**Przed "Spotkaniem z Hadesem"**
Czułam się podle.
Juana mnie kochał, a ja...
A ja...
Najgorsze było, że też go kochałam.
- Przykro mi.- powiedziałam i po chwili milczenia pocałowałam go i odbiegłam.
** Po "Spotkaniu z Hadesem"**
Kiedy stanęłam na łapy nie mogłam się pogodzić z myślą, że to co teraz zrobię będzie nie odwracalne i... Sam ten fakt zabijał mnie samą od środka. Kochałam Juana...
Najbardziej na świecie.
Ale musiałam to zrobić.
Ze mną nie miał by dobrego, życia... Czemu? Bo jestem samicą alfa. Same obowiązki.
Nic tylko obowiązki i... i mało czasu dla ukochanej osoby.
Więc teraz musiałam go skrzywdzić. By potem nie cierpiał.
Kiedy go znalazłam zaczęłam:
- Juan... Musimy porozmawiać.
- Tak, ukochana?
Znów poczułam się jak potwór.
Ale... Robiłam to dla jego dobra.
- Juan... Nie może być razem...
- Co się stało... Dlaczego?- jego twarz wykrzywił delikatny grymas bólu.
- Ja...- wbiłam wzrok i pazury w ziemię i szepnęłam- Jeśli z tobą będę... Jestem samicą alfa. Nie będę miała dla ciebie czasu... To tylko przyniesie ci ból...- zagryzłam wargę by powstrzymać łzy.
- Co?- nie mógł uwierzyć.- Nie prawda...
- Przykro mi Juan. Nie jestem gotowa na chłopaka, związek...- przerwałam mu.
Zapadała chwila ciszy.
- Ale... ja cię kocham.- wyznał.
Po moim policzku spłynęło kilka gorących łez.
- Ja ciebie też... Ale nie możemy być razem...
Jakaś moja mała część cieszyła się z tego zerwania... Poniekąd... Poniekąd byłam wolna. Ale ta druga, większa część cierpiała... Bardzo cierpiała.
< Juan, przykro mi. Tak musi być. Ja też tego nie chcę, ale muszę... Możesz spróbować o mnie walczyć... Może przekonałabym się, że to właśnie przynosi ci ból...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz