Sufit
zmienił się powoli w przejrzyste niebo. Promienie słońca rozświetliły
przestrzeń wokół nas, a podłoga do tej pory wyłożona kamieniem obrosła w
soczysto zieloną trawę. Młode drzewa zajęły miejsce ścian. Spojrzałam
na portal. Światła w środku zniknęły, a kolumny zaczęły oplatać pnącza,
na których zakwitały natychmiast śnieżnobiałe kwiaty. Duchy opuszczały
powoli moje ciało i pojawiły się przede mną.
-Kim jesteście? -spytałam. -Jesteśmy duchami wilków z Kryształowej Watahy. -odpowiedział największy z nich. -To wy mi pomogliście pokonać Eden? -Nie... To były czarne duchy. Tylko nas udawały. Wcześniej sprzymierzyły się z Eden, ale ta zaczęła zmieniać elementy ich umowy i oszukiwać. Pozbyły się jej za pomocą ciebie. Przeszedł mnie dreszcz na samą myśl, że tkwiły we mnie złe duchy. -My w tym czasie byliśmy uwięzieni. Ale teraz już na prawdę koniec! Czarne Duchy zostały wygnane do Nieskończonej Krainy. -A co z żywiołami moich przyjaciół? -spytałam z niepokojem. -Zostaną im zwrócone. Obejrzałam się do tyłu. Calthanielowi i Lyce zaświeciły się talizmany, na kolory ich żywiołów. -A co z żywiołem Blue? Będzie z powrotem wilczycą wody? -To zależy od jej decyzji. -A... Ziemia? Odebrali Ziemię Seitti, tak? Ona jeszcze żyje? Największy z wilków zwiesił głowę. -Czar co prawda został zdjęty i wilczyca jest wolna, ale ma bardzo mało sił... Za mało... Obróciłam się i zobaczyłam jak moi towarzysze schylają się nad czymś... albo kimś. Podbiegłam natychmiast do wilków. Tak, to była Seitti. Ale... jeszcze żyła. -Seitti? -spytałam z nadzieją. -Dziękuję wam -powiedziała dość cicho- Pozdrówcie Juana... I całą resztę... -wilczyca rozejrzała się po schylonych nad nią twarzach- Życzę wam szczęścia! -Seitti! Nic ci nie będzie! -pocieszała Sayona- Zaraz cię uleczę! -Obawiam się, że to nic nie da. -powiedział przywódca Kryształowej Watahy- Ale nic nie zaszkodzi spróbować. <Gringer? Powiesz coś? Może ją uratujesz? XD I jeszcze Blue: możesz zmienić żywioł!> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz