrzuciłam od razu te myśl. Nie pozwolę na to.
-Ślub ma być dopiero w Mikołajki. Przez ten czs sytuacja może się pogorszyć. Duchy nieśpią, już mamy jedną ofiarę. Każdego może spotkać taki los jak Seitti. To prawda, oni nie zabijają swoich ofiar. Tylko każdy wilk, który zostaje zaczarowany, zwraca się przciwko nam. Na prawdę ciężko jest walczyć z kimś, kto bądż co bądż jest nam bliski.
Zapadła długa chwila ciszy. To zrozumiałe. Niewykluczone, że misja może skończyć się najgorszym.
-Którędy chciałabyś iść? -spytała w końcu.
Nad tym się nie zastanawiałam. Sprawa jest jednak dość prosta. Miejsce, do którego będziemy się kierować znajduje się na północny-wschód od naszych terenów.
-Najszybsza droga prowadzi przez Zakazane Tereny. Przez Las.

<Jaka decyzja, Blue?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz