Eden
nie spodziewała się mojego ataku. Udało mi się ją ogłuszyć ale tylko
tymczasowo. Wilczyca szybko podniosła się. Zaczęłyśmy walczyć. Jestem
tylko nauczycielka szczeniat i nie umiem dobrze walczyć ale same
podstawy mi wystarczyły. dlaczego? Odpowiedź brzmi: kipiała we mnie
żądza mordu. Dopiero co się dowiedziałam, że Eden maczała palce w moim
życiu, a i teraz próbuje zabić Sayonę.
-Nie dotykaj jej!-wrzasnęłam i... rzuciłam się wilczycy do gardła. W tym samym momencie jakaś niewiadoma siła zaczęła mnie unosić (ok. umiałam latać ale to nie ja latałam tylko coś mnie unosiło). Kiedy znalazłam się ok. 2 metry nad Eden usłyszałam cichy szept.
-Rose...poświęcasz się dla przyjaciółki...to bardzo szlachetne...-po tych słowach jakiś magiczny pył osiadł na mnie. w końcu jednak wróciłam na ziemię. Eden i Sayona patrzyły się na mnie wielkimi oczami. Postanowiłam to wykorzystać i rzuciłam się na Eden. Jednak wilczyca była szybsza. Odepchnęła mnie z taką siła, że wylądowałam pod pobliskim drzewem. Ostrożnie otwarłam oczy. Zobaczyłam, że Eden szykuje się do skoku na Sayonę. Już się wybija...już leci...wydaje się,że na nią spadnie... W tym momencie moje ciało zareagowało odruchowo. Wystrzeliłam jak z procy i odepchnęłam Sayone na bok.Sama nie zdążyłam uciec. Eden musiała mnie ugryźć bo ból był nie do zniesienia.
<Sayona dokończysz?>
-Nie dotykaj jej!-wrzasnęłam i... rzuciłam się wilczycy do gardła. W tym samym momencie jakaś niewiadoma siła zaczęła mnie unosić (ok. umiałam latać ale to nie ja latałam tylko coś mnie unosiło). Kiedy znalazłam się ok. 2 metry nad Eden usłyszałam cichy szept.
-Rose...poświęcasz się dla przyjaciółki...to bardzo szlachetne...-po tych słowach jakiś magiczny pył osiadł na mnie. w końcu jednak wróciłam na ziemię. Eden i Sayona patrzyły się na mnie wielkimi oczami. Postanowiłam to wykorzystać i rzuciłam się na Eden. Jednak wilczyca była szybsza. Odepchnęła mnie z taką siła, że wylądowałam pod pobliskim drzewem. Ostrożnie otwarłam oczy. Zobaczyłam, że Eden szykuje się do skoku na Sayonę. Już się wybija...już leci...wydaje się,że na nią spadnie... W tym momencie moje ciało zareagowało odruchowo. Wystrzeliłam jak z procy i odepchnęłam Sayone na bok.Sama nie zdążyłam uciec. Eden musiała mnie ugryźć bo ból był nie do zniesienia.
<Sayona dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz