Blue... no tak. Zamyśliłam się. To, że Juan był w niej zakochany, było
widać na pierwszy rzut oka, ale nie spodziewałam się, że mogłaby go
odrzucić.
- Co się tak właściwie wydarzyło? - spytałam cicho.
- Nie wiem! - prawie krzyknął, gdy wybuchły w nim emocje - Najpierw
byliśmy parą, byłem tak cudownie szczęśliwy, a potem po prostu oznajmiła
mi, że to jednak nie to i że tak będzie lepiej! Uważa mnie za
niegodnego tytułu samca alfa czy może po prostu niegodnego jej? Istiss,
ja ją kocham!
- Wiesz, może Blue po prostu uważa, że to nie jest to, że to nie ten
jeden jedyny związek na całe życie. Nie chce się w to angażować, bo
prędzej czy później któreś z was zostanie zranione dużo bardziej niż
teraz.
- Ale to boli...
- Boli. I będzie bolało, ale w końcu przechodzi, wiesz?
Spojrzał na mnie wzrokiem przepełnionym emocjami. Zawsze byłam dobra w
odczytywaniu czyichś intencji - Calthaniel nazywał to intuicją, a ja
darem. W każdym razie Juan był rozdarty, a ja nie byłam pewna, jak mogę
mu pomóc. Miałam tylko jeden pomysł i to niezbyt dobry... ale w sumie
warto spróbować.
- Juan, a może wybierzemy się nad wodospad? - zaproponowałam - Nazywacie
go Wodospadem Smutku, ale moim zdaniem to głupia nazwa. Nikt nie lubi
być smutny.
- Blue nie byłaby zachwycona. - mruknął cicho - Niedługo mam wartę.
- Ja też - roześmiałam się, podrywając się do góry - Ale kogo to obchodzi? Choć, zabaw się trochę... Nie zaszkodzi ci!
<Juan? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz