-Odwal się od niego, jesteś dla Wolpyx'a niebezpieczeństwem!- Warczała moja ciotka.
-I kto to mówi?- mruknął Grell
-Szukamy go od jego zaginięcia, nie przeszedł on Rytuału Krwi- Powiedział mój ojciec
-Chole*a!.. całkiem zapomniałem o tym!- pomyślałem.
-Jakim rytuale..?- zapytał Grell
-Każdy wilk w naszej rodzinie od pokoleń musiał poddawać się rytuale krwi... - powiedziałem
-Rodzic oddaje swe potomstwo w szydercze łapy szamanów, którzy poddają
wilka różnym testom, sprawdzając reakcję odcieni świeżej krwi [...] -
mówił ojciec
-To dlaczego mnie atakowaliście...
-...my przecież witamy się z tobą, zapomniałeś o naszych rodzinnych
zwyczajach? My się o ciebie troszczymy sprawdzaliśmy, czy to ty. -
odpowiedziała moja matka
-Niemal mnie zabiliście.. i to ma być kochająca rodzina?!- wstałem na równe nogi.
-... zmieniłeś się, Angelo. - prychnął Ojciec
-...Angelo?!... Jaki Angelo??- zdziwił się Grell
Ciotka zdjęła mi talizman, dzięki któremu zmieniałem się w człowieka, a
założyła stary, złoty amulet. Ja zmieniłem się w... prawdziwego siebie..
przeklętego demona.
-To cały ja.. moja rodzina częściowo nie miała racji... to ja jestem
niebezpieczeństwem. - powiedziałem, a rodzina założyła mi ciężkie,
stalowe kajdany na łapy, szyję, grzbiet i głowę, a ostre ćwieki spod
spodu wtopiły we mnie swe małe kiełki.. było to przy mnie konieczne, by
nie zapomnieć o bólu swego życia i dyscyplinie.
-Angelo idzie z nami, musi nadrobić wiele rytuałów (przy których może łatwo stracić życie) oraz treningi. - rzekł stryj
Spojrzałam na cicho stojącego Grell'a.. i odwróciłem się, poddając rodzinie...
<Grell?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz