Rozejrzałem się nerwowo. Wszystko działo się tak szybko. Ale ja ją kocham, nie mogłem jej zostawić na pastwę losu.
- Będziemy tu tak stać czy jej pomożemy?! - krzyknąłem z pretensją
- Ja... nie zasłużyłam na pomoc... - powiedziała cicho Seitti
Jednak nikt nie zwrócił na to uwagi.
- Młodzieńcze, nic nie jest w stanie jej uratować. - powiedział przywódca Kryształowej Watahy
- Ja wierzę, że jest! - odpowiedziałem stanowczo - Starshine, znasz droge do wyjścia?! - zapytałem wilczycę
Wrzuciłem Seitti na swój grzbiet.
- Musisz przeżyć.. - szepnąłem - Dla mnie.
<Seitti? Starshine?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz