poniedziałek, 10 grudnia 2012

Od Calthaniela

Gdy byłem mały często śniła mi się wędrówka, w którą pewnego dnia planowałem wyruszyć. Była nieporównywalnie inna od tej, którą przyszło mi podjąć, ale ten śniony co noc sen pamiętam do dziś. Było ciemno, a drogę przez las wskazywało mi światło księżyca. Spod moich łap umykały małe leśne stworzenia, a za drzewami przemykały zwinne jelenie. Najważniejsze było jednak to światło prowadzące mnie wciąż naprzód i naprzód.
Czy to przypadek, że idąc dziś przez las widziałem ten sam blask, który kiedyś w moich snach prowadził mnie ku Watasze Żywiołów? Oczywiście nie było zwierząt na tyle głupich, by podchodzić do samotnego wilka w środku nocy, ale atmosfera panowała ta sama, którą kiedyś przeżywałem co noc.
Gdy wyłoniłem się z lasu, ujrzałem jasno oświetloną sylwetkę wilczycy. Blue siedziała nad strumykiem ze zwieszonym łbem, wpatrując się w wodę z dziwnym wyrazem pyska. Usłyszała trzaśnięcie gałązki pod moją łapą i odwróciła się zdziwiona.
- Calthaniel? – spytała – Co ty tutaj robisz?
Wzruszyłem ramionami i usiadłem koło niej.
- Spaceruję. Jak się czujesz?
- A jak się mam czuć? Seitti jest bliska śmierci. Co ze mnie za alfa, skoro nie potrafię jej pomóc?! Moja własna wataha na mnie liczy, a nie jestem w stanie zrobić nic! Nic, Calthaniel! Uch, głowa mi pęka.
- Nie musisz zawsze być idealna. – powiedziałem cicho – Nikt nie musi i nikt nie może, taka jest kolej rzeczy. Czasem nawet alfa musi zdać się na kogoś innego.
- Nie mogę. – potrząsnęła łbem – Oni mnie potrzebują.
- Właśnie. W takim stanie na nic im się nie przydasz. – mrugnąłem zawadiacko – Powinnaś odpocząć.
- Nie potrafię zasnąć. – wzruszyła ramionami, odwracając wzrok.
- Więc chodź ze mną. – zaproponowałem nieoczekiwanie - Odkryłem pewne miejsce i chętnie ci je pokażę. Chociaż na chwilę przestań się umartwiać. Kiedy wrócimy, znów przejmiesz kontrolę nad watahą i wszystko wróci do normy. Co ty na to?

<Blue? Pójdziesz ze mną? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz