Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Stałam naprzeciwko mojego najlepszego
przyjaciela - naprzeciwko wilka, który znał mnie lepiej niż ktokolwiek
inny. Wilka, którego nie widziałam od ponad roku.
Wydoroślał, zdecydowanie wydoroślał. Zmężniał, a jego blizna stała się
mniej widoczna. Wydarzenia z naszej przeszłości odcisnęły na nim piętno,
ale wciąż był tym samym uroczym Calthanielem - jedyną osobą z
przeszłości, jaka mi pozostała.
- Och, Calthaniel! Jak to możliwe? - z oczu popłynęły mi łzy szczęścia - Tak bardzo za tobą tęskniłam...
- Ja za tobą też, Istiss, ale musiałem odejść. Wiesz o tym.
- Wiem. - wymamrotałam, wtulając się w jego ciepłe futro. - Wybaczyłam
ci już dawno, po prostu... po prostu tak się cieszę, że cię widzę!
Szukałam cię od dawna. Jak ci się wiodło?
- Dołączyłem do innej watahy.
- Serio? - zaciekawiłam się - I jak? Jacy oni są?
- Inni - wzruszył ramionami - Mili. Ale nie wszyscy. Jak na razie słabo
ich znam, najlepiej chyba alfę. Nazywa się Blue. Musisz ją poznać, może
ciebie też przyjmie!
Kiwnęłam głową w zamyśleniu. Odwróciliśmy się z zamiarem odnalezienia
nowej watahy Calthaniela, ale nie musieliśmy szukać. Oni znaleźli nas.
<Heeej, kto nas zobaczył w lesie? zapraszam do kontynuacji :)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz