Patrzyłam przed siebie niewidzącym wzrokiem.
Mogłam znów mieć żywioł... Wody?
Ale na razie nie zawracałam sobie tym głowy.
Przed moimi oczami Gringer niósł na plecach już prawie martwą Seitti.
W moich oczach zalśniły łzy. Dlaczego?... Może ze szczęścia?... Smutku?...
Właściwie dlatego, że doszło do mnie, że Gringer naprawdę kocha Seitti... Rose Narcyza, a Zondazmo Cardenze...
Ale ja jakoś nie mogłam nikogo pokochać.
Czy miałam już na zawsze pozostać pusta.... sama... bez miłości?
Ale jak bym już miała zawiązać z kimś związek- chciałabym by nie wyglądało to tak, że ja cały czas muszę się starać by wszystko było dobrze... Miło by było gdyby jakiś samiec zaprosił mnie na randkę...
Och! Czy zawsze ja będę musiała brać sprawy w swoje ręce?
- " And now I'm lost in paradise..."- zanuciłam słowa mojej ulubionej piosenki.
I teraz jestem zagubiona w raju...
Ta piosenka dobrze do mnie pasowała- miałam dom, własną watahę, przyjaciół... Ale nie miałam miłości... Byłam zagubiona w raju.
< Ktoś dokończy?>
<p.s. Starshine i (mam nadzieję) Seitti oczywiście jeszcze dokończcie post Gringera! To było... Takie moje wtrącenie...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz