Blue była zaskoczona naszą wiadomością. Na dowód pokazaliśmy jej miejsce walki, gdzie jeszcze leżała Eden.
-Dobra, możemy już iść. -powiedziała po dokładnym zbadaniu martwych. Na
Polanie Tysiąca Westchnień rozeszliśmy się w swoje strony. Wróciłam do
swojej jaskini i cała się trzęsłam. Nie tylko z zimna... Ale i z nerwów.
Muszę o tym powiedzieć! A jeśli to ma jakieś znaczenie... Nie
wytrzymałam więcej i pobiegłam do Blue.
-Czekaj! -zatrzymałam ją- Chciałabym ci coś wyjaśnić... -wilczyca
spojrzała na mnie wyczekująco- Więc... to niezupełnie ja sama zabiłam
Eden... Prawie zginęłam. Kiedy już zamknęłam oczy... Pojawiło się
światło i grupa śnieżnobiałych wilków. Mówili, że są z Kryształowej
Watahy... -Blue drgnęła na te słowa i przerwałam- Coś się stało?
-Nie, nic... Mów dalej.
-Oni tak jakby... Wniknęli we mnie i dzięki temu znowu wstałam
walczyłam. Księżyc na mojej łapie i talizman się mocno świeciły, na
głowie pojawił mi się diadem, a moja sierść była zupełnie biała...To
tylko dzięki tym duchom wilków udało mi się pokonać Eden... Gdyby nie
oni... Już byłoby po mnie. A na koniec, zanim zniknęli, powiedzieli mi,
że... -zatrzymałam się. Chyba nie najrozsądniej by było mówić przy Blue o
tym, że nazwali mnie... Księżniczką. W końcu to ona jest alfą i uważam
to za słuszne- Powiedzieli, że dziękują i że wojna wreszcie skończona...
Wilczyca wyglądała na zamyśloną.
-To...M... Mogę już iść...? -spytałam niepewnie.
<Blue?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz