Podskoczyłam radośnie. Juan wstał z krzywą miną i wskazał łapą
odpowiedni kierunek. Do Wodospadu było blisko, a widoki zachwycały.
- Tu jest ślicznie, Juan! - zawołałam i wskoczyłam do wody, chlapiąc
wszędzie dookoła. Szybko okazało się, że to nie był najlepszy pomysł -
nigdy jeszcze nie było mi tak zimno i wyskoczyłam z wody chyba jeszcze
szybciej, niż do niej wpadłam; w końcu jestem wilkiem powietrza, nie
lodu. Stałam na brzegu, otrzepując się, parskając i śmiejąc się
równocześnie, co dawało dość ciekawy efekt, ale Juan wciąż wpatrywał się
we mnie tym samym zmęczonym wzrokiem, co wcześniej.
- Dosyć tego. - wywróciłam oczami - potrzeba ci mocniejszych wrażeń. Co jest za tamtymi drzewami?
- Droga do Dżungli. - wilk wzruszył ramionami - Ale to nie jest bezpieczne miejsce.
- Bezpieczne, niebezpieczne, jakie to ma znaczenie? Chodź, zabawmy się
trochę. Musisz się rozerwać! Byleby nie dosłownie... No chodź!
<Juan? wybacz, że dopiero teraz, całkiem o tym zapomniałam ;)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz