Wodziłam wzrokiem za odchodzącym Juanem.
"Tak będzie lepiej"- próbowałam sama się do tego przekonać.- "Och! Kogo ja próbuję oszukać!"
I wtedy doszło do mnie, że... że próbowałam oszukać samą siebie.
Uczucie którym go darzyłam było zbyt silne by się tak po prostu... skończyło.
Ale teraz było już za późno... Za późno by się łudzić, że zapomnimy o tym wydarzeniu.
Kiedy upewniłam się, że postać rudego wilka zniknęła za drzewami wybuchnęłam płaczem.
W końcu zmęczona tym wszystkim skuliłam się w kłębek pod drzewem na Polanie Tysiąca Westchnień i zasnęłam.
Rano, gdy się obudziłam potrafiłam znowu racjonalnie myśleć.
Pobiegłam do wodopoju. Zagarnęłam w usta jak najwięcej krystalicznie czystej wody, a w mojej głowie pojawiła się myśl.
Nie było już Juana, Carlito, Nut..
Zerwałam z szyi talizman.
-Koniec z przeszłością. Jest tylko tu i teraz.- szepnęłam i wrzuciłam go do wody. Patrzyłam jak opada na dno.
"Dobrze zrobiłaś"- w mojej głowie zabrzmiał znany mi głos. Głos Hadesa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz